383 głosami za, tylko dziewięcioma ponad wymaganą większość bezwzględną, Ursula von der Leyen została we wtorek wybrana na szefową Komisji Europejskiej. Pierwsza w historii kobieta na tym stanowisku zaapelowała o wspólną pracę na rzecz zjednoczonej Europy.
"To były zdecydowanie najbardziej intensywne dwa tygodnie w moim politycznym życiu" - mówiła po całym dniu debat wyraźnie zadowolona niemiecka polityk w sali pełnej dziennikarzy. Jak podkreślała, chce Europy, która będzie przyjazna dla klimatu, Europy, która służy ludziom i która jest oparta na praworządności z ożywioną demokracją.
Wynik, jaki uzyskała, jest wprawdzie wystarczający z formalnego punktu widzenia, ale może wróżyć problemy z forsowaniem propozycji legislacyjnych w europarlamencie. Przed czterema laty na Jeana Claude'a Junckera oddano 422 głosy przy 250 sprzeciwiających się i 47 wstrzymujących. We wtorek przeciwko von der Leyen głosowało 327 eurodeputowanych, a 22 wstrzymało się od głosu.
Zdecydowane poparcie niemiecka polityk dostała tylko od swojej macierzystej Europejskiej Partii Ludowej oraz frakcji Odnowić Europę, w której zasiadają liberałowie i deputowani z list prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Socjaliści, którzy byli kluczowi w tej układance, mocno się podzielili i choć oficjalnie zadeklarowali poparcie, znaczna część była przeciw. Według nieoficjalnych informacji PAP w tej drugiej pod względem wielkości frakcji, liczącej 154 osoby, przeciwko nowej szefowe KE głosowali: Niemcy, Holendrzy, Austriacy, Belgowie, Francuzi, Grecy, Bułgarzy i Cypryjczycy. To około 1/3 klubu.
"Byliśmy bardzo sceptyczni, gdy kandydatka była na naszej grupie w ubiegłym tygodniu, ale w ciągu ostatnich dni przyjęła nasze podstawowe wymagania, przedstawiając konkretne propozycje legislacyjne" - podkreśliła liderka S&D w PE Iratxe Garcia.
W ostatniej chwili wsparcie dla Niemki ogłosili eurodeputowani PiS, ale nie cała frakcja EKR była "za". "Niewiele brakowało, aby nie została wybrana. Trzeba to powiedzieć, że zaważyły głosy polskiej delegacji Prawa i Sprawiedliwości. Wygrała dzięki naszym głosom" – powiedział PAP szef frakcji EKR Ryszard Legutko (PiS).
Z deklaracji zebranych przez PAP wynika, że "za" głosowali także europosłowie PO, PSL, Wiosny i SLD.
Nowo wybrana szefowa Komisji, dziękując europosłom, którzy oddali na nią głos, zaapelowała do całego Parlamentu Europejskiego o pracę na rzecz zjednoczonej, wspólnej Europy. Zadeklarowała, że natychmiast rozpoczyna pracę.
"To ogromny zaszczyt dla mnie, że zostałam wybrana na to stanowisko. Dziękuję serdecznie za pokładane we mnie zaufanie. To jest zaufanie wobec Europy. To wiara w silną, zjednoczoną Europę od wschodu po zachód, od południa po północ. To wiara w Europę, która jest gotowa do walki o przyszłość zamiast wzajemnego zwalczania się. Państwo zaufali Europie, która będzie mogła wziąć na swoje barki, wspólnymi siłami, wszystkie wielkie wyzwania naszych czasów" - oświadczyła w PE tuż po ogłoszeniu wyników.
Na późniejszej konferencji prasowej starała się bagatelizować fakt, że udało się jej przejść tylko dziewięcioma głosami. "Większość to większość. Dwa tygodnie temu jej nie miałam, ludzie mnie nie znali" - podkreśliła, wskazując na rozgoryczenie w PE z związku z upadkiem systemu kandydatów wiodących.
Von der Leyen zaapelowała do państw członkowskich o przedstawianie najlepszych kandydatów na unijnych komisarzy, zapowiadając jednocześnie, że chce, by przyszła KE w połowie składała się z kobiet.
Jak podkreślała, chce przezwyciężać różnice w UE. "Chcę zjednoczyć Europę, chcę, żeby Europa poszła do przodu i, jeśli chcemy odnieść sukces, musimy się trzymać razem. Oczywiście będziemy się różnić, oczywiście zawsze będą problemy, ale musimy się skupić na ważnych kwestiach. To jest moje zadanie" - oświadczyła.
Teraz nowa szefowa KE wraz z państwami członkowskimi będzie kompletować kandydatów do swojej Komisji. Głosowanie PE nad całym składem i przesłuchania poszczególnych osób odbędą się po wakacjach.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka, ze Strasburga Łukasz Osiński. (PAP)
fot.PATRICK SEEGER/EPA-EFE/Shutterstock
Reklama