Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 23:20
Reklama KD Market
Reklama

Piotr Adamowicz: nie mamy żadnych pretensji do osób ciąganych przez prokuraturę ws. finału WOŚP

Nie mamy żadnych pretensji do osób, które dziś są, albo mogą być ciągane przez prokuraturę w sprawie organizacji finału WOŚP w Gdańsku - oświadczył we wtorek Piotr Adamowicz, brat zamordowanego w styczniu 2019 r. prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. We wtorek Prokuratura Regionalna w Gdańsku postawiła zarzuty siedmiu osobom związanym z organizacją finału WOŚP w Gdańsku 13 stycznia 2019 r.: dwóm funkcjonariuszom Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, urzędnikowi wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta w Gdańsku, dwóm ochroniarzom oraz dwóm osobom z Regionalnego Centrum Wolontariatu. To podczas tej imprezy Stefan W. zaatakował Pawła Adamowicza i kilkukrotnie ugodził go nożem. Prezydent na skutek odniesionych ran zmarł następnego dnia w szpitalu. "Chciałem podziękować prokuraturze. Jestem naprawdę usatysfakcjonowany tym, że prokuratura wykazała wielki trud, żeby znaleźć nowe, inne uzasadnienie dla morderstwa mojego brata niż słowa, które wypowiedział Stefan W. w tym miejscu kilkanaście miesięcy temu. Czy to jest sarkazm z mojej strony, czy ironia, proszę samemu sobie odpowiedzieć" - podkreślił Piotr Adamowicz na konferencji prasowej zorganizowanej w miejscu tragedii ze stycznia ubiegłego roku. Zaznaczył, że wypowiada się nie jako poseł Koalicji Obywatelskiej, ale jako brat zamordowanego prezydenta Gdańska oraz w imieniu rodziców. "Podkreślam bardzo wyraźnie, że nie mamy żadnych pretensji do osób, które dziś są ciągane przez prokuraturę, albo mogą być ciągane przez prokuraturę, w sprawie organizacji finału WOŚP w Gdańsku" - oświadczył Adamowicz. Jednocześnie podkreślił, że w świetle wtorkowej decyzji prokuratury należy zadać kilka "kluczowych i podstawowych" pytań. „Jakie są losy śledztwa dotyczącego niedopełnienia obowiązków przez policję i Służbę Więzienną po zgłoszeniach przez matkę Stefana W.? Czy komuś postawiono zarzuty, a jeśli tak, to jakie? Czy prawdą jest, że kierownictwo komisariatu przy ul. Białej post factum próbowało dorabiać dokumentację? Czy prokuratura usiłowała dociec, do jakich programów telewizyjnych miał dostęp Stefan W., kiedy przebywał w więzieniach? Bo z pewnością CNN, TVN24 czy BBC uchodząca za kanon dziennikarstwa, nie była tam emitowana" - mówił Piotr Adamowicz. Pytał też, czy "deklarowana niechęć, wręcz wrogość była motywem działania Stefana W.". "Czy można mówić o tym, że wrogość była inspirowana, a jeśli tak, to przez kogo? Czy prokuratura bada wątki opisane przez Katarzynę Włodkowską (dziennikarka "Gazety Wyborczej", którą opublikowała w styczniu artykuł o śledztwie ws. zabójstwa Adamowicza - PAP), czy też ogranicza się do ścigania Włodkowskiej?" - podkreślił. "Jakie wnioski dla toczącego się postępowania mogą wypływać z faktu, że w domu Stefana W. ujawniono podręcznik dla służb specjalnych odnośnie sposobu użycia broni białej? Jak to się stało, że opinia sądowo-psychiatryczna dotycząca Stefana W. podpisana w Krakowie pod koniec września ub. roku wędrowała z Krakowa do Gdańska przez kilkanaście dni i trafiła po wyborach parlamentarnych?" - pytał Piotr Adamowicz. Poinformował, że kilka tygodni temu szef PO Borys Budka wystąpił do marszałek Sejmu Elżbiety Witek (PiS) o to, żeby minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył w Sejmie sprawozdanie o stanie śledztw dotyczących zabójstwa Adamowicza. "I co się stało? Marszałek Witek zablokowała złożenie tego wniosku. Macie pełną świadomość tego, że prokuratura była i jest podporządkowana hierarchicznie – bo taki jest system po prostu. Natomiast od kilku lat mamy do czynienia z tym, że prokuratura jest kontrolowana politycznie. Bo to polityk - i nietuzinkowy - jest prokuratorem generalnym" - dodał Adamowicz. Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zauważyła, że 13,5 miesięcy temu mniej więcej w tym miejscu został zamordowany prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. "To fakt. Wszyscy to widzieli. Widzieli także wszyscy, kto trzymał nóż. Co więcej, ten człowiek sam się przedstawił i mówił różne rzeczy ze sceny. Dziś kilka osób związanych z przygotowaniem tego wydarzenia usłyszało zarzuty. Czy postawienie zarzutów jest odwróceniem uwagi od zasadniczych wątków, pytań, na które wszyscy usiłujemy znaleźć odpowiedź? Jak to jest, że człowiek karmiony kampanią nienawiści skierowaną przez wiele miesięcy przeciwko prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi wychodzi z więzienia, kiedy wszyscy wiedzą – ci co powinni wiedzieć – że jest chory?" - pytała Dulkiewicz. Pytała też, "ilu takich Stefanów W. chodzi dziś po Gdańsku czy po całej Polsce?" "Czy my jako obywatele możemy czuć się bezpieczni? Czy cokolwiek zmieniło się, jeśli chodzi o zasady wypuszczenia po odbyciu kary osób, które były w takim, a nie innym stanie jak Stefan W.? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania znajdziemy szybciej niż to, co wydarzyło się w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku" - dodała prezydent. "Każda impreza w Gdańsku jest organizowana zgodnie z prawem, zgodnie procedurami i obowiązującymi przepisami" - mówiła o decyzji prokuratury prezydent miasta. Zastrzegła, że nie zamierza rozstrzygać o czyjejkolwiek winie. "Nie jest moją rolą wchodzenie w rolę prokuratora czy sędziego. Wierzę, że śledztwo będzie prowadzone w sposób bezstronny i z poznaniem prawdy" - zaznaczyła Dulkiewicz. "My wnioski wyciągamy. Tak jak zawsze zgodnie z prawem, zachowaniem przepisów i wszelkich procedur, organizujemy już w trochę inny sposób wydarzenia kulturalne, festiwale czy choćby ostatni finał WOŚP" - nadmieniła Dulkiewicz. "Jesteśmy przekonani o pełnym profesjonalizmie naszych służb i co do tego, że w taki sposób, zgodnie z prawem, była przeprowadzona ta impreza" - dodał zastępca prezydenta Gdańska ds. zrównoważonego rozwoju Piotr Grzelak.(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama