Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 06:24
Reklama KD Market

Osiem parafii na milę kwadratową. Historia polskich parafii w Chicago

Osiem parafii na milę kwadratową. Historia polskich parafii w Chicago
O historii polskich kościołów w Chicago, ważnych postaciach w rozwoju chicagowskich parafii, konfliktach Polaków z archidiecezją oraz historycznej wizycie Jana Pawła II w Chicago rozmawiamy z profesorem Edwardem R. Kantowiczem. Daniel Pogorzelski: Panie Profesorze, proszę opowiedzieć nam trochę o sobie. Kiedy pana rodzina przyjechała do Stanów Zjednoczonych? Edward R. Kantowicz: – Urodziłem się i wychowałem w Chicago. Mój dziadek przyjechał do Stanów Zjednoczonych z tych terenów Polski, które wówczas znajdowały się pod zaborem rosyjskim, około 1900 roku. Następnie, kilka lat później przywiózł swoją żonę i pierwsze dziecko. Mieli jeszcze sześcioro dzieci, w tym mojego ojca, urodzonych w Chicago. Legenda rodzinna mówi, że mój dziadek był dezerterem z rosyjskiej armii. To może być prawda. Młodzi mężczyźni w Rosji przedrewolucyjnej, przede wszystkim Polacy, mieli wiele powodów, by unikać carskiej armii. To może tłumaczyć, dlaczego przez całe życie byłem pacyfistą i przeciwnikiem noszenia broni. Mniej więcej w tym samym czasie przyjechała do Stanów rodzina mojej matki z terenów Polski pod zaborem austriackim. Mój dziadek ze strony ojca zamieszkał w Bridgeport i całe życie pracował na placu budowy. Matka wychowywała się w Roseland. Moja siostra i ja nie dorastaliśmy w polskich parafiach. Byliśmy też pierwszymi w naszej rodzinie, którzy podjęli studia wyższe. Doktorat z historii obroniłem na Uniwersytecie Chicagowskim w 1972 roku. W latach 1969-1983 byłem profesorem historii na Uniwersytecie Carleton w Ottawie w Kanadzie. Następnie żona zaoferowała mi wsparcie na tym poziomie, do którego byłem przyzwyczajony, jeśli wrócimy do Chicago. Przyjąłem jej ofertę i od tego czasu pracuję jako niezależny pisarz i konsultant historyczny. W tym charakterze napisałem historię korporacyjną dla True Value Hardware Co. oraz historię Archidiecezji Chicago. W zależności od tego, jak się czuję, kiedy wstaję rano, mówię ludziom, że jestem wolnym strzelcem, emerytem lub bezrobotnym. Prawdopodobnie byłem lepiej przygotowany do obecnych ograniczeń pandemicznych niż większość ludzi, ponieważ od wielu lat pracuję w domu. Moje główne publikacje to: Polish-American Politics in Chicago: 1888-1940, Corporation Sole: Kardynał Mundelein i Katolicyzm Chicago, Wściekłość narodów (Tom 1 Historii XX wieku), Coming Apart, Coming Together (Vol. 2 of A History of the 20th Century), Archidiecezja Chicago: Podróż wiary. Dlaczego zdecydował się pan zostać historykiem? – Interesuję się historią, odkąd tylko pamiętam. Jako dziecko pożerałem książki historyczne. Chociaż początkowo byłem w seminarium, nie wahałem się, co robić, kiedy zdecydowałem się je opuścić. Od razu zacząłem studiować historię na Uniwersytecie Chicagowskim. Proszę opowiedzieć nam o historii Polaków i polskich parafii w archidiecezji chicagowskiej. – Parafie rzymskokatolickie w Chicago, jak i w innych miejscach, były przede wszystkim parafiami terytorialnymi. Ludzie modlili się blisko miejsca zamieszkania. Archidiecezja Chicago na początku XX wieku prowadziła nieformalną politykę budowania jednej parafii na milę kwadratową w mieście. Można to łatwo wykreślić na mapie, nawet dzisiaj. Był jednak jeden duży wyjątek od tej zasady. Nieanglojęzyczne grupy etniczne, takie jak Polacy, otrzymały pozwolenie na budowę parafii etnicznych obok i w uzupełnieniu do parafii terytorialnych. Skomplikowało to znacznie mapę – na niektórych obszarach miasta na milę kwadratową przypada sześć, siedem lub osiem parafii katolickich. Oczywiście msze św. i sakramenty były odprawiane w języku równie niezrozumiałym dla wszystkich grup etnicznych (łacina). Ale w przypadku kazań, instrukcji religijnych i wydarzeń społecznych ważne było, aby ludzie mogli znaleźć parafię, w której mówiono ich językiem ojczystym. Wcześni biskupi i arcybiskupi Chicago zachęcali lub przynajmniej tolerowali mnożenie się parafii etnicznych. Arcybiskup James Edward Quigley (1903-1915) był szczególnie zdeterminowany, aby nie pozostawić żadnej grupy etnicznej, nieważne jak małej, wędrującej w poszukiwaniu kościoła. Zainaugurował nawet parafię św. Johna Berchmansa dla bardzo małej grupy belgijskiej. Jego administracja była opisana jako “jeden długi, etniczny traktat pokojowy”. W rezultacie w 1916 roku miasto Chicago liczyło 93 parafie terytorialne (głównie irlandzkie), ale także 35 parafii niemieckich, 34 polskie, 9 czeskich, 7 słowackich, 9 litewskich i 11 włoskich. Socjologowie William I. Thomas i Florian Znaniecki w swoim klasycznym studium z 1919 roku “Chłopi polscy w Europie i Ameryce” scharakteryzowali parafię polsko-amerykańską jako odtworzenie polskiej wsi. Rzeczywiście tak było, a nawet więcej. Polskie parafie były połączone w nieformalną i nieoficjalną “polską ligę”, która obejmowała nie tylko kościoły, ale również szkoły, szpitale, sierocińce i cmentarze. Ta „polska liga” funkcjonowała jako subdiecezja, niemalże jako osobna denominacja. Rodziny polsko-amerykańskie, takie jak moi dziadkowie, przeżyły całe życie w polskiej parafii i lidze. Moja babcia nigdy nie musiała uczyć się angielskiego. Mój wujek, który w 1940 r. przyjął święcenia kapłańskie, całą swoją karierę kapłańską spędził w polskich parafiach.
Parafia św. Stanisława Kostki fot. Wikipedia
Parafia Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Bridgeport fot. St. Mary of Perpetual Help All Saints St. Anthony Parish/Facebook
Czy są jakieś przeoczone postacie, które pana zdaniem odegrały ważną rolę w rozwoju parafii rzymskokatolickich w Chicago? – Głównymi postaciami, którym zwykle przypisuje się założenie i kształtowanie polskiej ligi chicagowskich parafii, są dwaj zmartwychwstańcy – Vincent Barzyński i Francis Gordon – oraz ksiądz diecezjalny Paul Rhode. Barzyński był proboszczem założycielem pierwszej polskiej parafii w Chicago – im. św. Stanisława Kostki, a Gordon był budowniczym monumentalnego kopulastego kościoła Matki Bożej Anielskiej. Paul Rhode był pierwszym polskim księdzem w Ameryce, który został mianowany biskupem. Najpierw był biskupem pomocniczym Chicago, potem biskupem Green Bay w Wisconsin. Był też inny, często pomijany, chicagowski kapłan, równie ważny, jeśli nie ważniejszy, niż ci trzej. To Thomas Bona – wieloletni proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Bridgeport. Przez około 30 lat, od 1920 roku do swojej śmierci w 1950 roku, był przedstawicielem i rzecznikiem polskich parafii w radach arcybiskupów. Jego brat, Stanisław Bona, pełnił również funkcję kapłana archidiecezji, a ostatecznie został mianowany biskupem Grand Island w Nebrasce. Choć Thomas Bona nigdy nie nosił mitry, miał więcej władzy, wpływów i autorytetu niż większość biskupów. Był niekwestionowanym „szefem” chicagowskiej ligi polskiej. Jak rozwijała się sieć polskich parafii rzymskokatolickich na tle innych grup etnicznych w archidiecezji chicagowskiej, takich jak: Irlandczycy, Niemcy, Czesi, Włosi i inni? – Jak wynika z cytowanych powyżej danych za rok 1916, polska liga parafii nie była wyjątkowa. Niemcy założyli mniej więcej taką samą liczbę parafii i byli równie oddani zachowaniu swojego języka i kultury co Polacy. Włosi mniej interesowali się instytucjami parafialnymi i szkolnymi niż Niemcy i Polacy, a Czesi podzieleni byli między gorliwych katolików i dużą frakcję „wolnomyślicielską”, niewzruszoną i antyklerykalną. Słowacy i Litwini byli podobni do Polaków i Niemców w przynależności do parafii etnicznych, ale byli mniej liczni w Chicago. Irlandczycy, oczywiście, jako osoby anglojęzyczne, traktowali parafie terytorialne jako własne. Proszę opowiedzieć o niektórych większych konfliktach między polskimi parafiami rzymskokatolickimi a archidiecezją. – Etniczny traktat pokojowy administracji arcybiskupa Quigleya zakończył się wraz z jego śmiercią. Wszystko, co niemieckie stało się „werbotami” podczas dwóch wojen światowych, a amerykańscy Niemcy szybko zmierzali w kierunku asymilacji. Polacy znacznie dłużej zachowywali język i kulturę w swoich parafiach, ale stoczyli wiele bitew kulturalnych z następcą Quigleya, arcybiskupem Georgem Williamem (kardynałem) Mundeleinem (1916-1939). Mundelein był sprytnym administratorem finansowym, który scentralizował wiele instytucji Archidiecezji Chicago. Był również oddanym amerykanizatorem i asymilatorem, który zniechęcał do zakładania nowych parafii etnicznych. Kiedy zarządził, że większość przedmiotów w szkołach katolickich powinna być nauczana tylko w języku angielskim, doprowadziło to do konfliktu z polskimi księżmi i parafianami w mieście. Starał się także rozdzielać nowo wyświęconych polskich księży do parafii niepolskich. Polacy są upartymi ludźmi i sprzeciwiali się biskupowi. Ponieważ wiele polskich parafii, zarówno w Chicago, jak i w innych miejscach, oderwało się już od Rzymu i utworzyło odrębny, schizmatyczny Polski Kościół Narodowy, Mundelein zdał sobie sprawę, że Polacy nie blefują. Wycofał się z większości amerykanizujących dekretów i praktycznie przyznał kontrolę nad polską ligą ks. bp. Msgr. Bona. Chociaż oficjalnie ustanowiono niewiele nowych parafii etnicznych, wiele parafii w nowszych częściach miasta miało przeważnie ludność polską, więc stały się one polskimi parafiami we wszystkim oprócz nazwy – tak jak parafie terytorialne były nieoficjalnie irlandzkie. Jaki był wpływ wizyty papieża Jana Pawła II w Chicago w 1979 roku? – 37 godzin, które papież Jan Paweł II spędził w Chicago podczas swojej 7-dniowej podróży po Ameryce w październiku 1979 roku, pozostawiło niezatarte wrażenie na wszystkich chicagowianach. Stawali wzdłuż ulic, aby zobaczyć pojazd, a ponad 50 tys. ludzi uczestniczyło we mszy odprawionej przez niego w kościele Pięciu Braci Męczenników, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz parkingu. Następnie, co najmniej milion chicagowian – Polaków i nie-Polaków, katolików i niekatolików – wzięło udział we mszy w Grant Park w Chicago po południu 5 października 1979 roku. Tego dnia byłem chory i nie mogłem w niej uczestniczyć, ale była tam moja żona i dwójka małych dzieci. Byli powaleni życzliwością tłumu i donieśli, że w pewnym momencie pewien Afroamerykanin podniósł jednego z moich synów na ramiona, aby mógł lepiej widzieć. Każdy, kto mieszkał w Chicago, był tego dnia dumny – ale przede wszystkim Polacy. Rozmawiał: Daniel Pogorzelski -- Edward R. Kantowicz jest emerytowanym profesorem historii na Uniwersytecie Carleton w Ottawie, w Kanadzie. W 2018 roku profesor Kantowicz napisał wstęp do książki historycznej na temat chicagowskiej dzielnicy Logan Square z serii Images of America wydawanej przez Arcadia Publishing, w której mieszka od dwóch dekad. „Dziennik Związkowy” pisał o tej publikacji: https://dziennikzwiazkowy.com/kultura/przyszedl-czas-na-logan-square/

2

2

1

1


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama