Dookoła wiele się zmienia. Jak pisał Heraklit z Efezu „wszystko płynie” i nie da się tego zatrzymać. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że niektóre zmiany są mniejsze, a inne większe. Jedne przechodzą niemal niezauważone, tak jak na przykład to, że nasze dzieci rosną. Na co dzień tego nie widzimy, ale raz na jakiś czas dokonujemy odkrycia: Znowu wyrosłaś/wyrosłeś z tego ubrania! A przecież nie stało się to jednej nocy. Są też takie, które wywracają nasze życie do góry nogami dość nagle, a do tego w nieprzewidywalnym kierunku, jak na przykład pandemia koronawirusa czy narodziny dziecka. Wtedy albo z całych sił staramy się wrócić do wcześniejszego stanu, albo próbujemy odnaleźć się w nowej sytuacji.
Zanim zostałam mamą
Zanim sama zostałam mamą, widywałam wiele kobiet w tej roli, ale zdecydowanie jedna była mi najbliższa. To właśnie od niej słyszałam każdego dnia, jak bardzo mnie kocha i jak jestem dla niej ważna. Jednak, nawet wtedy nie przyszło mi do głowy, jak bardzo moje pojawienie się na tym świecie zmieniło jej życie. Bo narodziny dziecka to potężna rewolucja i chociażbyśmy przeczytały tysiące poradników i rozmawiały z wieloma matkami, to nigdy nie będziemy w pełni przygotowane na to, co nas spotka. Ta mała istotka zmienia nasze życie całkowicie, czy nam się to podoba, czy też nie.
Coś utracić
Pamiętam, jak wraz z moim mężem byliśmy świeżo po ślubie i dość często spotykaliśmy się ze znajomymi, przyjaciółmi. Kiedyś usłyszeliśmy od pewnego człowieka, że warto korzystać z tych chwil wolności, bo to wszystko się zmieni, kiedy pojawią się dzieci. Coś w tym jest, choć wydaje mi się, że to nie tyle kwestia samych dzieci, co pewnego przewartościowania, jakiego dokonujemy w życiu. Jednocześnie, wraz z przybyciem dzieci tracimy różne rzeczy na zawsze (czasami jest to figura, innym razem młodzieńcza beztroska), z innych rezygnujemy na pewien czas (łóżko małżeńskie bez dodatkowych lokatorów, maratony serialowe, czy też długie godziny czytania książki lub wylegiwania się na plaży). Są też takie, z których – w perspektywie całego życia – trzeba zrezygnować tylko na chwilę, jak możliwość przespania całej nocy lub samotna wizyta w toalecie.
Jako mama zawsze masz możliwość skupiać się właśnie na tym, co utraciłaś, z czego musiałaś zrezygnować i uparcie walczyć o powrót do starych nawyków, ale możesz też skupić się na szansach i możliwościach, jakie daje macierzyństwo.
Coś zyskać
Czy rzeczywiście coś zyskujemy? Oczywiście, że tak: przede wszystkim bezgraniczną miłość i zaufanie dziecka, bo nawet jeśli jesteśmy rodzicami surowymi, krytycznymi i karzącymi, to dziecko szybciej przestanie kochać samego siebie niż nas.
Ciekawym jest również fakt, że niejeden pracodawca dostrzega ogromny plus pracownika – mamy, a mianowicie świetną organizację czasu, której musimy się nauczyć, aby poradzić sobie ze zwiększoną ilością obowiązków.
Dodatkowo, każda mama ma szansę rozwijać swoje umiejętności, kompetencje związane z dzieckiem, lub takie, które pojawiły się dzięki temu, że została w domu pod koniec ciąży lub w pierwszych miesiącach życia swojej pociechy.
Zadbać o siebie
Wiele mam narzeka, że tak skupiają się na potrzebach swojego dziecka lub dzieci, że zupełnie zapominają o sobie. Na początku rzeczywiście, maleństwo wymaga od nas wiele czasu i zaangażowania fizycznego, z czasem jednak to zaczyna się zmieniać i dzieci stawiają przed nami wiele wyzwań psychicznych (na przykład – znalezienie możliwości porozumienia z kilkulatkiem). To wszystko jest dla nas również ogromną szansą na poznanie siebie, swoich potrzeb, swoich granic i zadbania o nie, a jednocześnie o siebie. To jednak, czy dostrzeżemy tę szansę i zechcemy z niej skorzystać, zależy tylko i wyłącznie od nas.
Bycie mamą nie jest jednowymiarowe, nie składa się wyłącznie z obowiązków ani też wyłącznie z przyjemności. Bycie mamą ma różne barwy i różne odcienie, ale na pewno jest to fantastyczna przygoda, w której warto czasem dać się ponieść fantazji, czasami wrzucić „luz”, a przede wszystkim uważnie jej doświadczać, angażując się i odnajdując przyjemność w tych codziennych doświadczeniach.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama