Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 02:04
Reklama KD Market

W co się bawić?

Rozpoczął się karnawał, czyli czas zabaw, maskarad i bali i nawet jeśli na co dzień tego nie odczuwamy, to są miejsca na świecie, gdzie nadal takie huczne zabawy są organizowane, a co więcej bierze w nich udział wielu ludzi. Tak często wyglądają zabawy dorosłych, a w domach wielu rodziców małych dzieci słyszy: „Pobawisz się ze mną?” , bo zabawa jest niezwykle ważna zarówno dla tych najmłodszych, tych nieco starszych, jak i tych całkiem już dorosłych. Zabawa – potrzebna, czy nie Na przestrzeni wieków, zabawa była traktowana bardzo różnie, bo weźmy chociaż takiego Platona, który mimo łączenia zabawy w przyjemnością, wyrażał się o niej lekceważąco, a z kolei w średniowieczu uznawano, że naturalna żywiołowość dzieci i ich chęć do zabawy, może być przeszkodą w doskonaleniu religijnym. Niezwykłą rolę zabawy w życiu dzieci przede wszystkim, ukazano i zaczęto rozpowszechniać dopiero w XIX i XX wieku i wtedy też zaczęto tworzyć jej definicje. Chociaż potrzeba zabawy u dorosłych i dzieci różni się znacząco, bo dla tych pierwszych jest ona główną i najczęstszą formą aktywności, a dla tych drugich jest formą osiągania przyjemności, to jedni i drudzy są w stanie znaleźć na tym polu wspólny język, choć dorosłym czasami bywa ciężko w to uwierzyć. Efektem tego jest unikanie zabaw z dzieckiem, usprawiedliwiając się brakiem czasu, siły, lub pomysłu. Często jest jednak tak, że to wyłącznie nam, rodzicom, wydaje się, że dzieci będą wymagały jakiś specjalnych umiejętności, wymyślnych zajęć, tymczasem naszym pociechom niejednokrotnie wystarcza nasza obecność, uwaga i „zejście” do poziomu podłogi, gdzie przechodzimy do zupełnie innej krainy – krainy fantazji. Inny świat Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że podłoga to strefa dziecięca. Od najwcześniejszych lat, a nawet tygodni, nasze pociechy spędzają na niej naprawdę dużo czasu i nie ma co ukrywać, że ta powierzchnia jest zwyczajnie dla nich najbezpieczniejsza, gdyż nawet w przypadku przewrotów i wygibańców, nie ma możliwości, aby ktokolwiek z niej zleciał. Pociąga to za sobą kolejne stwierdzenie, że na tym poziomie, to właśnie nasze pociechy rządzą i to one tutaj mogą wyznaczać reguły gier i zabaw, a nam, rodzicom, pozostaje je zaakceptować, lub jeszcze próbować negocjować. Nie ma co ukrywać, że to właśnie na podłodze odbywają się zabawy, które w znaczący sposób zbliżają dorosłych i dzieci. Tutaj można wspólnie układać puzzle, konstruować budowle z klocków, grać w planszówki, a także mierzyć się w pierwszych przepychankach, mini zapasach, turlać się, jeździć na rodzicielskich plecach, jak na rumaku, grać w piłkę, czy też zakładać pierwszy teatr dla lalek, lub organizować wyścigi samochodowe. Podane przeze mnie tutaj przykłady, to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, bo wszystko zależy od pomysłów, jakie przyjdą nam do głowy, chęci i zaangażowania. Współczesny rodzic to rodzic zmęczony Być może czytasz to i myślisz sobie, że wszystko pięknie, ale skąd mam wziąć czas i siłę na takie zabawy kiedy przychodzę z pracy i jedyne o czym myślę, to żeby położyć się i odpocząć zamiast znów aktywnie uczestniczyć w dziecięcych zabawach. Czy jest to sytuacja bez wyjścia? – Oczywiście, że nie. W takich sytuacjach również można znaleźć rozwiązania, wśród których warto wspomnieć chociażby o grze w ciepło – zimno, gdzie wystarczy ukryć jakąś małą rzecz, a później udzielać dzieciom wskazówek (właśnie ciepło – zimno), w drodze do odnalezienia „skarbu”. Innym pomysłem może być zabawa w lekarza, gdzie rodzic jest oczywiście chorym, a dziecko może go badać, bandażować, osłuchiwać, oklepywać, opatrywać, dzięki czemu możemy odpocząć, a nawet mamy szansę na delikatny masaż, kiedy na przykład lekarza zamienimy na SPA. Na koniec jeszcze jedna propozycja zabawy w „kanapowego potwora”, który zalega na kanapie, a dzieci mają za zadanie przykryć go całą stertą poduch, koców i tego typu akcesoriów, które znajdą pod ręką. Kiedy Twoje pociechy zakończą pracę, potwór się przebudza i z groźnym „AAAAAA” rusza w kierunku dzieci, a później zabawa zaczyna się od nowa. Po więcej inspiracji zapraszam również na blog i stronę: www.MamoKompas.pl Jak już wspomniałam, do zabawy na przestrzeni wieków podchodzono w bardzo różny sposób, ale teraz już wiadomo, że jest ona niezwykle ważna dla rozwoju psychicznego i społecznego dziecka, że jest najlepszym sposobem na poznawanie świata, a do tego zaspokaja potrzebę ruchu, tak naturalną w okresie dziecięcym. Jednocześnie można zauważyć, że swobodna zabawa dzieci jest nieco zagrożona przez nadmiar zajęć dodatkowych, które składamy na barki naszych pociech, przez rywalizację, czy też zbyt dużą ilość zabawek, które hamują kreatywność, a nierzadko mamy nadzieje, że to właśnie zabawki zastąpią dzieciom nas, zmęczonych rodziców. Iwona Kozłowska jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy. Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…” Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń. Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama