Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 20:56
Reklama KD Market

Syn polskiej imigrantki zamarzł na śmierć z winy ojca. Tragedia przy Bittersweet Lane

Thomas z mamą, Justyną Zubko-Valva fot. Facebook
Polonia nowojorska jest wstrząśnięta śmiercią 8-letniego Thomasa Valvy, syna polskiej imigrantki, Justyny Zubko-Valvy. O zamordowanie dziecka oskarżeni są ojciec, nowojorski policjant Michael Valva (40 l.) i jego partnerka Angela Pollina (42 l.). Chłopiec, nad którym sprawowali pieczę, spędził noc z bratem Anthonym w nieogrzewanym garażu przy domu na Long Island. W wyniku wychłodzenia chłopiec zmarł. Ze zdjęcia, które obiegło media, spogląda radosny chłopiec o ciemnych oczach i włosach. Oczy mają blask, a usta rozciągnięte są w szerokim uśmiechu. Nic nie wskazuje na to, co się zdarzyło albo jeszcze zdarzy. 8-letni Thomas, mimo łagodnej postaci autyzmu, był radosny i komunikatywny. Mieszkał w dużym domu w Center Moriches z ojcem, Michaelem Valvą, braćmi Andrew (6 l.) i Anthonym (10 l.), partnerką ojca, Angelą Polliną i jej trzema córkami z poprzedniego związku. Sytuacja rodziny Valva skomplikowała się pięć lat temu. Rozwód Justyny i Michaela został orzeczony w 2016 roku przez sąd w Suffolk. Justyna Zubko-Valva straciła prawa rodzicielskie w 2017 roku, po ciężkiej walce rozwodowej. Nie jest jasne, dlaczego tak się stało. Ona sama twierdzi, że padła ofiarą fałszywych oskarżeń m.in. o stosowanie „nadmiernych kar cielesnych”. Na dowód swojej niewinności publikuje wyrok drugiego sądu w Nassau, który 12 kwietnia 2019 roku orzekł, że w czasie rozprawy odbierającej jej opiekę nad dziećmi sąd w Suffolk pod uwagę wziął zeznania małoletnich dzieci – wg Justyny manipulowanych przez ojca, a zarzuty wobec niej nie spełniały „znamion zaniechania”. Listy, pisma, prośby Czasową opiekę nad dziećmi przyznano wtedy ojcu, a ten mieszkał już ze swoją nową partnerką, Angelą i jej trzema córkami. Zubko-Valva wobec opieki nad chłopcami miała wiele zarzutów. Część z nich opisała na twitterowej stronie, którą prowadzi (StandAgainstChildAbuse). Wynika z niego, że nie prosiła, a wołała o pomoc od co najmniej stycznia 2018 roku. Wpis ze stycznia 2018 r.: „To jest wideo nagrane po tym, jak odebrałam moje dzieci na wizytę z domu ojca. Mój czteroletni syn jest przerażony i opowiada o tym, jak jest karany za przychodzenie do mamy”. Drugi wpis ze stycznia 2018 roku: „Ojciec policjant zabrania przyjścia dzieciom do mamy poprzez bolesne ściskanie ich rąk i zmuszanie ich do płaczu, żeby udowodnić, że dzieci nie chcą podejść do mamy. Ojciec moich dzieci jest policjantem, któremu pozwala się na przemoc wobec dzieci. #policebrutality”. Wpis z 22 listopada 2018 roku, Święto Dziękczynienia: „Nie wiem nawet, czy moje dzieci jeszcze żyją w tym momencie. Módlcie się proszę za moją rodzinę i podzielcie się tym wpisem ze wszystkimi, żeby poszedł on w eter i pomógł moim dzieciom doświadczyć sprawiedliwości, na którą zasługują”. Profil na Twitterze to tylko mała część działalności Justyny z tamtego czasu. Ona sama mówi: – Wysyłałam listy, pisma, prośby. Nic nie przynosiło skutku. Bezradność Justyna nie była w swoich obserwacjach osamotniona. Również szkoła pisała szokujące notatki, między innymi o tym, że dzieci mają pobrudzone moczem ubrania, a ich ciała noszą ślady przemocy. Chłopcy byli niedożywieni, jeden stracił sporo na wadze w intensywnym okresie wzrostu, drugi w ciągu niemal dwóch lat przybrał jedynie jeden funt wagi. Obydwaj w szkole błagali nauczycieli o jedzenie, zjadali okruszki ze stołów. Nauczyciele przynosili jedzenie specjalnie dla nich, kiedy prośby o przygotowywanie posiłków dla dzieci skierowane do Valvy i Polliny nie przynosiły skutku. Z notatek wynika również, że ojciec i macocha nie pozwalali chodzić chłopcom do pielęgniarki szkolnej (ta już wcześniej zauważyła ślady przemocy na ich ciałach) oraz mimo wskazania nie diagnozują autyzmu starszego chłopca, Anthony’ego. „Ojciec i macocha nie rozumieją głębokości upośledzenia chłopców” – czytamy w notatce sporządzonej przez szkolną psycholog Renee Emin. Zaniedbań, jakie zauważyli nauczyciele, szkolna psycholog i pielęgniarka, było więcej. Wszystkie zostały opisane i zgłoszone do instytucji, której celem jest ochrona praw i dobra dziecka – CPS (Child Protective Services). Tymczasem nowojorske CPS (Child Protective Services), które otrzymały przynajmniej kilka zawiadomień ze szkoły orzekły, że „nie widzą bezpośredniego zagrożenia dla dzieci”, a tym samym – konieczności interwencji, lub że ojciec nie pozwala porozmawiać z chłopcami w szkole. Przepisy CPS mówią, że jeśli rodzic lub opiekun nie pozwala na kontakt z dzieckiem, instytucja powinna wystąpić w ciągu 24 godzin o nakaz sądowy i skutecznie zbadać sytuację dziecka. Słowem – nie działo się nic. Podobnie sytuację widziała mama chłopców, Justyna Zubko-Valva. – Dostawałam odpowiedzi, że nie jest to ich sprawa, albo że nie mogą mi pomóc, albo że powinnam zwrócić się do władz lokalnych – mówi.
/a> Michael Valva i Angela Pollina fot.Suffolk County Correctional Facility
Pokój dzieci Thomas i Anthony spędzili noc w nieogrzewanym garażu. Spali na betonowej podłodze. Rankiem, kiedy chłopcy powinni już wychodzić do szkoły, kamera wszechobecnego w domu Valvy i Polliny monitoringu rejestruje rozmowę Michaela i Angeli. „Głos dziecka: Dlaczego on nie może chodzić? AP: Bo ma hipotermię (…)”. Dziecko nie dawało oznak życia, było krańcowo wyziębione, więc Michael włożył je do wanny z ciepłą wodą i próbował ogrzać. Badanie na pogotowiu wykazało później, że temperatura ciała Thomasa spadła do 76 stopni F, czyli ok. 24,4 stopnia C. Tej nocy temperatura na zewnątrz wynosiła 19 stopni F, czyli ok. -7 stopni C. Niektóre źródła mówią, że młodzi ludzie w dobrym stanie zdrowia mogą przeżyć nawet głębokie wychłodzenie organizmu poniżej 28 st. C bez poważnego uszkodzenia mózgu. Ale instrukcje postępowania w przypadku pacjentów w głębokiej hipotermii mówią o tym, by wykonać resuscytację w przypadku zatrzymania krążenia i nie próbować od razu rozgrzewać pacjenta. Przeciwnie – trzeba go nadal wychładzać, przede wszystkim głowę, by przyspieszające krążenie nie uszkodziło mózgu. I koniecznie przewieźć pacjenta do szpitala. W Polsce znany jest przypadek wyprowadzenia z hipotermii dwuletniego chłopca, który lunatykował i spędził noc w lesie – jego temperatura ciała w momencie odnalezienia wynosiła tylko 12,7 stopni C. Jaki wpływ na stan Thomasa miało kryjące własne winy działanie ojca, zapewne oceni sąd. Wiadomo na pewno, że kiedy wreszcie Valva wezwał pogotowie, przybyli na miejsce sanitariusze znaleźli go w piwnicy, wykonującego masaż serca na nieprzytomnym Thomasie. Valva powiedział ratownikom, że chłopiec przewrócił się na podjeździe, czekając na autobus szkolny. Miał po upadku stracić przytomność. Pogotowie nie dało wiary słowom ojca – obrażenia głowy i twarzy chłopca były „niespójne” z czasem wydarzeń i narracją przedstawioną policji. Valvę i jego partnerkę aresztowano następnego dnia. Obydwojgu postawiono zarzut zabójstwa drugiego stopnia i oskarżono o „angażowanie się w zachowanie, które stworzyło poważne ryzyko śmierci (…) dziecka”. Obydwoje przebywają w areszcie, sąd nie zgodził się na zwolnienie za kaucją. Śledczy badają, czy przemocy były poddawane również pozostałe dzieci mieszkające z Thomasem: jego dwaj bracia i trzy córki Polliny. Zdeprawowanie Prokuratorzy są w posiadaniu filmu, na którym Thomas i jego starszy brat Anthony leżą na betonowej podłodze garażu bez materaca, kołdry czy poduszki, i trzęsą się z zimna. Nagranie zostało zrobione dwa dni przed śmiercią dziecka. „Jest tylu ludzi, którzy są odpowiedzialni za tę tragedię” – powiedziała zrozpaczona Zubko-Valva gazecie New York Post. „Instytucje, które mają chronić dzieci, chronią oprawców”. Drobne ciało Thomasa spoczęło 29 stycznia na cmentarzu St. Charles w East Farmingdale. W poniedziałek, 10 lutego, Justynie Zubko-Valvie przyznano opiekę nad Anthonym i Andrew. „Zdeprawowanie oskarżonych jest szokujące” – powiedział prokurator podczas rozprawy, na której postawiono Valvę i Pollinę w stan oskarżenia. W systemie monitoringu w domu Valvy i Polliny kamera pokazująca obraz z garażu podpisana była „Pokój dzieci”. Ulica, przy której Thomas mieszkał z ojcem i jego nową rodziną, nosi nazwę Bittersweet Lane. (tłum. Ulica Słodkogorzka – przyp.red.) Katarzyna Korza [email protected]

2

2

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama