Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 22:34
Reklama KD Market

Duża chmura, mały deszcz

Poniedziałek, 28 stycznia. Zastępca redaktora naczelnego ,,Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski zapowiada publikację głośnego artykułu, który ma stawiać prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w bardzo negatywnym świetle. Wtóruje mu naczelny ,,Newsweeka” Tomasz Lis, pisząc na swoich mediach społecznościowych m.in., że: ,,to będzie jeden z najważniejszych dni w osiemnastoletniej historii PiS. A z całą pewnością najprawdziwszy”. Wreszcie nadchodzi wyczekiwany przez opozycję dzień prawdy. Artykuł ,,Gazety Wyborczej” ujrzał światło dzienne i… No właśnie problem w tym, że chyba nic. Skrupulatnie pompowany balonik pęka bez fajerwerków. Z hucznie zapowiadanego politycznego trzęsienia ziemi nie pozostają nawet wstrząsy wtórne. Wizerunkowa “bomba informacyjna” okazała się zaledwie niegroźnym kapiszonem. Jego wystrzał, bo trudno to nazwać wybuchem, wywołać mógł jedynie szyderczy uśmiech na twarzy prezesa. Powinien on w podzięce wysłać na Czerską duży bukiet kwiatów. Elity III RP próbowały bowiem malować Kaczyńskiego, jako osobę nie znającą się na biznesie, pozbawioną życiowych umiejętności. Szydzono np. z braku prawa jazdy oraz konta bankowego. Tymczasem, dzięki artykułowi gazety Adama Michnika, nikt nie może mieć już wątpliwości, że prezes PiS to sprytny, rasowy biznesmen i doskonały strateg, który twardo stąpa po ziemi. W dodatku sam mówi o potrzebie uczciwości! Artykuł ,,Wyborczej” powstał w oparciu o stenogramy z rozmowy, którą Kaczyński odbył w lipcu 2018 roku m.in. z Geraldem Birgfellnerem, austriackim biznesmenem, który jest powiązany rodzinnie z prezesem PiS. Austriak został zatrudniony przez firmę ,,Srebrna” związaną ze środowiskiem PiS-u i należącą do fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, w radzie której zasiada Jarosław Kaczyński. Chodziło o realizację potężnej inwestycji, jaką miało być wybudowanie dwóch bliźniaczych, 190-metrowych drapaczy chmur na działce przy ul. Srebrnej 16 znajdującej się w centrum Warszawy i należącej do firmy ,Srebrna. Kaczyński obawiając się medialnego ataku nie chciał, by powiązana z nim firma była kojarzona z budową wież. Na taśmach przyznaje: ,,byłoby to nie do obrony”, że ,,partia buduje wieżowiec” itd. Dlatego projekt został utajniony. W tym celu powołano dwie spółki: Nuneaton, której prezesem został Birgfellner oraz K-Tower. Takie działanie nie jest jednak nielegalne, więc żadna z tego newsa bomba. Całe przedsięwzięcie miał finansować kredyt inwestycyjny opiewający na kwotę ok. 1,3 mld złotych. Zgodził się go udzielić państwowy bank Pekao SA (znacjonalizowany przez rząd PiS-u w 2017 roku). W tym miejscu pojawiają się pytania, czy zielone światło na udzielenie tak potężnej pożyczki nie było podyktowane faktem, że wnioskowała o nią firma związana z Kaczyńskim, a więc również z obozem władzy? Z taśm dowiadujemy się, że prezes państwowego banku jest w pewnym sensie osobą ,,na telefon” dla szefa rządzącej partii politycznej, a robienie interesów jest łatwiejsze, gdy jest się u władzy i dużo się może. No ale to są rzeczy oczywiste, charakterystyczne dla każdej ekipy rządzącej, bez względu na kolor partyjnych chorągiewek. Wieżowce miały mieścić w sobie m.in. hotel, apartamenty, a także siedzibę Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. Dla środowiska związanego z PiS-em byłoby to przedsięwzięcie ekstremalnie korzystne, bowiem z wynajmu powierzchni biurowych znajdujących się w kompleksie bliźniaczych wież, Instytut im. Lecha Kaczyńskiego miał zainkasować nawet do 30 proc. rocznego przychodu, czyli ok. 80 mln zł. Problem w tym, że rządząca stolicą Platforma Obywatelska nie chce wydać zgody na budowę wieżowców. Brak jest wuzetki, czyli warunków zabudowy. Zdaniem Kaczyńskiego takie działanie jest nielegalne i motywowane polityczną niechęcią. Dla Warszawy blokowanie tak prestiżowych inwestycji również nie jest korzystne. Projekt zostaje wstrzymany, a Kaczyński uzależnia jego kontynuację od wygrania wyborów samorządowych w Warszawie. Myśli też o tym, by pozwać władze stolicy, które złośliwie blokują jego inwestycję. Spółka Srebrna ostatecznie nie płaci austriackiemu biznesmenowi, ten umawia się na spotkanie z Kaczyńskim – tutaj zaczynają się nagrania z taśm. Opozycja i dziennikarze ,,Wyborczej” oskarżają Kaczyńskiego o nielegalne prowadzenie interesów i negocjacji biznesowych w imieniu spółki ,Srebrna. Problem z tą narracją jest taki, że Kaczyński otrzymał w lutym ub.r. pełnomocnictwa do reprezentowania wspólników tej firmy. Nie złamał zatem prawa. Pytaniem kluczowym jest to, czy o takiej aktywności Kaczyński powiadomił Marszałka Sejmu lub Senatu. Gdyby tego nie uczynił, wówczas mógłby zostać oskarżony o niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego. Sugestie ,,Wyborczej” i opozycji, jakoby działania Kaczyńskiego i spółki ,Srebrna były złamaniem ustawy o partiach politycznych również wydają się być chybione. Inwestycję przeprowadzała bowiem nie partia, co byłoby niezgodne z prawem, a prywatna firma, kojarzona z konkretnym środowiskiem politycznym. To duża różnica. Na taśmach Kaczyńskiego nie ma mowy o żadnej korupcji czy nielegalnych układach. Na razie cała afera z taśmami Kaczyńskiego to jedynie mały deszcz z dużej chmury. Co będzie dalej? Zobaczymy. Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.   Na zdjęciu: Jarosław Kaczyński fot. Paweł Supernak/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama