Około 77 proc. chicagowskich uczniów zalogowało się do systemu, żeby uczyć się przez Internet, a prawie 85 proc. ukończyło co najmniej jedno zadanie na ocenę. Ale nadal całkowicie poza systemem nauczania zdalnego pozostaje znaczny odsetek uczniów – nawet 15 procent. Nauka zdalna przyniosła wiele niewiadomych i ogromną frustrację.
Z danych udostępnionych przez Chicagowskie Szkolnictwo Publiczne (CPS) wynika, że 93 proc. uczniów z dystryktu ma dostęp do Internetu. Liczba uczniów korzystających z narzędzi do nauki wzrosła od początkowych 70 proc. w pierwszym tygodniu nauki zdalnej do 77 proc. w tygodniu poprzedzającym 11 maja. 84 proc. uczniów otrzymało w tym samym tygodniu ocenę za zadanie – w tygodniu, w którym CPS ogłosiły nowe wytyczne do systemu oceniania, dzieci z oceną było tylko 51 proc., w tym zakresie liczba ta wzrosła więc o 34 proc. I choć sporym sukcesem jest kontakt 85 proc. uczniów ze swoimi szkołami, to nadal 15 proc. uczniów pozostaje poza system nauczania zdalnego.
Znaczenie jednak ma również to, jak często dzieci i młodzież logowały się do systemu – te dane nie są już tak optymistyczne. Wskazują one na to, że 70 proc. uczniów logowało się 2 razy w tygodniu, a mniej niż 60 proc. – 3 razy w tygodniu.
Dużą różnicę odnotowano również po przeanalizowaniu danych przez pryzmat grup etnicznych: do systemu szkolnego logowało się 85 proc. Azjatów i tyle samo białych uczniów, 78 proc. Latynosów i 70 proc. Afroamerykanów. Na ten słabszy wynik wpływ miało kilka czynników – brak odpowiedniego sprzętu, statystycznie więcej osób z tych grup etnicznych wykonuje tzw. „kluczowe” prace, co oznacza, że dzieci pozostają bez pomocy rodziców przy nauce zdalnej. Uczniowie o specjalnych potrzebach edukacyjnych, uczniowie uczący się języka angielskiego (tzw. English learners) oraz studenci bez uregulowanego statusu mieszkaniowego wypracowali jeszcze niższy procent uczestnictwa w nauce: dwie trzecie uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych logowało się tylko jeden raz w tygodniu.
Nowy system oceniania wprowadzony przez CPS 30 kwietnia – m.in. sposób wystawiania ocen w czasie nauki zdalnej i potencjalna konieczność uczestnictwa w kursach latem i jesienią w razie niewywiązywania się z przygotowania zadań – podwyższył procent udziału dzieci i młodzieży w oddawaniu zadań domowych. Ale zmiana ta jest krytykowana jako ta, która miała przyczynić się do spotęgowania złych skutków pandemii, których dzieci doświadczają na co dzień: część młodzieży dzieliła czas na naukę z próbą opieki nad młodszym rodzeństwem oraz koniecznością pracy. Wątpliwe również jest to, czy samo zwiększenie liczby dzieci logujących się do systemu i oddających przynajmniej jedno zadanie w tygodniu oznacza, że wzrosło ich faktyczne zaangażowanie w naukę.
Nauka zdalna przyniosła wiele niewiadomych i ogromną frustrację: zarówno dzieci, pracujących z domu rodziców, jak i nauczycieli, którzy podkreślali, że bardzo ciężko zdobyć uwagę i zaangażować w naukę dziecko, z którym kontakt jest ograniczony do technicznych narzędzi.
Do całego obrazu nauczania zdalnego należałoby pozyskać dane ze wszystkich dystryktów w stanie Illinois. Niemniej, już dzisiaj widać, że różnice w szansach i możliwościach edukacyjnych dzieci są ogromne, i że nawet w najlepszych warunkach nauka zdalna nie jest stuprocentowym substytutem, a może być jedynie elementem uzupełniającym tradycyjnego, szkolnego nauczania. Delikatna i wielowarstwowa tkanka edukacyjna nie może zostać uleczona jednym ruchem. Jak wszystkie wielkie projekty, wymaga planu, czasu i pieniędzy.
(kk)
Reklama