Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 16:31
Reklama KD Market

Granice wolności

Najbardziej uniwersalną próbą wyrysowania cywilizowanych granic naszej wolności jest, nieco oklepane już stwierdzenie, że Twoja wolność kończy się dokładnie tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Niby proste, a jednak dla tak wielu ludzi, rządów, organizacji, firm – ciągle tak trudne do zrozumienia. Zaiste, na co dzień niemal wszyscy lubią krzyczeć na lewo i prawo o wolności i akceptacji, lecz w praniu okazuje się, że bardzo często swoim zachowaniem zaprzeczają tym wartościom, które wynoszą na swoje własne sztandary. Zaprzeczają – i to po całości – przekonaniom wolnościowym, które rzekomo sami wyznają niczym prawdę objawioną. Byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że to wierutne kłamstwo. Oni wolności nie rozumieją, oni się wolności boją, oni jej nie chcą ludziom zwrócić. Tak, zwrócić! Bo wolność człowieka pochodzi od Boga, a ludzie mogą ją jedynie odbierać lub zwracać. To Bóg nas stworzył wolnymi, a wiara w to jest jednym z fundamentów założycielskich Ameryki. Lewica potrafi bojkotem wywierać potężną presję na firmach. Dowodzi temu choćby niedawna decyzja NIKE, by wycofać nową linię butów zaprojektowanych z okazji amerykańskiego Święta Niepodległości. Powód? Była gwiazda futbolu amerykańskiego i twarz reklamująca firmę – Colin Kaepernick stwierdził, że widniejąca na tyłach sneakersów historyczna flaga USA (ta z czasów wojny o niepodległość) kojarzy mu się z niewolnictwem. Granda! Swoją drogą jestem ciekaw, kiedy przebieranie się za prezydenta Jerzego Waszyngtona stanie się na lewicy niewybaczalnym faux pa? Wszak nieszczęśnik posiadał niewolników, nieprawdaż? No ale idźmy dalej, bo przykładów tutaj nie brakuje. Bojkotem lewica potrafi bowiem wywierać również presję na całe amerykańskie stany. Stało się tak w przypadku konserwatywnej Georgii, którą chce obecnie bojkotować lewicowa część amerykańskiego przemysłu filmowego z platformą Netflix na czele. Powód? Stan Georgia wprowadził, zdaniem lewicy (oraz części prawicy również), zbyt rygorystyczne prawo antyaborcyjne. Nie chcę teraz oceniać, czy jest to prawo dobre, złe, a może tak jak stwierdził prezydent Trump – obrońca nienarodzonych dzieci i przeciwnik aborcji – mimo wszystko „zbyt daleko idące”. Wiem jedno, lewica potrafi i chce używać bojkotu, jako narzędzia w walce polityczno-ideologicznej. Respektując świętą dla mnie zasadę wolności jednostki nie mogę jej tego zakazać. Wierzę bowiem, że każdy powinien mieć prawo kierować się swoim światopoglądem, przekonaniami politycznymi czy religijnymi, a wreszcie swoim własnym sumieniem. Krytykować mogę zatem sam fakt bojkotu, lecz nie wolno mi odbierać prawa do niego. No chyba, że tak jak środowiska lewicowo-liberalne chcę narazić się na przypięcie mojej osobie łatki zakłamanego hipokryty. Prawica, nie tylko ta amerykańska, również sięga po narzędzie bojkotu i również ma do tego święte prawo (a tym razem również moją aprobatę). Nad Wisłą od kilku dni z pierwszych stron gazet nie znikają informacje i komentarze związane z tzw. „Aferą IKEA”. Ta popularna szwedzka sieć sprzedająca głównie meble i wyposażenie domu, zwolniła jednego ze swoich polskich pracowników, który na firmowym forum w Internecie skrytykował politykę firmy dotyczącą promocji środowiska LGBT. W tym celu nie tylko stwierdził, że taka praktyka to sianie zgorszenia, lecz także, a może przede wszystkim, zacytował fragmenty Starego Testamentu. No i rozpętało się prawdziwe piekło. Lewica twierdzi, że jej prawicowi oponenci nie rozumieją prawa pracy, a sama IKEA postąpiła słusznie zwalniając pracownika, gdyż jego wpis naruszał godność osób homoseksualnych. Miał także stanowić aprobatę dla cytatu, w którym mowa o śmierci jako następstwie czynu homoseksualnego. Gdyby w istocie pracownik wzywał do zabijania homoseksualistów należałoby go skazać i zamknąć w areszcie. Co jednak w sytuacji, gdy ten starotestamentowy cytat interpretowany jest jedynie jako ostrzeżenie, iż czyn homoseksualny to po prostu grzech śmiertelny? Co jeżeli nie jest to wezwanie do zabijania, a jedynie przestroga przed życiem w grzechu? Zatem przed czymś, co według wiary żydowskiej, chrześcijańskiej (oraz wielu innych) prowadzić może do śmierci w tym rozumieniu, że ów grzesznik nie dostąpi zbawienia duszy, czyli życia wiecznego. No i znowu, można chrześcijańskie, judaistyczne, muzułmańskie czy inne przekonania religijne podzielać lub nie, ale pamiętać należy o tym, że w takich sytuacjach pomiędzy ochroną godności osób LGBT (na co te osoby zasługują bezspornie!), a naruszeniem swobody wyznania i prawa do odmiennych poglądów, jest wyjątkowo cienka granica. Toteż prawica, m.in. pod postacią instytutu Ordo Iuris zapowiada walkę na drodze sądowej, a także na masową skalę krytykuje działanie szwedzkiego kolosa, stając w obronie zwolnionego pracownika. Zapowiedziano także bojkot sklepów IKEA. Prawica bowiem także ma prawo do protestu i równie chętnie będzie z niego korzystać. Zmuszanie pracowników do promowania przekonań i poglądów politycznych stojących w sprzeczności z wyznawanym przez nich światopoglądem, a w szczególności wyrzucanie z pracy za krytykę takiego stanu rzeczy, to na moje oko ordynarne pogwałcenie prawa. W tym przypadku to pracodawca, a nie pracownik przekroczył swoje granice wolności. Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”. fot.DAVID CHANG/EPA-EFE/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama