Po zwycięstwie przed czterema laty w Kanadzie, także na francuskich boiskach na najwyższym stopniu podium stanęły reprezentantki Stanów Zjednoczonych. Choć kobiecy mundial ma krótką, bo zaledwie 28-letnią historię, to Amerykanki zdążyły się już zapisać w niej złotymi zgłoskami . Gdzie więc leży tajemnica sukcesu drużyny dowodzonej przez Jill Ellis?
Soccer wyszedł z ukrycia
Gdy w roku 2007 David Beckham przechodził do Los Angeles Galaxy wielu kibiców zastanawiało się nad zasadnością tego ruchu. Ponad 5 lat gry Anglika w kalifornijskim klubie sprawiło jednak, iż o sporcie tym zaczęto w USA myśleć poważnie.
Nazwisko byłego zawodnika między innymi Manchesteru United, Realu i PSG ściągało na trybuny coraz większe rzesze fanów. Dość powiedzieć, iż w pierwszym sezonie jego gry frekwencja na trybunach Dignity Health Sports Park wzrosła o ponad 20 tyś względem poprzedniej kampanii. Nadal większą popularnością cieszyły się futbol amerykański, koszykówka, baseball, czy nawet hokej, jednak wkład byłego reprezentanta Anglii w propagowanie piłki nożnej był nieoceniony. Czy więc zwiększone zainteresowanie soccerem w Stanach Zjednoczonych było jedną ze składowych tego, iż Amerykanki stały się światową potęgą w kobiecej piłce nożnej?
Nigdy nie będziesz szła sama
„You will never walk alone” to piosenka, która od dawien dawna towarzyszy spotkaniom Liverpoolu rozgrywanym na Anfield. Ten przebój Beatelsów pojawia się także często w domu 52-letniej trener reprezentacji narodowej USA. A to za sprawą jej ojca, który odgrywa ją na swoich organach przed każdym spotkaniem, kiedy na ławce trenerskiej znaleźć ma się jego córka. Ten sam 80-letni obecnie John Ellis ponad czterdzieści lat temu próbował wybić córce z głowy piłkę nożną. Prowadzał ją na bieżnię znajdującą się nieopodal ich domu z nadzieją, iż rzuci futbol dla lekkoatletyki. Na całe szczęście jego próby spełzły na niczym, czego efekty możemy śledzić po dziś dzień.
Pochodząca z angielskiego Portsmouth Ellis nie miała zbyt bogatej kariery zawodniczej. Głównym powodem tego był brak w Anglii w latach 70-tych zorganizowanych rozgrywek piłkarskich dedykowanych kobietom. Dopiero po przeprowadzce do USA udało jej się dostać do reprezentacji collegu, z którym to zdobyła mistrzostwo stanowe. Tego samego roku z inną drużyną wywalczyła także złoto na mistrzostwach USA do lat 19. Te sukcesy były w zasadzie jej jedynymi jako zawodniczki, gdyż dość szybko zdecydowała się obrać drogę szkoleniową. Stopniowo zdobywając kolejne uprawnienia i osiągając spore sukcesy, mianowana została w 2014 r. pierwszym trenerem kadry narodowej.
Zaledwie rok później rozpoczął się złoty okres w historii kobiecego futbolu w Stanach Zjednoczonych, czego dowodem jest tegoroczny triumf jej podopiecznych na francuskim mundialu. Czy ta drużyna stanie się światową potęgą na miarę reprezentacji USA w koszykówce?
Historia kołem się toczy
Po zwycięstwie na pierwszym kobiecym mundialu w 1991 r., triumfie w 1995 oraz 2015 roku, przyszedł czas na rok 2019 i szansa na historyczną obronę tytułu. Podczas drogi do finału imprezy rozgrywanej we Francji Amerykanki strzeliły 24 bramki, nie przegrywając przy tym żadnego ze spotkań. Nie dziwił więc fakt, iż przed finałem na Parc Olympique w Lyonie nastroje w szatni mistrzyń sprzed 4 lat z Vancouver były znakomite.
Ich ostatnią przeszkodą w drodze po złoto miała być reprezentacja Holandii. Wedle opinii jakie zewsząd się pojawiały, pojedynek ten należeć miał do najbardziej zaciętych i najtrudniejszych podczas całej imprezy. Co prawda Holenderki dzielnie broniły się ponad 60 minut, jednak przez kolejne siedem straciły dwie bramki, które zamknęły właściwie rywalizacje tego dnia. Tym samym niesamowity wyczyn jakim jest brak przegranej na mistrzostwach świata może dalej widnieć w trenerskim CV 52-letniej Ellis. Czy jej podopieczne przez kolejne lata będą niedoścignionym piłkarskim wzorem w kobiecej piłce nożnej? O tym przekonamy się za jakiś czas.
Więcej informacji na temat Mistrzostw Świata w piłce nożnej kobiet znajdziesz na stronie www.zakłady-bukmacherskie.com
Zdjęcia: Getty Images
Reklama