Pukszta: hasło wyborcze Obamy "wpieriod, druzja"?
Jak zapewne już wielu miłośników i studentów historii zauważyło, od niedawna na stronie internetowej Smithsonian Institution można odwiedzić interaktywna mapę i bazę danych, na której naniesiono wszystkie...
- 11/04/2012 06:30 PM
Jak zapewne już wielu miłośników i studentów historii zauważyło, od niedawna na stronie internetowej Smithsonian Institution można odwiedzić interaktywna mapę i bazę danych, na której naniesiono wszystkie konflikty zbrojne, wojny i bitwy w historii znanej temu największemu na świecie muzeum: http://blogs.smithsonianmag.com/smartnews/2012/10/this-is-a-map-of-every-war-ever/
Skrupulatnie i względnie przystępnie sporządzona lista wojen i bitew rozpoczyna się od bitwy pod Jerycho w r. 1400 p.n.e. a kończy na walkach w Mali 21 marca br. Ale nie ma tam ani słowa czy nawet śladu na temat toczącej się już od jakiegoś czasu w Chicago ...wojny raperów.
Według względnie jeszcze poczytnej gazety Chicago Tribune (np. artykuł ‘Video spurs new problems for embattled rapper’ z 26 października br.) duża ostatnio ilość zabójstw i postrzeleń w mieście ma związek z konfliktem między zabitym niedawno 18-letnim raperem Lil Jojo, a lubującym się w przemocy nawet wobec kobiet i w chwili pisania tego tekstu, jeszcze żyjącym raperem Lil Reese. Możliwe, że trwający już jakiś czas konflikt w środowisku hip-hopowym w Chicago w dużym stopniu spowodował, że według oficjalnych statystyk, w tym roku, zdecydowanie więcej młodych Amerykanów zostało zabitych na ulicach Chicago niż na wojnie w Afganistanie.
Jednak wojna w Chicago nie została odnotowana ani przez Smithsonian, ani co gorsze, nie była godnym odnotowania tematem podczas niedawnych debat kandydatów na prezydenta USA. A powinna się pojawić i to nie tylko ze względu na statystyki.
Prowadzący którąś z debat mógłby przecież zwrócić uwagę, że forowane już od lat wielkie programy rządowej pomocy i zabiegi o coraz powszechniejsze zakazy posiadania broni w ramach walki z przestępczością, czy surowsze kary za handel narkotykami, zdają się przynosić odwrotny skutek. Obecnie szczególnie Chicago, w którym prezydent Obama mieszkał na stale przed przeprowadzką do Białego Domu wydaje się być najlepszym na to przykładem. Tymczasem, podczas gdy Afganistan i inne miejsca zapalne na świecie były częstym tematem, nikt nie pytał kandydatów na prezydenta o strategie związane z potrzeba zakończenia wojny w Chicago.
Całkiem możliwe, że podczas wyborów cztery lata temu prezydent Obama dostał sporo głosów od tych, którzy mieli nadzieje, że ‘Change’ którą proponował i promował nastąpi również wśród tych, którzy w Chicago zbyt często wybierają przemoc, przestępstwo i przynależność do gangów, jako drogę i styl życia. Że za sprawą mądrzejszych i skuteczniejszych programów rządowych chociaż spróbuje zmienić lub wpłynąć na życiowe decyzje młodzieży w niektórych dzielnicach Chicago. Ale wygląda na to, że ilość programów rządowych wcale nie przekłąda się na ich skuteczność. Już od lat 60-tych powodują one utratę zaradności w radzeniu sobie w życiu bez rządowej opieki i rozpad rodziny, tej podstawowej i najważniejszej komórki społecznej, Prezydent przez ostatnie cztery lata w tej dziedzinie nie zaproponował nic skutecznego.
Dla tych, którzy nadal wierzą, że przestępczość rośnie, ponieważ ludzie żyją w biedzie, proponuje zwrócić uwagę na fakt, że już w roku 2008 wartość rządowych wydatków na każdą biedną osobę wynosiła $16,800, czyli na 3-osobową żyjąca niby w ‘biedzie’ rodzinę, $50,400. Od 2008 r., w ciągu jednej tylko kadencji prezydentury Obamy, wydatki rządu USA na programy socjalne wzrosły o 24,3 procenta. A o ile procent w tym samym czasie spadła wśród ‘biednych’ przestępczość? Ona raczej wzrosła.
Wielu twierdzi, że główną przyczyną coraz większej ilości zabójstw w Chicago jest zbyt łatwy dostęp do broni palnej. Jest więc wygodnie i politycznie poprawnie zamiast szukać trudnych rozwiązań problemu, ciągle zabiegać o coraz powszechniejszą kontrolę broni. Ale w Chicago, mimo całkowitego zakazu jej posiadania, jest odwrotnie. Doszło już do tego, że warto broń posiadać i to jak najwięcej sztuk, bowiem gdy miasto urządza jej doroczny skup bez zadawania niewygodnych pytań, można na tym sporo zarobić.
Jest i sporo takich, którzy twierdzą, że przestępczość wśród młodzieży byłaby mniejsza, gdyby rządowe wydatki na edukację były wyższe. Ale przecież, na zdrowy rozum, szczególnie w tym roku Chicago jest znakomitym przykładem, że jest dokładnie odwrotnie.
Może nadal jest sporo takich, którzy wierzą, że jeśli prezydent Obama zostanie wybrany na kolejną kadencję będzie miał więcej czasu i ochoty, by zająć się takimi problemami jak chicagowska wojna raperów. Ale w takim razie dlaczego hasłem wyborczym nie jest na przykład ‘Change II’ lub ‘More Change’? Dlaczego wybrał hasło ‘Forward’? Że niby ‘Naprzód’ z tym samym, co dotychczas? Nawet jeśli tak, to bardziej kojarzy mi się to (i podejrzewam dla wielu innym) z rewolucyjnym i niczego dobrego nie wróżącym ‘Wpieriod, druzja!’ ?
Bogdan Pukszta, 4 listopada 2012
Bogdan Pukszta, współzałożyciel oraz dyrektor wykonawczy Polsko-Amerykańskiej Izby Gospodarczej. Jednocześnie partner zarządzający firmy ProMega Group Inc.,specjalizującej się w biznesowym doradztwie rynkowym oraz public relations. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego oraz the University of Chicago. Przez wiele lat w Stanach Zjednoczonych pracował w szkolnictwie wyższym, m.in. zarządzając międzynarodową współpracą instytucjonalną oraz programami językowymi. Dodatkowo wykładał amerykańskie prawo imigracyjne i politykę. Doradca oraz inicjator wielu międzynarodowych misji gospodarczych i konferencji.
Reklama