O przedłużeniu terminu zamknięcia w stanie Nowy Jork do co najmniej połowy kwietnia firm nie mających najbardziej istotnego znaczenia dla funkcjonowania stanu, powiadomił w niedzielę gubernator Andrew Cuomo. Liczba osób zakażonych SARS-Cov-2 wzrosła tam do 59 513.
„Robimy to w odstępach dwutygodniowych, ponieważ każdy dzień przynosi coś nowego i zobaczymy, co się stanie w dniach następnych” – uzasadniał decyzję Cuomo wyrażając przekonanie, że nawet dziś nie wątpi w jej słuszność.
Według przewidywań szczyt epidemii dopiero nastąpi. Z różnych szacunków wynika, że może to być w kwietniu lub w maju.
„Wirus kontynuuje swój marsz przez stan Nowy Jork. (…) Nowy Jork to epicentrum” – ostrzegał Cuomo dodając, że epidemia oszczędziła do tej pory tylko dwa hrabstwa.
Według gubernatora liczba zgonów z powodu koronawirusa w ciągu ostatniej doby w stanie Nowy Jork powiększyła się o 237 i sięgała 965. Potwierdził też 7195 nowych przypadków zakażeń w tym samym czasie do łącznie 59 513.
W ciągu ostatniej doby w stanie Nowy Jork hospitalizowano 1175 osób; w szpitalach przebywa obecnie ponad 8,5 tys. chorych, w tym ponad 2 tys. na oddziałach intensywnej terapii.
Jak zauważył dziennik „New York Post”, powołując się na oficjalne statystyki, w samym mieście umiera teraz jedna osoba co 8 - 9 minut. Odnotowano łącznie 32 308 przypadków koronawirusa w tym 678 zgonów.
„Jakkolwiek by patrzeć na te liczby, doszedłem do wniosku, że umrze niemniej niż kilka tysięcy ludzi” – powiedział Cuomo w oparciu o dane statystyczne obejmujące cały stan. Jak dodał nikt nie będzie traktował stanu „niesprawiedliwie” w kwestii koronawirusa.
„Nowy Jork będzie miał to, czego potrzebuje. I nikt nie będzie atakował Nowego Jorku niesprawiedliwie i nikt nie będzie pozbawiał Nowego Jorku tego, czego potrzebuje. Właśnie po to tutaj jestem” - podkreślił.
Gubernator nie zgadzał się z cofniętym później w sobotę zamiarem prezydenta Trumpa aby poddać kwarantannie stany Nowy Jork, New Jersey i część Connecticut.
„To byłoby wypowiedzenie stanom wojny” – argumentował w CNN. Jego zdaniem przypominałoby to Wuhan w Chinach, co uznał za bezsensowne.
„Jeśli zaczniesz odgradzać obszary w całym kraju, byłoby to po prostu kompletnie dziwaczne, przynoszące efekt przeciwny do zamierzonego, antyamerykańskie, antyspołeczne” - ocenił.
Do planów Trumpa odniósł się w niedzielę dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych dr Anthony Fauci. W jego opinii około 56 proc. nowych zakażeń w USA pochodzi z okolic Nowego Jorku.
Fauci uznał w programie CNN, że ważne jest, aby nie wymuszać czegoś, co stworzyłoby „większą trudność”, a zamiast tego wydać tylko zalecenie dotyczące podróży do rejonu metropolii nowojorskiej.
„Podczas rozmów z prezydentem wyjaśniliśmy, a on się zgodził, że o wiele lepiej byłoby zastąpić zakaz tzw. +silnym doradztwem+. Nie chcesz dojść do tego, że egzekwujesz posunięcia tworzące większą trudność, morale itp., kiedy prawdopodobnie uda ci się inaczej osiągnąć ten sam cel” – tłumaczył Fauci.
W niedzielę Cuomo powiadomił o wypisaniu ze szpitala 50-letniego prawnika Lawrence Garbuza, który był „pacjentem zero” SARS-Cov-2 w hrabstwie Westchester. Ten mieszkaniec New Rochelle, nie będąc świadom, że jest zarażony wirusem, zaraził kilkadziesiąt osób. Rozpoczęła się od tego szeroko nagłaśniana przez media epidemia. W rezultacie w New Rochelle ustanowiono tzw. strefę kontrolną o promieniu 1,6 km od miejscowej synagogi.
Ciężki stan Garbuza spowodował, że na początku marca był w śpiączce farmakologicznej.
Cuomo uznał przykład prawnika za ilustrację trendu zakończonego odzyskaniem przez pacjenta w pełni zdrowia po COVID-19 i zwolnieniem ze szpitala.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama