Drogi Rodzicu, czy wiesz, co jest dla Ciebie ważne w życiu, jakie są Twoje priorytety? Czy będę w stanie to odkryć, jeśli mi o tym nie powiesz? A co ważniejsze, czy będzie w stanie odkryć to Twoje dziecko? Chociaż do komunikacji między sobą zwykle używamy słów, to warto pamiętać o tym, że potrafimy świetnie porozumieć się również bez nich, korzystając z gestów, mimiki twarzy, czy też w dłuższej perspektywie czasu, z działania.
Dzień jak co dzień, czy wyjątkowa sytuacja?
– Tatusiu, pobawisz się ze mną?
– Nie mam teraz czasu, muszę dokończyć pracę na jutro.
– Mamusiu, poczytasz mi?
– Nie mogę, muszę teraz zadzwonić, przygotować się do spotkania, a później jeszcze ugotować obiad.
Znasz to? Pewnie tak, bo tego typu sytuacje zdarzają się w każdym domu. Życie i świat wokół nas pędzą i zmieniają się w zastraszającym tempie, aby więc nadążyć, wymyślamy przeróżne metody automatyzacji naszych działań i wykorzystujemy każdą wolną chwilę na to, co dla nas najważniejsze. W tej całej gonitwie jednak, dość często zapominamy zadać sobie jedno ważne pytanie, czy rzeczywiście sami zdajemy sobie sprawę z tego, co jest dla nas najważniejsze.
Deklaracje a rzeczywistość
Większość ludzi zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych deklaruje, że rodzina i zdrowie są dla nich priorytetem. Jednocześnie lekarze wciąż apelują, aby ludzie poddawali się regularnym badaniom profilaktycznym, aby uprawiali sport, wypoczywali, jedli więcej warzyw. Jednocześnie mnóstwo dzieci na całym świecie wciąż słyszy: „Nie mam czasu”, „Teraz nie mogę”, „Daj mi spokój”, liczba rozwodów wciąż wzrasta, a rodziny coraz częściej zamiast razem, spędzają swój wolny czas obok siebie, korzystając z osiągnięć technologii.
Na wszystkie nasze braki, niechcenia, czy też zachowania zaprzeczające naszym deklaracjom, jesteśmy w stanie znaleźć wyjaśnienie. Nie pracujemy dużo z tego względu, że kochamy naszą pracę bardziej niż rodzinę, tylko właśnie dla rodziny, aby zabezpieczyć jej przyszłość. Nie korzystamy z technologii, bo lubimy, lecz jest to wręcz wymóg naszych czasów. Musielibyśmy pewnie przeprowadzić się do puszczy, lub na bezludną wyspę, aby wreszcie spędzać z rodziną tyle czasu, ile powinniśmy, aby skupić się na rzeczach, które powinny być dla nas ważne.
Gdzie szukać rozwiązania?
Pomimo tych wszystkich tłumaczeń, usprawiedliwień, warto spojrzeć prawdzie w oczy i odpowiedzieć przede wszystkim samemu sobie, czy ta rodzina jest rzeczywiście dla mnie najważniejsza, czy jest to tylko wartość narzucona mi przez społeczeństwo. Takie uświadomienie sobie, że akurat dla mnie priorytetem jest praca, rozwój, czy też hobby, jak twierdzi psycholog Wojciech Eichelberger, może być końcem kłopotów zarówno dla tego „odkrywcy”, któremu wreszcie kamień spada z serca, jak i dla jego rodziny, która mogła obarczać się winą za odczuwany brak miłości, a teraz już nie musi.
Z drugiej strony, czasami w wyniku takich rozważań i rozmyślań, dochodzimy do wniosku, że rzeczywiście to rodzina jest dla mnie najważniejsza, a nadmiar obowiązków, brak odpoczynku, zewnętrzne wymagania i luki w ustaleniu granic osobistych, spowodowały, że ta główna wartość zeszła gdzieś na drugi plan. Na to również jest bardzo prosty sposób, a mianowicie, planowanie.
Priorytety na początku
Kiedy zatem ustalamy harmonogram naszych zajęć na kolejny dzień, tydzień, miesiąc, warto zacząć od tych najważniejszych, czyli w tym przypadku tych, związanych z rodziną. Nie muszą to być długie godziny, czy całe dnie, ale jak zwykle warto zacząć od małych kroków. Niech to będzie kilkanaście minut dziennie, lub nawet godzina raz w tygodniu, ale regularnie i świadomie spędzona na wspólnych aktywnościach.
Zachęcam Cię Drogi Rodzicu, do przyjrzenia się bliżej grafikowi Waszych zajęć, czy czasem nie jest tak, że dużo łatwiej jest nam skorzystać z pomocy tabletu, który zabawia nasze dziecko, lub kolejnych zajęć dodatkowych, aby nie musieć samemu wymyślać wspólnych aktywności. Dzisiaj bowiem, to my unikamy wspólnych spotkań, jesteśmy zajęci, ale przyjdzie taki dzień, gdy zapytamy nasze dziecko, co u niego słychać, a w odpowiedzi usłyszymy: „Daj mi spokój, nie mam czasu!”, lub po prostu ciszę.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama