Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 18:56
Reklama KD Market

Ks. Franciszek Florczyk opowiada o życiu u boku i pod opieką Świętego

Ksiądz Franciszek Florczyk uważa Kapłaństwo Chrystusa, w którym uczestniczy od 39 lat, za szczególny dar od Boga. Wyrastał na Ziemii Podhalańskiej, w Nowym Targu, historycznym mieście pośród gór. Tam ukończył nowotarskie gimnazjum, niemalże od zawsze „u boku i pod opieką Świętego dzisiaj Jana Pawła II, a wówczas Arcybiskupa i Kardynała Karola Wojtyły”. Jako dziecko i młodzieniec był bardzo mocno zaangażowany w Ruchu Oazowym Światło-Życie, którego założycielem był kandydat na ołtarze, Sługa Boży Ksiądz Franciszek Blachnicki. Ruch był wspierany przez Księdza Kardynała Karola Wojtyłę, który 11 czerwca 1973 roku w Krościenku nad Dunajcem zawierzył go Niepokalanej, Matce Kościoła. Posługując się słowami księdza Florczyka, można zaryzykować, że „od dzieciństwa i młodości łaska przebywania u boku Jana Pawła II, dana mu była częściej niż innym.” A młodzi katolicy chętnie gromadzili się wokół życzliwego, pełnego dobroci i miłości, Księdza Kardynała Karola Wojtyły i czuli się z nim zawsze bezpiecznie: „Nieraz spędzaliśmy całydzień na wędrówce po górach, gdzie w plenerze przygotowywaliśmy ołtarz polowy. Ksiądz Kardynał odprawiał Mszę Świętą, gromadząc nas wokół Chrystusa w Najświętszej Eucharystii. Znał nas bardzo dobrze, również po imieniu. Myśmy się do niego nie zwracali zbyt oficjalnie, Księże Kardynale, Eminencjo, tylko ojcze, a nawet pamiętam takich kolegów, którzy mówili do niego wprost, tatusiu. Był dla nas autentycznym ojcem, który gromadził nas blisko Pana Boga, blisko Maryi, blisko Kościoła. Pan Bóg obdarzył Go wieloma darami, między innymi, miał podzielną uwagę. To rzadki dar. Kiedy ktokolwiek do niego podchodził, czuł, że on jest tylko na nim skupiony, że tylko jemu poświęca uwagę, a równocześnie miał świadomość innych spraw dziejących się wokół Niego” – wspomina ksiądz Florczyk. Pięknym wspomnieniem księdza Florczyka było bierzmowanie, wzbogacone o swoiste pasowanie na rycerza Chrystusa, którego młodemu Franciszkowi Florczykowi udzielił Ksiądz Kardynał Karol Wojtyła, w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Targu, 24 Maja, 1970 r. „Sakrament Bierzmowania był szczególny, połączony z naznaczeniem na rycerza Chrystusa, zwłaszcza, że na imię otrzymałem Piotr. Ksiądz kardynał Wojtyła miał nie tylko taki zwyczaj, jak inni biskupi, żeby po udzieleniu tego sakramentu podać rękę na znak pokoju, ale i w policzek na rycerza Chrystusa pasować. I pamiętam mocno to pasowanie, bo jak odznaczył mnie dwoma palcami w policzek, to aż głowę oderwałem i dopiero za chwilę uświadomiłem, że przecież to jest sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, sakrament bierzmowania.” W 1975 roku, za zgodą księdza kardynała Karola Wojtyły, Franciszek Florczyk został przyjęty do Seminarium Archidiecezjalnego w Krakowie, a serdeczna i ojcowska rozmowa z Kardynałem utwierdziła go na zawsze w pewności, że decyzja o podjętej kapłańskiej posłudze jest słuszna: „Kiedy wstępowałem w Krakowie do seminarium, przyjmował ówczesny rektor profesor, a kiedy Ksiądz KardynałKarol Wojtyła został Papieżem, następca - dziś też ufam, w niebie - Ksiądz Kardynał Franciszek Macharski. Po przyjęciu do seminarium, złożeniu papierów, Ksiądz Rektor Macharski zawsze odsyłał nowego kandydata do kapłaństwa na taką pierwszą, osobistą rozmowę do Księdza Kardynała Karola Wojtyły. Był to dla mnie też znaczący moment, jakby postawienia kropki nad i. Byłem omodlony przez rodziców, przez mamę, jak mi później po święceniach wyznała, ale jak wiadomo, człowiek był młody i kiedy właśnie przyszedłem na to pierwsze spotkanie, Ksiądz Kardynał tak po ojcowsku mnie przyjął, jak syna, po imieniu powiedział: ‘Witam Cię, Franciszku i bardzo się cieszę, z tego, że tu przychodzisz, bo na Ciebie czekałem.’ No i zdjął mi to zastanawianie, jaką drogę wybrać" – opowiada ksiądz Florczyk. Mówiąc o zaangażowaniu w działalność na rzecz kościoła, o czynnym udziale w Ruchu Oazowym, ksiądz Florczyk akcentował trudną wówczas politycznie rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć wierzącym Polakom: „Już w seminarium, kiedy była prowadzona procesja Bożego Ciała z katedry, wtedy, kiedy komuniści pozwolili wyjść na ulicę Grodzką do Rynku Głównego, myśmy drżeli o Księdza Kardynała Wojtyłę. Baliśmy się, że po tych jego kazaniach, (komuniści – red.) przyjdą po niego, skują go jak Prymasa Wyszyńskiego i aresztują. Zresztą, to dwie Wielkie Postacie. Bez jednej i drugiej nie mielibyśmy tego Wielkiego Papieża. Trzeba tak powiedzieć” – ze wzruszeniem mówi ksiądz Franciszek. Ksiądz Florczyk jest głęboko przekonany, że o Ojcu Świętym Janie Pawle II może tak pięknie powiedzieć, jak on napisał o świętym bracie Albercie – „Brat naszego Boga”: „Czułem się zawsze blisko Pana Boga będąc w jego obecności. To był człowiek Boży, zawierzony Maryi” – zwierza się ksiądz Florczyk. Opowiada też o tym, że zarówno jako kardynał, jak i jako papież, Św. Jan Paweł II zawsze nauczał, że Maryja, której zawierzył swoje życie, jest najkrótszą drogą do Chrystusa: „Zawsze nas uczył na spotkaniach oazowych, a później w seminarium, że Maryja, której zawierzył całe życie, jest najkrótszą drogą do Chrystusa, bo ona ciągle nam wskazuje na swego Syna i ciągle mówi: ‘Uczyńcie wszystko, co On wam powie’”. Po blisko 16 latach posługi kapłańskiej w Archidiecezji Krakowskiej, w 1996 roku ksiądz Franciszek Florczyk - na prośbę ówczesnego Kardynała Josepha Bernardin -został wysłany przez Kardynała Franciszka Macharskiego do pracy duszpasterskiej w Archidiecezji Chicago, skąd wielokrotnie sam albo z grupami pielgrzymował do Rzymu, jak i wcześniej z Polski. „Zawsze miałem łaskę otrzymać audiencję prywatną. Kilka razy miałem wielką łaskę być zaproszonym do koncelebry Mszy Świętej u boku Jana Pawła II, w jego prywatnej kaplicy czy też do stołu na posiłek. Po blisko 27 latach Pontyfikatu Papieża Jana Pawła II, byłem także na Jego pogrzebie, a później na kanonizacji. Dzisiaj, często proszę o Jego orędownictwo u Boga pełnego Miłosierdzia, żebym, pomimo ludzkich ułomności, do końca wypełnił misję powierzoną mi przez Zmartwychwstałego Chrystusa, zgodnie z Jego wolą.” Ksiądz Florczyk wspomina, że zawsze - ile razy pielgrzymował z ludźmi do Watykanu - wszyscy wychodzili bardzo wzruszeni, gdyż w obecności Ojca Świętego Jana Pawła II czuli się blisko Pana Boga, którego obecnością On był przepełniony. Często pielgrzymi pytali księdza Florczyka: dlaczego tak jest, że w obecności Jana Pawła II doświadczamy blasku Świętości Pana Boga, tak jak byśmy byli w niebie? Wtedy kapłan, znając odpowiedź na to pytanie, tłumaczył pielgrzymom, że „Ojciec Święty Jan Paweł II, zawierzony całkowicie Matce Najświętszej Maryi, starał się, tak jak Ona, w pełni należeć do Chrystusa. Był człowiekiem głębokiej modlitwy, kontemplacji. Regularnie, co tydzień korzystał z sakramentu pokuty,spowiedzi świętej, by usuwając wszelkie przeszkody i dostępując łask Miłosiernego Boga, jak najpełniejnależeć do Pana Jezusa i swoim świętym życiemuobecniać Go, służąc każdemu człowiekowi”. „Spotkania z Janem Pawłem II, zwłaszcza na modlitwie, w czasie sprawowania Najświętszej Eucharystii, Jego świadectwo głębokiej wiary, oddanie całkowite Chrystusowi, Jego Kościołowi, Matce Najświętszej i wszystkim ludziom, zawsze pobudzały mnie do dalszej gorliwej posługi kapłańskiej, tym, do których mnie Pan Bóg posyła.” W trudnych czasach, zagrażających człowiekowi niebezpieczeństwami, a nawet śmiercią, ksiądz Franciszek Florczyk widzi w Św. Janie Pawle II Wielkiego Orędownika dla naszej Ojczyzny, dla całego świata i Kościoła. Prosi ludzi, aby na wzór Św. Jana Pawła II, oddanego całkowicie Maryi Niepokalanej, Totus Tuus, byli oddani Chrystusowi i Jego Matce oraz zapewnia o swojej modlitwie w intencji wszystkich tych, którzy będą czytać tą krótką refleksję o życiu, w świetle prawdziwie Świętego Człowieka, tu, na ziemi. Tekst: Jola Plesiewicz Zdjęcia pochodzą z prywatnego archiwum księdza Franciszka Florczyka
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama