W opublikowanym pod koniec sierpnia artykule dziennikarz Mark Konkol zarzucił szefowi związku nauczycieli chicagowskich (Chicago Teachers Union, CTU), że przemawia jak przedstawiciel ciężko pracującej klasy średniej, a mieszka jak magnat. Czym kieruje się Sharkey podburzając do strajku?
Chicagowscy nauczyciele i rodzice pamiętają czasy Rahma Emanuela, kiedy widmo cięć budżetowych, zwolnień z pracy i przymusowych urlopów wisiało nad szkołami. Niektórzy wspominają brak mydła czy papieru toaletowego w szkołach, który w końcu zaczęli dostarczać zatroskani rodzice. Nie dziwi fakt, że w końcu nauczyciele powiedzieli dość i ogłosili strajk w 2012 roku. Strajk był odskocznią, która wywindowała polityczną karierę ówczesnej prezes CTU, Karen Lewis. Czy taki cel przyświeca też Sharky’emu?
Jesse Sharky odrzucił ofertę zwiększenia wynagrodzenia nauczycieli o 16 proc. w ciągu 5 lat. Twierdzi, że nauczyciele oczekują czegoś więcej niż pieniądze i że związek jest gotowy do strajku. W imieniu pedagogów ogłosił, iż oczekują oni mniejszych klas, więcej nauczycieli edukacji specjalnej, pracowników socjalnych oraz bibliotekarzy. Zwrócił uwagę, że w ciągu 5 lat liczba bibliotekarzy zatrudnionych przez CPS spadła z 400 do 108.
Żądania wysunięte przez Sharkey’ego wydają się być racjonalne z punktu widzenia nauczycieli oraz rodziców, których dzieci uczęszczają do CPS, jednak według Konkola, wydają się brzmieć niewiarygodnie w ustach człowieka, który żyje jak 1 proc. najbogatszej elity. Mark Konkol, dziennikarz uznany i poważany w środowisku, zdobywca Pulitzera w 2012 roku oraz nominowany do nagrody Emmy za serial dokumentalny „Chicagoland” nadawany przez stację CNN, zwraca uwagę na rozdźwięk pomiędzy tym, co mówi prezes CTU, a jego życiem bogacza i elitarnymi powiązaniami z chicagowską śmietanką.
Autor podkreśla, że niewielu z pewnością wie, że Jesse Sharky mieszka w Rogers Park w 4-sypialniowym domu wartym 1,5 mln dolarów, z patio i z garażem mieszczącym trzy samochody, w którym parkuje auto marki Tesla.
Jego żoną jest córka Richarda Faina, miliardera i właściciela Royal Caribbean Cruises, sympatyzującego z republikanami. Zarzucając korporacjom jak McDonalds globalizację oraz negatywny wpływ na środowisko i wyzysk pracowników, Sharkey nie wspomniał, że korporacja jego teścia zapłaciła 750 tys. dolarów za wyzysk pracowników oraz 18 mln. dolarów za nielegalne zrzucanie oleju napędowego i szkodliwych dla środowiska substancji.
Konkol zwraca też uwagę, że podczas gdy Sharkey mówi, że wiedzie normalne życie z żoną i że posyła dzieci do szkoły publicznej, ale nie wspomina, że jest to tzw. szkoła magnet, czyli oferująca edukację na wysokim poziomie, w celu przyciągnięcia najlepszych uczniów. Dysonans polega na tym, że oficjalnie prezes CTU jest przeciwko mnożeniu szkół magnet, ponieważ odbywa się to ze szkodą dla szkół dzielnicowych, ale sam posyła dzieci do jednej z nich, sporo oddalonej od jego miejsca zamieszkania.
Konkol stawia pytanie o wiarygodność i intencje obecnego prezesa CTU przywołując nazwisko Karen Lewis, którą strajki z 2012 roku wyniosły na tyle wysoko, że postanowiła startować w wyborach na burmistrza Chicago w 2015 roku, stanowiąc poważna kontrkandydatkę dla Rahma Emanuela. Wycofała się jednak z pomysłu już jesienią 2014 roku, jako przyczynę rezygnacji podając problemy ze zdrowiem. Czy podobne, motywowane politycznie, intencje ma również Jesse Sharkey, wykorzystując frustrację rzeszy nauczycieli?
(ar)
Reklama