Mordercę 10-letniej Kristiny czeka kara śmierci ze szczególnym okrucieństwem – egzekucja zostanie wykonana poprzez zadanie skazanemu licznych ran kłutych klatki piersiowej oraz szyi. Dokładnie w taki sam sposób, w jaki z zimną krwią pozbawił on życia dziesięciolatkę z Mrowin. Oko za oko, ząb za ząb i śmierć za śmierć. Spokojnie, to tylko fikcja literacka. Powyższe byłoby prawdą wówczas, gdyby w Polsce obowiązywał spisany w XVIII w. przed Chrystusem, babiloński zbiór praw zwany Kodeksem Hammurabiego. Szczęśliwie nie obowiązuje. Współcześnie osiągnęliśmy wyższy poziom cywilizacyjny. Zmieniliśmy, choć może lepiej powiedzieć unowocześniliśmy, procedurę wymierzania sprawiedliwości. Nie oznacza to jednak, że wraz z kodeksem babilońskiego króla zapomnieć musimy również o karze ostatecznej, tej najwyższej – karze śmierci. Co to, to nie! Jako społeczeństwo nie powinniśmy się całkowicie pozbawiać tego ostatecznego środka wymierzania sprawiedliwości. Są takie sytuacje, w których wyłącznie egzekucja wydaje się odpowiednią karą za straszliwe zbrodnie popełnione z zimną krwią. Współczesnych przeciwników kary śmierci, nawet za najcięższe zbrodnie, zapytam – czy sprzeciwilibyście się wyrokom z Norymbergii dla nazistowskich zbrodniarzy? Wyrokom skazującym na śmierć np. przez powieszenie? No właśnie…
Perspektywa kary ostatecznej, na co zwracał uwagę m.in. prezydent George W. Bush, pełni również funkcję odstraszania. Jeżeli utrzymując ją w mocy prawa, uratujemy choćby jedno ludzkie istnienie odciągając potencjalnego mordercę od zamiaru popełnienia zbrodni, to nie powinniśmy z takiej formy wymierzania sprawiedliwości rezygnować. Nigdy! Skazany na bezwzględne dożywocie więzień nie może także czuć się za kratami bezkarny. Brak kary śmierci taką patologiczną sytuację kreuje. No bo co więcej możemy mu zrobić, kiedy i tak już odsiaduje bezwzględne dożywocie? Swoją drogą, co bardziej „postępowi” lewicowcy sugerują, że dożywotnie pozbawienie wolności bez możliwości zwolnienia za dobre sprawowanie, to zakamuflowana forma kary śmierci i sama w sobie jest „praktyką nieludzką”. Zawsze można przecież skopiować „postępowy” model norweski i za najcięższe nawet zbrodnie, chociażby pokroju tej popełnionej przez Andersa Breivika na norweskiej wyspie Utøya w 2011 roku, nie przewidywać kary większej niż 21 lat więzienia. Chociaż luksusy, w jakich przyszło mu odsiadywać wyrok, każą zadać pytanie czy to jeszcze więzienie, czy może już spa i ośrodek wypoczynkowy? Granda! Debata o karze śmierci coraz częściej pojawia się również w kontekście walki z islamskim terroryzmem, który nadal pozostaje problemem niejednokrotnie paraliżującym życie na ulicach zachodnich metropolii. W tej kwestii Europie brakuje konserwatywnego, republikańskiego ducha Ameryki. Swoistej odwagi, by karę śmierci przywrócić. Przypomnijmy, że w 2015 roku sąd federalny w Bostonie, a więc mieście zdecydowanie liberalnym, skazał Dżochara Carnajewa, islamskiego terrorystę odpowiedzialnego za zamach bombowy podczas Maratonu Bostońskiego w 2013 roku, na karę śmierci. Można? Można!
Teksas, Arizona, Missisipi, Luizjana, Nevada, Kolorado, Alabama, Georgia, Floryda, Pensylwania, Północna i Południowa Karolina, Wirginia, Idaho, Montana, Oregon, Utah, Tennessee, Nebraska, a nawet lewicowa Kalifornia czy Washington – to tylko niektóre z amerykańskich stanów, gdzie nadal prawo przewiduje możliwość wykonywania kary śmierci. Co prawda na lewicy obserwujemy narastającą tendencję, by od tej formy wymierzania sprawiedliwości odchodzić, czego przykładem jest chociażby niedawna decyzja Kalifornii, by wstrzymać wykonywanie egzekucji na terenie całego stanu (nie mylić ze zniesieniem kary śmierci – red.). Większość obywateli USA, a także szerokie spektrum przedstawicieli klasy politycznej, w tym z lewicowymi Hillary i Billem Clintonami, popiera jednak stosowanie kary śmierci i nie zanosi się na to, by została ona zakazana w większej liczbie amerykańskich stanów. Sytuacja wygląda odmiennie po drugiej stronie Atlantyku.
Tutaj w Europie, poza krajami takimi jak Białoruś i Rosja, kara śmierci została całkowicie zniesiona wiele lat temu. Co ciekawe, nie zawsze odbywało się to w zgodzie z wolą narodu, a więc z zachowaniem demokratycznych wartości. Ostatni wyrok śmierci został w Polsce wykonany 21 kwietnia 1988 roku w Krakowie. Od tego czasu kara ostateczna pozostaje w Polsce reliktem przeszłości, dla współczesnych coraz bardziej abstrakcyjnym symbolem słusznie minionego systemu. Polska podpisała protokół nr. 13 europejskiej konwencji praw człowieka, który wzywa sygnatariuszy do definitywnego zniesienia kary śmierci we wszystkich okolicznościach. Dokument wszedł w życie z dniem 1 lipca 2003 roku. Mimo to, według badania z 2017 roku większość, bo aż 42 proc. Polaków opowiadała się za przywróceniem w naszym kraju kary śmierci. Przeciwnych takiej zmianie, a raczej prawnej rewolucji kodeksu karnego, było 39 proc. obywateli. Czy tylko ja widzę tutaj konieczność przeprowadzenia ogólnokrajowego referendum? Jeżeli wyznajemy wartości demokratyczne, to należałoby w tak kluczowej sprawie pozwolić wypowiedzieć się najwyższemu zwierzchnikowi nad wszystkim co państwowe, narodowe, rządowe i konstytucyjne – Narodowi Polskiemu. Dla niektórych to może być zaskoczenie, ale tutaj nad Wisłą to nie Konstytucja jest suwerenem, a my Naród. We the people. Petycję zapoczątkowaną przez dziennikarza Mariusza Maxa Kolonko do prezydenta Andrzeja Dudy ws. przywrócenia w Polsce kary śmierci można podpisywać na stronie www.petitiongo.org. Autor powyższego felietonu gorąco do tego zachęca.
Tomasz Winiarski
Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.
Na zdjęciu: Aresztowanie Jakuba A.
fot.Policja dolnośląska/screenshot
Reklama