W Kalifornii walczy z pożarami ponad 14 000 zawodowych strażaków. Wielu pracuje na 24-godzinnych zmianach. Wspomaga ich 3100 więźniów przeszkolonych w gaszeniu ognia.
„Mogą budować obronę przed linią ognia używając pił spalinowych i narzędzi ręcznych, zarówno przed wybuchem pożaru, jak i kiedy się już zacznie. W niektórych przypadkach zatrudniani są przy ochronie obiektów” – wyjaśniła „Yahoo News” Christine McMorrow rzeczniczka kalifornijskiej straży pożarnej (Cal Fire).
Więźniowie biorą udział w akcjach ratunkowych na terenach zdziką przyrodą. Oszczędzają stanowym podatnikom 100 milionów dolarów rocznie. Nie wszyscy czują się docenieni. Wcześniejszymi doświadczeniami dwóch z nich zainteresował się portal „Yahoo News”.
27-letni Michael Thomas był strażakiem-więźniem w latach 2018-2019. Przyznał, że ryzykowali życiem w nadziei, że ich wyroki zostaną zmniejszone.
„To było dla mnie szalone doświadczenie ponieważ kiedy dają ci możliwość pójścia w ogień, możesz skrócić odsiadkę. (…) Dlatego ludzie naprawdę ryzykują życiem” – mówił Thomas, który został skazany za napad z bronią w ręku. Jego trzyletni wyrok,został skrócony o osiem miesięcy.
Zarabiał dolara dziennie, kiedy nie walczył bezpośrednio z ogniem i dwa kiedy gasił pożary.
„Byliśmy przy pożarze czasami przez osiem godzin, przez tygodnie lub miesiące. (…) Jesteśmy strażakami. Poświęcaliśmy całą naszą energię i czas i wracamy wyczerpani, a wszystko, co nam dawali, to kanapka z masłem orzechowym i galaretką. Niewolnicza praca i wysiłek nie były warte tego, przez co przeszedłem” – ocenił Thomas.
McMorrow nie podziela tej opinii. Stwierdziła, że żaden więzień nie musi brać udziału w akcji jeśli nie chce.
„Jest to dobrowolny program, na który decydują się więźniowie. Po przystąpieniu do niego nie są zobowiązani tam pozostać” - argumentowała.
28-letni Francis Lopez cytowany przez „Yahoo News” mówił, że chociaż był szkolony do gaszenia pożarów odbywając karę w więzieniach stanowych Susanville oraz San Quentin za napad z bronią w ręku, nie miał możliwości obniżenia dwuletniego wyroku. Mimo to zdecydował się na udział programie i w latach 2015-2017 pomagał gasić pożary w północnej Kalifornii.
„Dało mi to poczucie celu, aby móc pozytywnie wpływać na świat w najgorszym momencie mojego życia. (…) Doświadczenie było dla mnie bardziej podróżą w głąb siebie. Mogłeś zobaczyć swoją pracę i była to szalone ponieważ z jednej strony nadal jesteś pozbawiony wolności, ale z drugiej strony dosłownie ratujesz ludzkie domy, ratujesz życie, ratujesz całe społeczności” - tłumaczył.
Ze względu na nieodłączne ryzyko zawodu strażacy w Kalifornii mogą zarobić sześciocyfrową pensję i mają doskonałe świadczenia. Według Lopeza strażacy Cal Fire, walczący z ogniem tylko w miesiącach letnich mówili mu, że zarabiali od 60 000 do 70 000 dolarów.
Zdaniem obydwu mężczyzn przytaczanych przez „Yahoo News” chociaż są programy mające na celu przekształcenie strażaków-więźniów w strażaków miejskich jest to prawie niemożliwe.
„Jeśli jesteś przestępcą, w ogóle nie możesz ubiegać się o pozycję strażaka miejskiego” - przekonywał Lopez dodając, że naprawdę lubił pracować i był dobry w tym, co robił, ale nie przyniosło mu to właściwej kompensaty.
„Wydaje mi się, że przynajmniej mogliby zaaranżować ludziom rozmowy kwalifikacyjne. Przeszliśmy przez ten program, zrobiliśmy to wszystko dla społeczności. Dziękują nam za bycie bohaterami i za wszystko, ale kiedy wyjdziemy jesteśmy tylko przestępcami” - podkreślił.
Projekt ustawy przedstawionej przezdeputowaną Eloise Gómez Reyes ułatwiłby strażakom wymazanie z akt karalności. Ustawa przeszła w parlamencie stanowym i czeka na zatwierdzenie przez stanowy Senat.
Thomas jest teraz niezależnym fotografem w marce odzieżowej Cash Addicts. Lopez współpracuje z dwiema organizacjami charytatywnymi pomagającymi nieletnim, którzy weszli w konflikt z wymiarem sprawiedliwości.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama