Operacja pod kryptonimem Krynica Pokoju może zmienić układ sił w Syrii i jeszcze bardziej pogorszyć relacje Turcji z Zachodem. Bez amerykańskiego wsparcia syryjscy Kurdowie będą zmuszeni szukać porozumienia z Damaszkiem – za pośrednictwem Rosji. Donald Trump decydując się na wycofanie oddziałów USA z północnej Syrii, co otworzyło Turkom drogę do inwazji, ryzykuje osłabieniem pozycji Ameryki w regionie. Zyskać na tym może Rosja.
Z północy Syrii zniknąć ma około tysiąca amerykańskich żołnierzy. Współdziałali oni dotychczas ze zdominowaną przez Kurdów koalicją Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF). Wspólnie pokonali Daesh i zdobyli „stolicę” dżihadystów Rakkę. Obecność Amerykanów była też dla Kurdów zabezpieczeniem przed atakiem Turcji – Ankara nie ukrywa, że jej priorytetem w Syrii jest zniszczenie wszelkich prób utworzenia kurdyjskiej autonomii. Nic więc dziwnego, że niemal od razu po tym, jak żołnierze USA zaczęli się ewakuować z pogranicza syryjsko-tureckiego, ruszyło natarcie armii tureckiej i sprzymierzonych z nią syryjskich rebeliantów z FSA. Deklarowanym celem operacji jest stworzenie mającej szerokość 30 km „strefy bezpieczeństwa” oddzielającej terytorium Turcji od obszarów kontrolowanych przez syryjskich Kurdów. W czasie wojny domowej w Syrii miejscowi Kurdowie zdołali zbudować de facto niezależną strukturę quasi-państwową. Obejmuje ona niemal 1/3 terytorium Syrii i 2 mln ludzi, ma swoją administrację i siły zbrojne. Recep Tayyip Erdogan uważa kurdyjską autonomię w Syrii za większe zagrożenie niż dżihadystów czy Asada. Autonomiczny region w Syrii mógłby bowiem wzmocnić niepodległościowe dążenia Kurdów tureckich. Nie jest zresztą tajemnicą współpraca syryjskich YPG z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która w Turcji od dekad prowadzi podziemną walkę z rządem w Ankarze.
Mimo ostrzeżeń społeczności międzynarodowej Turcy, a przede wszystkim ich syryjscy sprzymierzeńcy, dopuszczają się brutalnych zbrodni na cywilach. Chodzi o wywołanie paniki i zmuszenie kurdyjskiej ludności do ucieczki przed nadciągającym najeźdźcą. Opuszczone miasta, wsie, domy Turcy zapewne zasiedlą potem uchodźcami z Syrii, którzy przebywają w obozach na terenie Turcji. Takich uchodźców jest przeszło 3,5 mln! Na pewno jak największą część z nich Erdogan będzie chciał osiedlić w „strefie bezpieczeństwa”. To ludność arabska, sunnicka, nastawiono wrogo i do Asada, i do Kurdów. Jednak zacięte walki, ostrzał artyleryjski i naloty, wreszcie mobilizacja wszystkich zdolnych do boju Kurdów oraz ucieczka cywilów grożą odrodzeniem Państwa Islamskiego. Dżihadyści nigdy nie zostali do końca zniszczeni, teraz atakują, korzystając z tego, że Kurdowie musieli wszystkie siły rzucić na północ. Jest też problem tysięcy więzionych bojowników Daesh. Już pojawiły się informacje, że dochodzi do ich ucieczek. A przecież mowa o kilkunastu tysiącach doświadczonych w walce dżihadystów.
Z rozwoju sytuacji w Syrii zadowolona – przynajmniej na obecnym etapie – może być Moskwa. Oto pojawia się możliwość przejęcia dotychczasowego sojusznika USA w tym regionie: Kurdów. Można oczekiwać, że Rosjanie będą odgrywali rolę mediatora w trójkącie Asad-Kurdowie-Turcja. Skoro Donald Trump nie jest zainteresowany sojuszem z bitnymi milicjami, które odegrały główną rolę w pokonaniu Daesh, mogą one pójść na współpracę z Moskwą i Damaszkiem. W obliczu tureckiej inwazji syryjscy Kurdowie mogą pójść na ustępstwa w rozmowach z reżimem Asada. Zresztą już wcześniej, w rejonie Kobane, atakowani przez Turków i ich sojuszników Kurdowie dochodzili do porozumienia z siłami rządowymi. Stojąc w obliczu tureckiej inwazji teraz też mogą wybrać mniejsze zło: uznanie zwierzchności Damaszku i mniejszą autonomię. Jeszcze przed wkroczeniem tureckich wojsk, przedstawiciel kurdyjskich władz oświadczył, że jeśli dojdzie do pełnego wycofania sił USA z obszarów przy granicy z Turcją, możliwe będą rozmowy z Damaszkiem i Rosją. Należy zakładać, że teraz celem Moskwy będzie ograniczenie skali ofensywy tureckiej (wykorzystując dobre relacje z Ankarą). Nie jest bowiem w interesie Rosjan, ani Asada, całkowite zwycięstwo Turcji i klęska Kurdów. Za bardzo wzmocniłoby to na syryjskiej scenie Erdogana. A tak będzie można grać kurdyjską kartą. Porzuceni przez Amerykanów Kurdowie nie będą mieli wyjścia i dojdą do porozumienia z Asadem. Ostatecznie może się to skończyć końcem nadziei na sfederalizowaną Syrię. Reżim odniesie kolejny sukces w procesie odzyskiwania kontroli nad krajem, a zasługę przypisze sobie Moskwa. Jednocześnie Rosjanie będą mogli twierdzić, że uchronili Kurdów przed rzezią i kompletną klęską. W rywalizacji Rosji z USA w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie będzie to oznaczało ważną wygraną Kremla.
W Moskwie musiano wiedzieć o planach tureckiej inwazji. Rosja dała na to zgodę, ale w zamian może dostać od Ankary wolną rękę w rozprawie z ostatnią enklawą rebeliancką w Idlib. Rosjanie cieszą się też z wizerunkowej klęski Trumpa i wycofywania się Amerykanów z Syrii. Pozbywają się w ten sposób jedynego poważnego gracza, który mógł uniemożliwić realizację ich planów. Co więcej, Moskwa liczy na pogłębienie się konfliktu między Turcją a jej zachodnimi sojusznikami z NATO. Po tym jak Biały Dom ogłosił decyzję o opuszczeniu kurdyjskich sprzymierzeńców, w Waszyngtonie rozpętała się burza. Trumpa oskarża się o zdradę i ustępstwo wobec Rosji, Iranu i Turcji. Prezydenta krytykują nawet republikańscy kongresmeni. Widać wyraźnie, że Trump nie chce karać Erdogana (vide sprawa zakupu przez Turków rosyjskich systemów S-400), ale jeśli w Syrii sytuacja wymknie się spod kontroli, może być do tego zmuszony przez Kongres i Pentagon.
Grzegorz Kuczyński
dyrektor programu Eurasia w Warsaw Institute. Ukończył historię na Uniwersytecie w Białymstoku i specjalistyczne studia wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. wschodnich, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest autorem wielu książek i publikacji dotyczących kuluarów rosyjskiej polityki.
The Warsaw Institute Foundation to pierwszy polski geopolityczny think tank w Stanach Zjednoczonych. Strategicznym celem tej organizacji jest wzmocnienie polskich interesów w USA przy jednoczesnym wspieraniu unikalnego sojuszu między dwoma narodami. Jej działalność koncentruje się na takich zagadnieniach jak geopolityka, porządek międzynarodowy, polityka historyczna, energetyka i bezpieczeństwo militarne. The Warsaw Institute Foundation została założona w 2018 roku i jest niezależną organizacją non-profit, inspirowaną bliźniaczą organizacją działającą w Polsce – Warsaw Institute.
The Warsaw Institute Foundation is Poland's first geopolitical think tank in the United States. The strategic goal of this organisation is to bolster Polish interests in the U.S. while supporting the unique alliance between the two nations. Its activity focuses on such issues as geopolitics, international order, historical policy, energy, and military security. Established in 2018, The Warsaw Institute Foundation is an independent, non-profit organization inspired the twin Poland-based Warsaw Institute.
Reklama