Luty to miesiąc miłości. Co roku obchodzimy Święto Zakochanych, a dodatkowo już pomału zaczynamy czuć zapach nadchodzącej wiosny, ale na zewnątrz jest jeszcze na tyle chłodno, że z przyjemnością przytulamy się i skrywamy w objęciach drugiej osoby. A skoro o przytulaniu, to warto wspomnieć, że jest to również jeden ze sposobów okazywania miłości właśnie. Ponieważ jednak na świecie jest wielu ludzi i każdy z nich jest inny, to również tych sposobów okazywania miłości jest więcej, o czym pisał Gary Chapman w swojej książce „5 języków miłości”.
Miłość zbliża ludzi, łączy ich na dłużej, ale najczystsza jej forma rodzi się najczęściej w relacji dzieci z ich rodzicami. Mówi się nawet o tym, że dzieci szybciej przestaną kochać siebie niż swoich rodziców, co z resztą po części zostało udowodnione w części słynnego eksperymentu Harry’ego Harlowa, gdzie małe rezusy wolały narazić się na niebezpieczeństwo niż pozostać z dala od futrzanej „matki”, do której również mogły się przytulić.
Dotyk i przytulanie
To najbardziej pierwotna z form okazywania miłości drugiemu człowiekowi. Towarzyszy nam od pierwszych chwil życia i dla wielu osób pozostaje tą najważniejszą i dominującą. Co to znaczy? – Przede wszystkim to, że czujemy się prawdziwie kochani, ważni dla kogoś, kiedy druga osoba obdarza nas swoim dotykiem, przytuleniem, pocałunkiem…
Czasami rodzicom wydaje się, że dzieci z takiego właśnie rodzaju miłości dość szybko wyrastają i już w szkole zaczynają unikać przytulania, chodzenia za rękę z mamą, lub tatą, ale warto wiedzieć, że dzieci zwykle potrzebują jedynie zmiany formy okazywania bliskości. Pożegnalną sesję uścisków i buziaków, można zatem przenieść na teren domowy, lub też zastąpić przybiciem piątki, czy żółwikiem. Dodatkowo, zawsze mamy do dyspozycji jeszcze porę wieczorną, która zdecydowanie sprzyja przytulaniu, głaskaniu, masowaniu, czy powolnemu rozczesywaniu włosów przy wspólnej rozmowie.
Słowa i pochwały
Przez wielu to właśnie słowa uznawane są za podstawowy język miłości, tymczasem nadużywane potrafią spowszednieć, a często mówione w pośpiechu, przy okazji, bez zastanowienia, zaangażowania, zwyczajnie ulatują. Jednocześnie, warto również nimi wzbogacać nasz przekaz i nie tylko mówiąc: „Kocham cię”, ale również: „Cieszę się, że cię widzę”, „Stęskniłam się za tobą”, „W tej koszuli wyglądasz, jak prawdziwy przystojniak”.
Pamiętajmy również, że dzieci lubią być chwalone, to świetnie motywuje je do dalszej pracy, szczególnie kiedy zamiast zwykłego „super”, „pięknie”, zwrócimy uwagę na wysiłek, zaangażowanie i ich dobre intencje.
Wspólny czas
To kolejny z silnie oddziałujących języków miłości. Kiedy pokazujemy dzieciom, że jesteśmy w stanie odłożyć telefony, komputery i najpierw dopisać spotkanie z nimi do listy spraw najważniejszych, a później jeszcze dotrzymać umowy, to w niejednym dziecku może obudzić się przekonanie, że: „Jestem ważny/ważna dla niej/niego”.
Pozwólmy dodatkowo wybrać naszemu małemu domownikowi rodzaj aktywności i dajmy się poprowadzić, niech to on zagra rolę szefa, a my asystenta. Być może będzie to wspólna zabawa, może gra planszowa, puzzle, lub zwykła rozmowa, ale zawsze warto skupić się na dziecku, niech to ono będzie najważniejsze.
Prezenty
Jeden z najbardziej popularnych, a jednocześnie niepewnych sposobów okazywania miłości. Według mnie zbyt wielu rodzicom wydaje się, że prezenty, kupowane rzeczy są w stanie zastąpić, lub choćby zrównoważyć brak obecności mamy, czy taty. Zdarza się, że zasypujemy dzieci podarkami i zaspokajamy w ten sposób ich potrzeby, bo przecież wyraźnie słyszeliśmy „Muszę to mieć, bo wszyscy chłopcy w mojej klasie to mają”, lub „Potrzebuję tego, bo będą się ze mnie śmiać”. Nic bardziej mylnego, takimi prezentami zaspokajamy jedynie chwilowe zachcianki, które przeminą wraz z nastaniem mody na coś innego. Dodatkowo, czy prawdziwa relacja rzeczywiście oparta jest wyłącznie na przedmiotach, ciuchach i pieniądzach?
Jak twierdzi Chapman, dziecko powinno mieć pewność, że jest kochane przez swoich rodziców, aby ci mogli używać prezentów jako dodatkowego języka miłości. Ten podarunek ma być dodatkiem, wisienką na torcie, zamiast kilograma wiśni zastępujących tort.
Pomoc
To już ostatni sposób okazywania uczucia swojemu dziecku (lub partnerowi). To wszystkie drobne gesty, za pomocą których wspieramy nasza pociechę, kiedy ta mierzy się z jakimś potężnym wyzwaniem. Jednocześnie trzeba podkreślić, że zdecydowanie nie jest to wyręczanie, które przynosi efekt w postaci utraty wiary we własne możliwości. Pomoc niech będzie rzeczywiście pomocą, gdzie rodzic tylko stoi z boku i asystuje, lub wspiera szykując ulubiony deser, lub „ratując” część zabawek z podłogowej otchłani, gdy jego pociecha ruszyła na ratunek w innej części pokoju.
Już około szóstego roku życia można zaobserwować, że u każdego zaczynają dominować jeden, lub dwa główne języki miłości, każde dziecko odczuwa po swojemu, który sposób najbardziej do niego przemawia. Niezależnie jednak od wszystkiego, rodzice powinni korzystać ze wszystkich pięciu, aby ich pociechy rzeczywiście czuły się prawdziwie kochane i ważne, a ich rozwój przebiegał harmonijnie.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama