Prezydent USA Donald Trump oskarżył w poniedziałek, nie wymieniając nazwisk, odpowiedzialnych za wszczęcie śledztwa przez specjalnego prokuratora Roberta Muellera o działanie w złej wierze i zdradę. Zapowiedział "przyjrzenie się im".
Dzień wcześniej minister sprawiedliwości William Barr ujawnił streszczenie raportu Muellera, z którego wynika, że specjalny prokurator nie znalazł dowodów na to, iż sztab Trumpa uczestniczył w zmowie lub koordynował działania z Rosją w celu wpłynięcia na wynik wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku.
"Jest mnóstwo złych ludzi, którzy zrobili coś bardzo, bardzo złego. (...) Powiedziałbym - coś zdradzieckiego przeciwko naszemu krajowi" - mówił prezydent na spotkaniu z dziennikarzami, nie precyzując, jakie działania miałyby być podjęte przeciwko tym ludziom, których nazwisk nie podał.
"(...) dlaczego im się nie przyjrzano? Okłamywali Kongres. Wielu z nich. I wiecie, kto to jest" - mówił Trump dziennikarzom w Białym Domu, siedząc obok premiera Izraela Benjamina Netanjahu. "Nigdy nie możemy pozwolić, by coś takiego spotkało innego prezydenta" - dodał.
Reuters zwraca uwagę, że Trump wielokrotnie oskarżał Muellera, byłego dyrektora FBI, o prowadzenie "polowania na czarownice" i zarzucał mu konflikt interesów. Jednak w poniedziałek, zapytany, czy Mueller postępował honorowo, Trump odpowiedział twierdząco.
Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała w programie telewizji NBC: "Media i Demokraci nazwali prezydenta agentem obcego rządu. To jest działanie równoznaczne ze zdradą, która w tym kraju jest karana śmiercią".
Zapytana, czy Trump jest winien przeprosiny Muellerowi, rzeczniczka wyraziła opinię, że to prezydentowi należą się przeprosiny od Demokratów i liberalnych mediów.
Republikański senator Lindsey Graham, przewodniczący senackiej komisji wymiaru sprawiedliwości i sojusznik Trumpa zapowiedział, że zwróci się do Barra o mianowanie specjalnego prokuratora, którego zadaniem będzie zbadanie początków śledztwa ws. domniemanych powiązań z Rosją, prowadzonego najpierw przez FBI, a potem przez Muellera, kiedy prezydent odwołał szefa FBI Jamesa Comeya.
Tymczasem Demokraci w Kongresie domagają się wglądu w pełny raport Muellera, odrzucając streszczenie przekazane przez Barra w najlepszym razie jako niekompletne, a w najgorszym jako stronnicze.
Demokraci zwrócili szczególną uwagę na zawarte w streszczeniu stwierdzenie, że raport Muellera "nie oczyszcza" prezydenta z zarzutu utrudniania działań wymiaru sprawiedliwości, lecz "podaje dowody po obu stronach tego pytania". Według Barra dowody tego utrudniania nie są wystarczające, by uznać, że Trump popełnił przestępstwo.
Prezydent uważa, że raport Muellera kończy sprawę podejrzeń o zmowę z Rosją. "Jesteśmy szczęśliwi, że to się skończyło. Jest w 100 procentach tak, jak być powinno. Żałuję, że nie poszło to o wiele szybciej" - powiedział Trump dziennikarzom. (PAP)
fot.MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama