Skończyły się wakacje, rozpoczął się kolejny rok szkolny, a co więcej, dla niektórych dzieci i rodziców jest to początek zupełnie nowego etapu w życiu. Być może jesteś rodzicem dziecka, które ma właśnie za sobą pierwsze dni w przedszkolu, szkole czy też nowej klasie. Takim zmianom towarzyszy zwykle mniejszy lub większy stres, a ja pragnę podzielić się z Tobą kilkoma sposobami, jak pomóc dziecku radzić sobie w takich sytuacjach.
Zmiany są nieodłączną częścią naszego życia, a co więcej, zachodzą w nas i dookoła nas nieustannie. Zwykle jednak są na tyle małe, że pozostają niezauważone i dopiero po jakimś czasie orientujemy się, że coś się zmieniło. Czy stało się to nagle? W żadnym wypadku, działo się spokojnie, delikatnie i bardzo powoli, ale się działo i przyniosło określony efekt. Natura sprytnie to wymyśliła, bo kiedy zmiany zachodzą właśnie w taki sposób, cały system może działać bez żadnych zakłóceń.
Zupełnie inaczej działa człowiek, który najczęściej chce wprowadzać w swoim życiu zmiany duże, gwałtowne i najlepiej szybkie, aby mieć je z głowy. Ludzie z takim podejściem boją się zmian, są one dla nich często przerażające i wiążą się z wywróceniem przynajmniej części życia do góry nogami. Kiedy więc wolelibyśmy przez nie przejść łagodniej, możemy wziąć przykład właśnie z natury i wprowadzać je spokojnie, powoli, z łagodnością i akceptacją.
Kiedy nasze dziecko idzie pierwszy raz do przedszkola, wieczór poprzedzający ten wielki dzień jest już zbyt późnym terminem na oswajanie pociechy z tym, co ma się wydarzyć. Na szczęście większość przedszkoli zdaje sobie z tego sprawę i wspiera rodziców w tym zadaniu poprzez organizowanie dni otwartych, oprowadzanie po przedszkolu czy zajęcia adaptacyjne dla dzieci. Według mnie pomysłem godnym zainteresowania są również wcześniejsze zajęcia, choćby w klubie malucha, gdzie dziecko może zostać samo (bez swojego najbliższego opiekuna) na godzinę lub dwie, aby miało szansę oswoić się i z taką sytuacją.
Nieco inaczej wygląda sytuacja, kiedy dziecko idzie do szkoły. Tutaj również są dni otwarte, aby zapoznać się ze szkołą, ale raczej nie ma zajęć adaptacyjnych. To, co my rodzice możemy zrobić, aby pomóc naszym dzieciom poradzić sobie z tym przejściem, to przede wszystkim rozmowa. Znajdźmy czas, aby usiąść z dzieckiem i opowiedzieć mu, czym różni się szkoła od przedszkola, czego może się spodziewać, odpowiedzieć na jego pytania, wątpliwości, czy też wesprzeć w razie obaw. To tak niewiele, a może być nieocenioną pomocą, bo zupełnie inaczej staje się twarzą w twarz z czymś choć trochę znajomym, a inaczej, kiedy zupełnie nie wiemy, czego możemy się spodziewać.
Kiedy moje dzieci czekają jakieś wyzwania lub zmiany, mamy taki zwyczaj, że siadamy i staramy się przewidzieć możliwe trudności, jakieś newralgiczne punkty. Nie robimy tego po to, aby dzieci przestraszyć i namówić do wycofania się, ale raczej po to, żeby przygotować się na możliwe komplikacje, zwrócić uwagę na kwestie, które mogą okazać się kluczowe. Taką taktykę można również zastosować w przypadku zmiany szkoły czy klasy. Możemy wtedy usiąść z dzieckiem i przygotować coś w rodzaju planu działania w sytuacjach trudnych. Gwarantuję Ci, że takie podejście dodaje spokoju tak dziecku, jak i rodzicom.
Na zakończenie, chciałabym jeszcze wspomnieć o dwóch sposobach na ostatnią chwilę, kiedy potrzebujemy wewnętrznej siły i mocy. W takich chwilach warto przede wszystkim skorzystać z potencjału ogromnej wyobraźni dzieci. Możesz poprosić swojego malucha, aby przypomniał sobie ulubionego bajkowego bohatera. Większość takich postaci toczy różne bitwy, przed którymi przybiera „pozy mocy” i na tym właśnie nam zależy. Kiedy dziecko potrzebuje odwagi, niech stanie na chwilę z zamkniętymi oczami i przybierze właśnie taką postawę mocy, jak postać z ulubionej bajki. Wystarczy dosłownie chwila, kilka minut takiej zabawy, aby poczuć się pewniej. Drugi sposób to poproszenie dziecka, aby przywołało taki moment ze swojego życia, kiedy poradziło sobie z jakimś trudnym zadaniem, wyzwaniem. Niech maluch przypomni sobie, jak się wtedy czuł, co się działo, co dawało mu siłę, niech wróci pamięcią do tamtej sytuacji i nacieszy się nią, pobędzie w niej trochę. Jeżeli jednak trudno Ci uwierzyć, że takie sposoby są skuteczne, to pomyśl sobie teraz o żółtej cytrynie, z której wycieka sok. Czy czujesz napływ śliny w ustach? Jestem przekonana, że tak, bo jest to najprostszy dowód na połączenie naszego umysłu z ciałem. Warto więc korzystać z takich możliwości.
Podsumowując, jeszcze raz zachęcam Cię do tego, aby podchodzić do zmian elastycznie, z akceptacją i zrozumieniem, że małymi krokami można osiągnąć znacznie większe efekty niż jednym dużym skokiem na głęboką wodę. Zmiany są nieodłącznym elementem naszego życia, tylko potrzebujemy nauczyć się właściwie do nich podchodzić.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
fot.depositphotos.com
Reklama