„Dnia pierwszego września, roku pamiętnego, napadł wróg na Polskę z kraju sąsiedniego”. Słowa te zna niemal każdy Polak, jak się jednak okazuje, nie każdy je rozumie. To, co w ostatnim czasie wyprawiają władze Gdańska, uwłacza polskiej tożsamości tego miasta oraz naszej narodowej pamięci historycznej. Jest to bezczelna próba profanacji jednej z najważniejszych rocznic w polskim kalendarzu. Zaproponowany przez gdański ratusz plan obchodów rocznicowych „1 września” woła o pomstę do nieba i budzi słuszny gniew w sercach oburzonych rodaków.
Zachowanie, za które pełną odpowiedzialność ponosi pani Aleksandra Dulkiewicz, obecna prezydent Gdańska, jest niewyobrażalnym skandalem. Działanie to powinno być rozpatrywane w kategorii hańby i wstydu, w szczególności dla każdego samorządowca i urzędnika, który mieni się być obywatelem Rzeczypospolitej. Pamiętajmy, urzędnik to sługa będący na utrzymaniu obywateli. To on jest dla nas, a nie my dla niego!
Plan obchodów 80. rocznicy ataku Niemiec na Polskę, który zaproponowała i zaaprobowała Dulkiewicz, to działanie perfidnie antypolskie. To potwarz dla tego kraju, a już w szczególności dla ofiar niemieckich zbrodni.
Jak inaczej nazwać plan obchodów, który przewiduje m.in. tańce, koncert, radosny pochód, oraz wspólne świętowanie z delegacją niemiecką? Tak, to nie pomyłka, władze Gdańska mówią wprost o Ś-W-I-Ę-T-O-W-A-N-I-U niemieckiej napaści na Polskę. To jakaś aberracja! Wytłumaczenia takiego stanu rzeczy mogą być tylko dwa: albo prezydent Gdańska upadła na głowę, a razem z nią rozum stracili podlegli jej pracownicy ratusza, albo też komuś na serio marzy się powrót do Gdańska będącego wolnym miastem-państwem. Przypomnijmy, co to był za twór.
Powstałe po I wojnie światowej „Wolne miasto Danzig” zamieszkiwali głównie obywatele niemieccy i to oni tworzyli kulturowy i społeczny trzon tej metropolii. Polacy stanowili tam zaledwie od 3 do 15 proc. ludności. Status naszych rodaków w nadbałtyckim polis pogorszył się znacząco w roku 1933, kiedy narodowi socjaliści na czele ze swoim wodzem Adolfem Hitlerem objęli pełnię władzy w Niemczech. Niezależne, lecz tylko w teorii, miasto Gdańsk szybko poddało się wpływom III Rzeszy i sprawującej tam władzę partii nazistowskiej. Stwierdzenie, że Polacy stali się w „wolnym” mieście Gdańsku obywatelami drugiej kategorii byłoby dużym niedopowiedzeniem. Niemcy szybko ograniczyli prawa gwarantowane Polakom przez Ligę Narodów, codziennością były także ataki i prowokacje wymierzone w naszą społeczność. Opozycja wobec hitlerowców przestała istnieć. Dla osoby spacerującej pod koniec lat 30. ulicami Gdańska, normalnym i wszechobecnym widokiem były hitlerowskie swastyki dumnie łopoczące na wietrze. W tym kontekście Anschluss miasta Danzig, czyli przyłączenie go do III Rzeszy we wrześniu 1939 roku, był w zasadzie już tylko czystą formalnością. Ostatecznym przypieczętowaniem niemieckiej dominacji w mieście.
Trzeba być osobą całkowicie pozbawioną historycznej wrażliwości i jakiegokolwiek wyczucia politycznego lub po prostu człowiekiem podłym i antypolskim, by planować jakiekolwiek radosne „świętowanie” rocznicy niemieckiego ataku na Polskę. Dzień 1 września to początek wojny, która pochłonęła życie sześciu milionów naszych obywateli. To jednak także rocznica niemieckich mordów dokonanych chociażby na dzielnym personelu bohatersko broniącym Poczty Polskiej w Gdańsku. O obronie Westerplatte już nawet nie wspominając.
Zastanawiam się teraz, może moje zdziwienie i oburzenie świadczy o pewnej naiwności? Wszak sam Donald Tusk, dzisiejszy sojusznik gdańskiego ratusza i przyjaciel pani prezydent Dulkiewicz, stwierdził kiedyś, że „polskość to nienormalność”. Pisał, że męczy go to, jak przeżywamy naszą trudną historię, że ma dosyć tych wszystkich rocznic, husarii, powstań i całej tej martyrologii narodowej. Bo, jak sam zaznaczył, w tym samym czasie kiedy inne narody „budują, kochają się i umierają”, Polacy „jedynie” walczą, powstają i giną. I to ma być zarzut? Pretensja o to, że jesteśmy narodem ludzi walecznych i honorowych, którzy idą wyprostowani wśród tych co na kolanach? Nasza to ma być wina, że przodkom przyszło na tej polskiej ziemi zmagać się z trudnościami nieznanymi w takiej skali innym narodom? Niedoczekanie twoje Tusk! Prezydent Ronald Reagan powiedział kiedyś, że Amerykanie nie znają pojęcia pokoju za wszelką cenę. Polacy też nie! To jest piękne spoiwo, które łączy oba nasze narody. Nie wszyscy jednak dostrzegają w tym wartość i powód do dumy. A szkoda. Nie powinienem być zatem zaskoczony, że pani prezydent Dulkiewicz swoimi decyzjami również wpisuje się w tę antypolską narrację. W ten obrzydliwy dyskurs uznający polskość, naszą narodową tożsamość i wrażliwość historyczną za obciach. Stał się on już definicją niektórych środowisk politycznych nad Wisłą. Wyznacznikiem tego, co rzekomo modne i postępowe. Tego, co rzekomo inteligenckie i nadające się na lewicowo-liberalne salony.
Gdańsk to wspaniałe i piękne miasto, niestety rządzone przez ludzi, którzy z pięknem i wspaniałością niewiele mają wspólnego.
Tomasz Winiarski
Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.
fot.Pixabay.com
Reklama