Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 23:28
Reklama KD Market

Chciałem mówić do ludzi

Mikołaj Teperek vel. “Vonsky” fot.archiwum Mikołaja Teperka
Jeśli chodzi o filmy, jakie tworzę to wyobraź sobie Venice Beach, jedziesz rowerem i widzisz bawiących się ludzi, zachód słońca. Niektórzy po raz pierwszy mogą się poczuć jakby faktycznie byli w Los Angeles. To tak jakbyśmy podróżowali razem” – opowiada w rozmowie z  naszą gazetą Mikołaj Teperek vel. „Vonsky”, mieszkający w Warszawie i Chicago twórca „Vonsky Channel” – internetowego kanału TV w serwisie YouTube.com. Tomasz Winiarski: – Dziennikarz, influencer, reportażysta, jutuber. A może dokumentalista i podróżnik – jak byś się dzisiaj określił? Mikołaj Teperek vel. „Vonsky”: – Możemy jeszcze dodać filmowiec? Osobiście uważam się za kogoś z epoki renesansu. Interesuje mnie zbyt wiele rzeczy, by ograniczać się do kilku definicji. Można się zanudzić robiąc tylko jedną z nich. Dlatego nagrywam vlogi podróżnicze, filmy o jedzeniu, a także o polityce i sprawach bardziej poważnych. Tematów nie braknie – świat jest pełen ciekawych rzeczy. Dużo widzów kojarzy mnie bardziej z komentarzami wydarzeń politycznych na arenie międzynarodowej, o tym też pisałem w swoich pracach dyplomowych. Jestem także kojarzony z filmów life-style'owych, podróżniczych, gdzie opowiadam wszelakie ciekawostki o różnych interesujących miejscach na świecie. Niewiele osób wie natomiast, że tworzę także filmy dokumentalne. Jeden z nich debiutował na festiwalu w Las Vegas, a najnowszy z nich otrzymał prestiżową nagrodę „Grand Video Awards” wygrywając z produkcjami dużych mediów jak Gazeta.pl oraz Onet.pl Prowadzisz swój kanał na YouTube już od kilku lat. Niedawno stuknęło Ci 30 tysięcy subskrybentów, czyli „stałych, wiernych widzów kanału”. Ciężko jest zapracować na taki sukces? – Nie wiem dlaczego, ale w moim przypadku to było bardzo ciężkie i zajęło około 5 lat praktyki, cierpliwości, wytrwałości oraz prób i błędów. Obecnie światem Internetu rządzą algorytmy – dla zwykłego użytkownika skomplikowane kody matematyczne, które decydują o tym, jakie treści się wyświetlają, a jakie nie. Na to można wpływać na wiele sposobów. Podejrzewam, że treści, które tworzyłem, mogły być przez kogoś uznane za niewygodne. W ogóle tematy społeczne i polityczne są niewygodne, a to właśnie o nich powinniśmy rozmawiać najwięcej. No właśnie, najczęściej jest tak, że te „niewygodne treści”, które w różny sposób są blokowane przez algorytm YouTube’a, to są treści konserwatywne. Czy nie obawiasz się, że to forma nowoczesnej cenzury? – Ciężko to stwierdzić i jednoznacznie udowodnić. Najłatwiej jest to udowodnić Facebookowi po słynnej akcji kasacji ponad 100 stron o tematyce konserwatywnej i patriotycznej, która miała miejsce przeszło rok temu. Jeśli chodzi o YouTube, nie jest to zbyt jasne. Z jednej strony się z tym zgodzę i widzę to na własnym przykładzie, jak i przykładach znajomych dziennikarzy, ale z drugiej strony YouTube raz na jakiś czas decyduje się umieścić konserwatywne treści na tzw. „Karcie na czasie”, czyli w miejscu, w którym sama platforma promuje treści na głównej stronie swojego serwisu. Może to tylko taka gra, aby nikt się nie przyczepił. W każdym razie w mediach społecznościowych miało to miejsce nie raz, że tematy konserwatywne były na cenzurowanym. Aczkolwiek to samo słyszałem o paru tematach bardziej lewicowych. Mimo wszystko mam wrażenie, że to treści patriotyczne mają trudniej z przebiciem się w Internecie. Jest jakiś uniwersalny przepis, by przebić się w Internecie? W dzisiejszych czasach konkurencja jest ogromna i coraz trudniej zaproponować widzom coś oryginalnego… Kiedyś może bym cynicznie powiedział: „zabierz z zachodu i zrób to po swojemu”, jako najprostszy przepis na sukces. Z jednej strony rzeczywiście trudno o oryginalność – niby już wszystko było, ale według mnie to są tylko pozory. Nadal można dodać coś od siebie i bazować na tym co już powstało. Niektóre rzeczy nigdy się nie znudzą. Ja postawiłem na wytrwałość, ale to nie upartość jest zawsze najlepsza. Co to by był za świat, gdzie każdy byłby twórcą treści w Internecie? Przepraszam bardzo, ale klasyczne i tradycyjne zawody są nadal potrzebne. Jeśli będziemy mieli samych influencerów, to świat upadnie. Zresztą zgrozą jest to, że dzieci marzą teraz, aby być youtuberem zamiast kosmonautą czy strażakiem. Generalnie kibicuję wszystkim marzeniom i każdego zachęcam do podążania za nimi. Ale z perspektywy socjologicznej właśnie tak to wygląda. Co w Twoim przypadku było motywacją, by rozpocząć przygodę z nagrywaniem filmów do Internetu? – To zabrzmi głupio, ale chciałem mówić do ludzi. Przesyłać wartości. Nastoletni idealizm, że świat może być inny niż szary i orwellowski. Na początku chciałem to robić poprzez muzykę, a potem uznałem, że z muzykami ciężko się współpracuje przez zbyt swobodny tryb życia. Wtedy odkryłem wideo w Internecie. W Internecie każdy ma głos. Wystarczy wziąć aparat lub kamerę i nagrać wiadomość, która może trafić do całego świata. A że filmy lubiłem oglądać od dziecka, to bardzo chciałem poznać tajniki tej sztuki i jakoś połączyć jedno z drugim. Większość czasu nagrywam sam siebie oraz to co mnie otacza, przy okazji przekazując, według mnie, fajną wiadomość do ludzi i świata. Takim punktem wyjścia było w Twoim przypadku podróżowanie… A co skłoniło Cię, by zacząć jeździć po świecie? Był jakiś konkretny bodziec? – Ja wiem, że wiele osób już o tym pisało – teraz mamy Schengen w Europie oraz tanie linie lotnicze itd. Rośnie także dostępność lepszego i tańszego sprzętu do nagrywania i coraz więcej osób zaczyna prowadzić swoje podróżnicze videoblogi. I to jest super, że każdy może pokazać coś ze swojej perspektywy. Jeśli chodzi o filmy, jakie tworzę, to wyobraź sobie Venice Beach, jedziesz rowerem i widzisz bawiących się ludzi, zachód słońca. Niektórzy po raz pierwszy mogą się poczuć jakby faktycznie byli w Los Angeles. To tak jakbyśmy podróżowali razem. Albo szare, totalnie zaśmiecone blokowisko. Nie czujesz się tam komfortowo, ale możesz to obserwować z bezpiecznej perspektywy, sprzed ekranu swojego komputera lub telefonu. Możesz poznać historię tego getta, bawiące się dzieci, uśmiechy na ich twarzach i innych ludzi. Moje filmy to dawka ciekawych i często nieznanych faktów kulturowych. Ukończyłem stosunki międzynarodowe i zawsze staram się opowiedzieć o danym miejscu w kontekście geopolitycznym, kulturowym i gospodarczym. Interesuję się światem i tym co nas otacza. Z jednej strony nowatorskie vlogi, a z drugiej stara szkoła dziennikarska. Myślę, że podróżami zainteresowałem się przez ojca, a poza tym uważam że Polacy to generalnie naród podróżników. Nie ma kraju, w którym nie przebywa teraz jakiś Polak. Wśród wielu ludzi panuje przekonanie, że na regularne podróżowanie pozwolić sobie mogą tylko bardzo zamożne osoby. Czy faktycznie to hobby wyłącznie dla bogatych? – Uważam, że to wszystko zależy od osobowości. Miejsca turystyczne robią się coraz droższe i jeszcze bardziej turystyczne. Jeżeli ktoś wie, jak to zgrać i może sobie pozwolić w swoim stylu życia, by podróżować poza sezonem – to na pewno wiele oszczędzi i uniknie tłumów. Takie rady można mnożyć, ale to praktyka czyni mistrza. Jedna osoba pojedzie autostopem i będzie spała na kanapie u ludzi poznanych przez CouchSurfing, a kto inny woli pięciogwiazdkowy hotel. No, a ktoś jeszcze inny uzna, że zupełnie nie lubi jeździć po świecie. Wszystko jest dla ludzi i można podróżować w każdym stylu lub w ogóle. Ja do podróży zachęcam, bo są to niezapomniane przygody oraz lekcje poszerzające horyzonty i umożliwiające lepsze zrozumienie otaczającego nas świata. Polski YouTube różni się od zachodnich, a w szczególności amerykańskich realiów tej branży. Mam na myśli np. słabszą perspektywę finansową i mniejsze zainteresowanie reklamodawców. – Powiedziałbym nawet, że nasz polski rynek YouTube przegania Zachód. W związku z tym, że zarobki z reklam na YouTube są w Polsce bardzo niskie, chyba siedmiokrotnie mniejsze niż w USA, to twórcy zaczęli kombinować i szukać alternatywnych źródeł finansowania. W rezultacie polscy twórcy zaczynają szybciej współpracować z firmami, markami lub po prostu sprzedawać własne produkty i usługi. Tak wygląda sytuacja, jeśli chodzi o tzw. deale, czyli np. lokowanie produktów w filmach. Jeżeli natomiast idzie o reklamy na samej platformie YouTube, to ciężko powiedzieć. Nasz polski rynek jest rzeczywiście mniejszy niż anglojęzyczny, ale nie posiadam dokładnych danych. Jestem bardziej z tej drugiej strony, twórczej. W Polsce dobrze za to funkcjonuje finansowanie polegające na darowiznach, czy „donejtach”. Widzowie chętnie wspierają swoich ulubionych twórców na platformach, jak np. Patronite.pl – pod tym względem jesteśmy bardzo zmobilizowanym społeczeństwem. Lubimy takie akcje, jak zbiórki pieniędzy – poza tym uczy nas tego nasza religia. Da się utrzymać z YouTube’a, jeżeli nie jest się gwiazdą największego formatu? – Coraz trudniej. Rynek jest coraz bardziej przesycony i twórców jest coraz więcej. Częściej pojawiają się także wszelakie dramy (określenie sporu pomiędzy twórcami na YouTube – przyp. red.) związane z influencerami. Niektóre poważne instytucje wolą nie współpracować z twórcami internetowymi. Mimo że to jest dzisiaj ogromny rynek i jest tam masa pieniędzy, to wiele firm uważa tych ludzi za niepoważnych. Ale nie jest aż tak źle. Wielu ekspertów twierdzi, że nowe media to przyszłość pogrążonego w poważnym kryzysie tradycyjnego dziennikarstwa. Czy Twoim zdaniem Internet ma potencjał, by całkowicie zastąpić papier, radio i telewizor? – Media cyfrowe już zdominowały media tradycyjne. Jeśli spojrzeć na demografię i statystyki, to młodzi nie tyle nie oglądają TV, oni w domu po prostu nawet nie posiadają samego telewizora. Z drugiej strony jak widzę powrót i sentyment do starszych technologii z lat 80. i 90., i mody vintage, to kto wie. Może oglądanie TV będzie kiedyś bardziej modne i hipsterskie, a osoby czytające papierowe gazety, czy książki będą bardziej „cool”, niż te z popularnymi dzisiaj e-bookami? Czas pokaże, ale konkurencja jest widoczna, ponieważ rzeczywiście jednoosobowy zespół jest w stanie przebić całą grupę telewizyjną – nie tylko pod względem oglądalności, ale także w aspektach profesjonalizmu produkcji i jej jakości. Dziękuję za rozmowę. Zdjęcie: Dominika Rakoczy.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama