Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 12:39
Reklama KD Market

Lista (nie)obecności

Obchody 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej za nami. Bez wątpienia była to już ostatnia okazja, by żyjący jeszcze weterani kampanii wrześniowej mogli osobiście uczestniczyć w tak okrągłych obchodach rocznicowych upamiętniających niemiecki atak na Polskę. Czas nie zna kompromisów i ucieka bezlitośnie. Z tego właśnie względu tegoroczne uroczystości były tak wyjątkowe. Inne niż poprzednie. To była nasza ostatnia szansa, by oddać hołd bohaterom września 39’ w taki sposób, by oni sami mogli osobiście, naocznie doświadczyć naszej dumy i wdzięczności za ich heroizm i oddanie Ojczyźnie. Tym większa hańba i wstyd tym wszystkim, którzy w tak ważnym dniu zdecydowali się pójść na polityczne wagary. Ordynarnie zbagatelizować – czasem z braku wrażliwości, w innym przypadku z głupoty i lenistwa, a czasem z powodu źle rozumianego honoru – dzień, w którym wolny świat upamiętnia ofiary wojny, oddaje hołd jej bohaterom, a także przypomina o niewybaczalnych grzechach oprawców. I nie mówię tutaj absolutnie o niespodziewanej nieobecności najważniejszego i najbardziej wyczekiwanego w Warszawie gościa, czyli prezydenta USA Donalda J. Trumpa. Ta nieobecność, godnie zastąpiona przez wiceprezydenta Mike’a Pence’a, jako jedyna jest całkowicie usprawiedliwiona i zrozumiała. Trump, dla którego Ameryka jest najważniejsza (absolutnie słuszna doktryna), zdecydował, że w obliczu zbliżającego się do wybrzeży Florydy huraganu Dorian, musi być obecny w ojczyźnie u boku swoich obywateli. Dlatego przełożył, a nie tak jak twierdzili niektórzy krytycy polskiego rządu „odwołał” swoją wizytę w naszym kraju i wrócił do USA nadzorować akcję ratunkową. Między bajki, choć lepiej napisać na stos kłamstw i propagandy, należy wrzucić wszelkie teorie lewicowej opozycji sugerujące, że w ten sposób Trump chciał dać pstryczka w nos rządowi PiS-u lub rzekomo udowodnił, że na Polsce tak bardzo mu nie zależy. Nasza rodzima lewica i sprzyjające jej media najwyraźniej oceniają wszystkich swoją miarą. To by tłumaczyło ich brak zrozumienia dla decyzji amerykańskiego przywódcy, który w obliczu tragedii na pierwszym miejscu stawia swój kraj i jego obywateli, a nie zagraniczne wizyty. Choćby tak ważne jak obchody 80. rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Brawo panie prezydencie Trump! W tym miejscu muszę pogratulować również Niemcom, których godnie reprezentowali kanclerz Angela Merkel i prezydent Frank-Walter Steinmeier. Przyznali się do winy, nie mówili o wynarodowionych nazistach, lecz wprost – o Niemcach oraz niemieckiej odpowiedzialności. „Nareszcie!” – chciałoby się rzec. Sąsiedzi zza Odry, nie osiadajcie jednakowoż na laurach. Do pełni przebaczenia nie wystarczy najbardziej szczera nawet skrucha. Możecie walić się w piersi do bólu, lecz bez zadośćuczynienia nici z przebaczenia. Kto chodził na lekcje religii ten wie, że chcąc uzyskać przebaczenie, oprócz żalu za grzechy niezbędne jest jeszcze odpokutowanie win. Wśród wielkich nieobecnych znalazły się zacne persony z pierwszej ligi europejskiej polityki. Przywódcy, którzy z uwagi na rolę swoich państw w czasie II Wojny Światowej, winni bezdyskusyjnie stać na baczność podczas odbywających się w Warszawie uroczystości rocznicowych. Dotyczy to m.in. francuskiego prezydenta Emanuela Macrona, którego kraj w 1939 roku zdradził II Rzeczpospolitą zostawiając ją na pastwę Adolfa Hitlera. Brak takiego gościa? Żenua! – że tak pozwolę sobie rzec z „francuskiego”. Może biedak myślał, że tam trzeba będzie z kimś walczyć i jak to Francja ma w zwyczaju wystawił białą flagę? Spokojnie Francuzi, to tylko obchody, nie musicie wykazywać się odwagą. Zapraszamy za rok. A może chciał przyjechać na czołgu, ale wszystkie miały zainstalowane tylko biegi wsteczne? No cóż… Oj Francuzi, Francuzi, my do Was na 75. rocznicę lądowania w Normandii wysłaliśmy premiera (polityka, który u nas ma realną władzę), a wy do nas kogo? Francuskiego premiera, czyli marionetkę? Nieładnie. Nie lepiej wypadła Wielka Brytania – ja rozumiem, że wstydzicie się swojej zdrady, której dopuściliście się wobec II Rzeczpospolitej w obliczu niemieckiego ataku z września 1939 roku, ale jednak – powinniście wysłać kogoś pokroju premiera Johnsona. Rozumiem, że królowa już sędziwa, ale premier mógł ruszyć swoją brytyjską godność. Choćby w ramach podziękowania za poświęcenie naszych lotników z dywizjonu 303! Shame on you! Wstyd też, że na tak ważnej uroczystości ku pamięci tych, którzy stawili czoła narodowemu socjalizmowi i komunizmowi (socjalizmowi międzynarodowemu) zabrakło Donalda Tuska. Co to w ogóle ma znaczyć? Ja tam byłem – zwykły szary obywatel – a on, król Europy nie? Granda! Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.   fot.WOJCIECH OLKUSNIK/EPA-EFE/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama