Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 26 grudnia 2024 08:18
Reklama KD Market

Droga i jej cel

Jednym z filmów, które niezmiennie poruszają moje serce jest Peaceful Warrior („Siła spokoju”). Ma on w sobie coś takiego, że ile razy go oglądam (a było ich już kilka), to zawsze znajduję coś innego, co zwraca moją uwagę. Jednocześnie jest jeden fragment, który za każdym razem mocno ze mną rezonuje, a w miniony weekend znowu wpadł mi do głowy. Ten fragment dotyczy drogi i jej celu. Pojechaliśmy nad morze, gdzie droga do plaży wiodła przez las. To wcale nie była krótka droga, więc dzieci zaczęły się już nieco niecierpliwić, pytając raz po raz: „Daleko jeszcze?”. Ciężko było odpowiedzieć na to pytanie, szczególnie, że wszyscy szliśmy tą drogą po raz pierwszy, ale to pytanie nasunęło mi pewne przemyślenie. Ten nasz spacer skojarzył mi się z drogą przez wychowanie, gdzie równie często zastanawiamy się, czy „Daleko/długo jeszcze…?” Zaskoczenie Sam lasek nie był dla nas (rodziców) wielkim zaskoczeniem. Nieraz już szliśmy na plażę właśnie w takich okolicznościach przyrody i muszę przyznać, że sama bardzo to lubię. Żadne z nas jednak nie spodziewało się, że ten lasek będzie wymagał od nas dość wysokich podejść, krótkich zejść, omijania przeszkód i sporej dawki uważności, aby o nic nie zahaczyć. Być może Drogi Rodzicu, przeszło Ci teraz przez głowę pytanie „W czym problem?”. Jeżeli tak, to pragnę zauważyć, że taka wyprawa nabiera zupełnie innych barw, kiedy idziemy w klapkach i niosąc standardowe wyposażenie plażowe rodziny z dziećmi. Bardzo podobnie dzieje się w życiu rodzica. Pewnych rzeczy możesz się spodziewać, bo przecież jest wiele książek, pewnie słyszałeś również przeróżne opowieści kogoś z rodziny czy znajomych na temat dzieci. Mimo wszystko zaskoczenia są gwarantowane, bo dzieci prawie nigdy nie rozwijają się i nie działają książkowo, a rodzic nie jest robotem, który działa wyłączając emocje. Chwile zwątpienia Nie ma rozwoju, nie ma podróży i nie ma też wychowania bez chwil zwątpienia, kiedy zastanawiamy się, czy to na pewno właściwa droga, czy to dla mnie, czy dobrze robię i czy dam radę dotrzeć do wyznaczonego celu.  Chwile zwątpienia prędzej, czy później pojawiają się, co więcej, doświadczają ich również osoby, które mają duże doświadczenie w danej dziedzinie. Niezwykle ciekawym dla mnie jest fakt, że to właśnie dzięki zwątpieniu mamy szansę się rozwijać, zdobywać nową wiedzę. To właśnie wątpliwości są impulsem do szukania nowych rozwiązań, pomysłów. Potknięcia „Im dalej w las, tym więcej drzew”, „Małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot”. Brzmi znajomo? Kiedy wyruszamy w jakąkolwiek drogę, podróż, czy to przez świat, czy też przez życie, możemy być pewni, że będzie się działo. Na swojej drodze będziemy spotykać ludzi, przeżywać najróżniejsze sytuacje i przygody, z których wyjdziemy zwycięsko, z uśmiechem na twarzy, lub też roniąc łzy, ale za to z doświadczeniem. W każdej podróży zdarzają się potknięcia, a nawet upadki. Najważniejsze, aby nie stały się one końcem naszej drogi.  Amerykańska psycholog, Carol Dweck podczas jednego ze swoich wystąpień na konferencji TED, opowiadała o pewnym liceum w Chicago, gdzie uczniowie, kiedy nie zaliczą jakiego kursu, zamiast oceny niedostatecznej, otrzymują ocenę „Jeszcze nie”. Potknięcia, a nawet upadki stają się dzięki temu jedynie informacją, że jeszcze trzeba popracować nad danym tematem, zamiast sprowadzać do poczucia beznadziejności. Tą zasadę warto przenieść na dowolną dziedzinę życia, abyśmy walczyli i próbowali zamiast poddawać się i odpuszczać. Co Cię napędza? Droga, cel, a może… nic? W podróży zwykle dążymy do jakiegoś celu. My w naszej również taki mieliśmy, w postaci dojścia na plażę. Dążenie do wybranego celu – to coś, co dodaje nam sił kiedy dopada nas zwątpienie, czy kiedy się przewracamy. W wychowaniu ten cel jest równie ważny, ale większość rodziców niestety nie wyznacza go sobie. Jednocześnie brakuje również skupienia na samej drodze, w efekcie czego nasze działania przypominają trochę pracę strażaka, który przystępuje do działania, kiedy pojawia się ogień. W takich warunkach ciężko o spokój i przemyślane działanie, żyjemy z dnia na dzień, obiecując sobie, że jakoś to będzie i wtedy najczęściej zadajemy sobie to pytanie: Daleko jeszcze? Każda podróż potrzebuje celu, aby wyznaczyć kierunek, w którym będziemy podążać. Jednocześnie niezwykle ważna jest sama droga, bo to właśnie ona, a wcale nie cel, przynosi nam radość, szczęście i satysfakcję. Inaczej mówiąc, potrzebujemy marzyć i jednocześnie stąpać pewnie po ziemi, zwracając uwagę na to, co dzieje się w naszym życiu i doceniając możliwość doświadczania. Dopiero kiedy wiemy, dokąd chcemy dojść, dajemy sobie szansę na świadome działanie (mniej, lub bardziej efektywne), a kiedy dołożymy do tego jeszcze uważność, przestajemy myśleć o tym, co może być, lub mogło. Dopiero połączenie wyznaczonego celu i skupienia na drodze może zmienić pytanie „Daleko jeszcze?” w „Co mi daje to doświadczenie?”. Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama