Izrael. Szef MSZ ostro skrytykował Sandersa za komentarz w sprawie Netanjahu
- 02/26/2020 04:54 PM
Szef izraelskiego MSZ Israel Katz ostro skrytykował w środę senatora Berniego Sandersa za nazwanie premiera Izraela Benajmina Netanjahu "reakcyjnym rasistą". Minister zaznaczył, że po takim - jak to ujął - "wstrząsającym komentarzu" ci, którzy popierają Izrael, nie poprą kandydatury Sandersa.
Podczas wieczornej debaty w Charleston między pretendentami do nominacji demokratów Sanders, który jest Żydem, nazwał Netanjahu "reakcyjnym rasistą" i powiedział, że gdyby został prezydentem, rozważyłby cofnięcie historycznej decyzji prezydenta Donalda Trumpa o przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Inny pretendent do nominacji, miliarder Michael Bloomberg, który również jest Żydem, powiedział podczas debaty, że jest za późno na odwracanie decyzji dotyczącej ambasady i trzeba się teraz skoncentrować na tzw. rozwiązaniu dwupaństwowym.
Przeniesienie ambasady w 2018 r. po uznaniu tego świętego dla trzech religii monoteistycznych miasta za stolicę Izraela de facto odwróciło o 180 stopni długoletnie podejścia USA wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Izrael twierdzi, że cała Jerozolima jest jej odwieczną i niepodzielną stolicą. Z kolei Palestyńczycy chcą, aby Jerozolima Wschodnia była stolicą ich przyszłego państwa.
Katz zaznaczył, że nie ma na świecie Żyda, który "nie marzył o Jerozolimie", a słowa Sandersa są tak poważne, że nie miał wyboru, jak tylko na nie zareagować. "Nie ingerujemy w wewnętrzny amerykański proces wyborczy, który jest znakomity" - powiedział szef MSZ rozgłośni izraelskiej armii. Następnie zauważył, że Sanders od dawna atakuje państwo Izrael i najświętsze kwestie dla jego tożsamości i bezpieczeństwa narodowego. "Oczywiście ludzie, którzy popierają Izrael, nie poprą kogoś, kto sprzeciwia się tym kwestiom" - podkreślił Katz.
Niedawno Sanders ogłosił, że nie pojawi się na dorocznej konferencji AIPAC (American Israel Public Affairs Committee), najważniejszej, wpływowej organizacji lobby izraelskiego w USA, którą nazwał "platformą bigoterii". Wezwał także do ograniczenia amerykańskiej pomocy zagranicznej dla Izraela i przekierowania jej do Palestyńczyków. Podczas wtorkowej debaty Sanders podkreślił, że "nie można ignorować cierpienia narodu palestyńskiego".
Sanders poprzedził swoje uwagi stwierdzeniem, że "jest bardzo dumny z tego, iż jest Żydem". Wskazał, że w latach 60. XX w. zgłosił się na ochotnika do socjalistycznego kibucu, gdzie umacniał swe lewicowe poglądy. Ale jego ostra krytyka współczesnej polityki Izraela wzbudziła w państwie żydowskim duże obawy w związku z jego rosnącą popularnością - pisze agencja Associated Press. Sanders ugruntował swoją pozycję na czele pretendentów do nominacji Demokratów na prezydenta po prawyborach w stanach Iowa, New Hampshire i Nevada.
AP odnotowuje, że większość amerykańskich Żydów głosuje na Demokratów i była bardzo krytyczna wobec prezydentury Trumpa. Ale w Izraelu Trump został ciepło przyjęty przez Netanjahu i jego sojuszników, co przyczyniło się do podważenia tradycyjnego dwupartyjnego poparcia dla Izraela w Stanach Zjednoczonych. (PAP)
Reklama