Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 06:23
Reklama KD Market

Z cyklu: kobieta żadnej pracy się nie boi. Kinga Korpacz: Chcę pokazać, że Polak potrafi

Z cyklu: kobieta żadnej pracy się nie boi. Kinga Korpacz: Chcę pokazać, że Polak potrafi
Rozmawiamy z Kingą Korpacz mieszkającą w USA od ponad 30 lat właścicielką firmy obrotu nieruchomościami Exit Realty Redefined Rolling Meadows, zatrudniającą 30 osób, działającą mimo trudnej sytuacji na rynku związanej z pandemią. Nasza rodaczka to także szkoleniowiec i działaczka organizacji branżowych, polonijnych i społecznych, w tym rady kongresmena Raji Krishnamoorthi oraz mama trójki dzieci: dwóch dorosłych już synów – Pawła i Daniela oraz nastoletniej córki, Klaudii. Katarzyna Korza: Jaka była pani droga do pracy w branży nieruchomości? Kinga Korpacz: – Wybierałam ten zawód w trudnym momencie mojego życia. Byłam w trakcie rozstania z mężem. Miałam na utrzymaniu trójkę dzieci, a za sobą pracę we wspólnym z mężem warsztacie samochodowym, zresztą dobrze prosperującym. Wiedziałam, że ze względu na dzieci potrzebuję pracy, w której będę mogła kontrolować swój czas. Postanowiłam całą energię zainwestować w nieruchomości, zrobiłam licencję na agenta nieruchomości i tak się to zaczęło. Wybrana w kryzysowym momencie praca okazała się strzałem w dziesiątkę? – Trochę tak. To się zaczęło jeszcze wcześniej – zanim wyszłam za mąż, bardzo chciałam zostać adwokatem. Ale moja droga poszła w innym kierunku – otworzyliśmy z mężem warsztat samochodowy, pracowaliśmy tam obydwoje. Nauczyłam się tam, że kluczowa w biznesie jest obsługa klienta – zadowolony zawsze wróci i poleci usługodawcę dalej. Zrobiłam licencję agenta nieruchomości i zaprosiłam do współpracy klientów warsztatu, a oni ufali mi, więc poszli za mną. I dzięki temu, w pierwszym półroczu działalności w nieruchomościach sprzedałam siedem domów. Mogłam liczyć wyłącznie na siebie, podjęłam więc decyzję, że całą swoją energię i siłę wkładam w samokształcenie i pracę w nieruchomościach. I nigdy, nawet przez chwilę nie pomyślałam, że może się nie udać. Przeciwnie – wiedziałam, że będzie dobrze. I to był również moment pewności, że dobrze pani wybrała? – W pierwszym roku pracy, kiedy odczułam, że ludzie są mi wdzięczni, zrozumiałam, że mogę być częścią „american dream”. Zrozumiałam, że pomagając innym, mogę pomóc sobie. Wiedziałam już, że zostanę w tym biznesie, wiedziałam, że nie będzie lepszej satysfakcji jak pomóc komuś dojść do swojego celu. Ja nawet teraz nie myślę, że sprzedaję domy. Uważam raczej, że pomagam ludziom osiągnąć ich cel – poprzez doradztwo, edukowanie, załatwianie ich spraw. Ale oprócz sprzedaży, prowadzi pani biuro, są w nim ludzie, z którymi pani pracuje, których pani nieustannie szkoli i pracuje nad rozwojem agencji. Którą część swojej pracy lubi pani bardziej? – Biuro prowadzę od czterech lat, pracuje w nim 30 osób. Obydwie części mojej pracy wiążą się z ogromną satysfakcją i mają również ten sam cel, bo celem zawsze jest pomoc klientowi. Ale faktycznie, dużą radość sprawia mi budowanie zespołu współpracujących ze sobą, wspaniałych ludzi, którzy służą sobie radą, doświadczeniem, są chętni do nauki i szkoleń, którzy są coraz lepsi. I mam nadzieję, że firma rozwinie się na tyle, żebym mogła skupić się właśnie na zespole, a zespół z kolei skupi się na sprzedaży. Ale jest to przyszłość. Ile domów przechodzi przez Wasze ręce? – W tamtym roku sprzedaliśmy 160 domów. Przez moje ręce przechodzi 50 transakcji. Ale moi agenci szybko się uczą i wiedzą już na czym polega ta praca, zatem wiem, jak te proporcje wkrótce się zmienią. Mimo trudnej sytuacji na rynku związanej z pandemią, nadal sprzedajemy. Jaka pani cecha charakteru pomogła pani w życiu najbardziej? – Determinacja i niepoddawanie się. Kiedy ktoś mi mówił, że czegoś nie da się zrobić, uważałam, że to jest po prostu tylko czyjaś opinia. Mówi się: „If there’s a will, there’s a way” (jeśli jest wola, jest również sposób – red.) i to chyba mogłoby być moje motto. Zawsze staram się wyszukać drogę prowadzącą do celu, mimo że słyszałam setki, może tysiące razy, że czegoś nie da się zrobić. Jestem dowodem na to, że trzeba trochę wyobraźni, współpracy i determinacji, i nagle cel staje się realny. Oprócz pracy jest jeszcze jest dom, a w nim…? – A w nim trójka dzieci, no, niedosłownie, bo najstarszy syn, Paweł, skończył 27 lat, jest już samodzielny i nie mieszka z nami. Mam jeszcze drugiego syna, 22-letniego Daniela i córkę, 16-letnią Klaudię. Jesteśmy blisko, w ciągłym kontakcie, pomagamy sobie, mogę na moje dzieci liczyć tak, jak one na mnie. Dzieci to moja największa duma. Od kiedy pamiętam, chciałam, żeby i one były ze mnie dumne. Jakiś czas temu moja córka zaczęła wypytywać mnie o pracę i życie, myślałam, ze zainteresowała się moją pracą. Tymczasem ona zrobiła projekt do szkoły o mnie – napisała o mnie jako liderze, „role model”, opisała mnie od a do z. Stanęłam przed tym i popłakałam się jak małe dziecko. Jej i ich duma ze mnie była moim celem, dotarłam do niego, a dla rodzica nie ma większego szczęścia, szczególnie, że wychowywałam ich sama. Wychowywała ich pani sama, a jeszcze znalazła czas na działalność w organizacjach poza głównym nurtem zawodowym. Przez rok dowodziła pani w Women’s Council of REALTORS w Illinois. – Tak, ale ta działalność wypłynęła naturalnie z działalności zawodowej. Ta akurat organizacja działa w całych Stanach Zjednoczonych. Byłam pierwszą Polką w tej organizacji na pozycji lidera. Kiedy zaczynałam, mieliśmy 20-30 osób, a na koncie niespełna 3 tys. dolarów. Kiedy kończyłam kadencję, mieliśmy 80 członkiń i 25 tys. dolarów. To była ciężka, ale warta wysiłku praca. Dzięki niej otworzyło się przede mną wiele drzwi. Złożyłam aplikację do Illinois Realtors na Leadership Development Quest, byłam tam pierwszą Polką. Organizacja wybiera dwunastu członków na 54 tys. osób. To był ogromny sukces. I ta organizacja również była dla mnie dużym krokiem, bo zaproszono mnie do partycypowania w komitetach – od tamtej pory jestem koordynatorem politycznym w komitecie kongresmena Krishnamoorthi, znów jako jedyna Polka. Podobnie w Illinois General Assembly (parlament stanu, red.). Jestem również dyrektorem w Board of Directors Organization of Realtors, szóstej pod względem wielkości organizacji zrzeszającej agentów w Stanach Zjednoczonych. We wszystkich tych organizacjach spotykam ludzi o polskich korzeniach, ale raczej urodzonych tutaj, ja natomiast przyjechałam tutaj jako trzynastolatka. Nie ukrywam, że mam taką ambicję, żeby pokazać wszystkim, że „Polak potrafi”. To trochę wygląda tak, że cokolwiek pani weźmie w swoje ręce, zamienia w złoto. Tych sukcesów jest bardzo wiele. Jak ocenia pani swoją satysfakcję zawodową w skali 1-10? – 10! Kocham moją pracę. Lubię ją nawet wtedy, gdy jest jej tak bardzo dużo, że czuję się przytłoczona ilością. Zresztą, mam się na kim wesprzeć – mam przyjaciół, mam agentów w biurze. Nie ma lepszego uczucia na świecie niż satysfakcja z pracy, z tego, że się pomaga ludziom w osiągnięciu ich „american dream”. To jest po prostu fantastyczne uczucie. Jest pani samotną mamą, powiedziała pani, że ważnym dla pani momentem była praca w organizacji zrzeszającej kobiety – jak wygląda praca w branży, w której większość to kobiety, ale w zarządach firm zajmujących się nieruchomościami kobiet jest już tylko kilkanaście procent? Czy bycie kobietą przeszkadza, czy pomaga w tej branży? – Czasem czuję, że muszę się bardzo wykazać, mocniej pracować, błysnąć inteligencją i profesjonalizmem, żeby ludzie mi zaufali i chcieli pracować ze mną. Bycie kobietą jest generalnie większym wyzwaniem. Gdzie widzi pani siebie i swoich agentów za 10 lat? – Chciałabym szkolić moich agentów i na tym się skupić. Jestem dumna z ludzi, z którymi pracuję – oni pracują rok, dwa, trzy, są szkoleni głównie przeze mnie, są znakomici. Ale również muszę podkreślić, że świetnie pracuje się w zespole, w którym dominuje współpraca i wzajemna pomoc. To jest trochę tak, jak w rodzinie – nie jestem najważniejsza „ja”, tylko „my”. Życzę dalszych sukcesów. Dziękuję za rozmowę. [email protected] Zdjęcia z archiwum prywatnego Kingi Korpacz

1

1

Kinga Korpacz

2 Klaudia and me

2 Klaudia and me

Z córką Klaudią

3 syn Daniel

3 syn Daniel

Z synem Danielem

4 syn Pawel z dziewczyna Tiffany

4 syn Pawel z dziewczyna Tiffany

Syn Paweł z dziewczyną Tiffany

Klaudia

Klaudia

Z córką Klaudią


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama