Zastanawiam się, co tak naprawdę oznacza przydomek „człowiek z nadziei”? Czy przypadkiem nie chodzi o to, że wobec tej osoby pozostaje jedynie mieć nadzieję, że na forum publicznym nie palnie kolejnej głupoty? Nadzieję, że ponownie nie skompromituje już nie tyle siebie samego, co przede wszystkim własnej ojczyzny, którą czy tego chcemy czy nie, reprezentuje na świecie. Lech Wałęsa – były prezydent RP i przywódca Solidarności, a także według coraz trudniejszych do podważenia dokumentów, działający pod pseudonimem operacyjnym „TW Bolek” agent komunistycznej bezpieki. Donosiciel, zdrajca, facet bez honoru. Największym fanom „człowieka z nadziei” pozostaje jedynie… No właśnie – chyba już tylko ta marna nadzieja, że ciążące na nim oskarżenia okażą się fałszywe. Problem w tym, że określenie „nadzieja matką głupich” wydaje się być tutaj aż nadto trafne. W świetle coraz bardziej przekonujących i trudnych do zanegowania dokumentów, które stale wychodzą na światło dzienne, świadczących o haniebnej współpracy „legendy Solidarności” z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa, coraz trudniej wierzyć w zapewnienia Wałęsy. Były prezydent wszystkiego się wypiera. Najwyraźniej brakuje mu cywilnej odwagi, by uderzyć się w piersi i przyznać do winy. Dokonać autolustracji. No cóż, tymczasem pozostaje nam mieć nadzieję, że człowiek, który miał być jej ucieleśnieniem, sam stanie kiedyś w prawdzie i poprosi naród o wybaczenie, wyrazi skruchę. Oczywiście możemy też liczyć na to, że Wałęsa faktycznie kilka razy wygrywał w totolotka, a słynny mur przeskoczył sam – bez pomocy komunistycznych służb. Pamiętajmy jednak, że nadzieja jest matką głupich!
Legendarny przywódca Solidarności, który miał obalić komunizm, choć coraz więcej wskazuje na to, że jako peerelowski agent po prostu dogadał się z czerwonymi i przeprowadził transformację na ich własnych zasadach, to obok Jana Pawła II najbardziej rozpoznawalny Polak na świecie. I bynajmniej nie jest to dla nas dobra wiadomość. Lech Wałęsa udowodnił, że nie potrafi zachowywać się z klasą, a swoimi wypowiedziami przynosi wstyd. Niestety nie tylko sobie, lecz również Polsce. Pojechać na pogrzeb amerykańskiego prezydenta George’a H.W. Busha w politycznej koszulce z napisem „Konstytucja”? To trzeba mieć tupet! Amerykańska śmietanka polityczna udała, że tego bezczelnego afrontu nie zauważyła, chyba wyłącznie przez grzeczność i dyplomatyczną kurtuazję. Jednocześnie ten sam Wałęsa na pogrzeb Jaruzelskiego potrafił już ubrać się godnie i z klasą. No cóż…
Lechu ściągał na siebie falę krytyki nie tylko swoim niegodnym ubiorem. Najczęściej chodziło o słowa, które wypowiadał. Raz groził współczesnej władzy oraz polskiej policji, że przyjdzie protestować z bronią palną, na którą jak się przechwalał posiada pozwolenie. Innym razem bredził coś o tym, że politycy PiS-u będą skakać z okien, bo „Wielki Wałęsa” poprowadzi ludzi do rewolucji i obali znienawidzoną przez siebie władzę partii Jarosława Kaczyńskiego. Doprawdy bardzo to demokratyczne podejście… Całkiem niedawno przegrał proces sądowy, który wytoczył mu prezes PiS Jarosław Kaczyński, za bezpodstawne oskarżanie go o doprowadzenie do katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w 2010 roku. Panie Wałęsa – za swoje słowa należy brać odpowiedzialność. Szczególnie będąc osobą publiczną. No ale tak przemądrzałego człowieka chyba nie muszę uczyć takich podstaw, prawda?
Najnowszym wybrykiem naszego nieszczęsnego Lecha Wałęsy, choć „wybryk” to może zbyt delikatne słowo, jest wywiad, jakiego udzielił on portalowi „Sputnik Polska”. Co to za redakcja? To nadwiślańska odnoga rosyjskich mediów, która szerzy w naszym kraju prokremlowską propagandę. Były przywódca Solidarności stwierdził w rozmowie z dziennikarzami „Sputnika”, że Polsce jest „bliżej do Moskwy niż do Nowego Jorku”. Granda! Pupil naszej rodzimej opozycji spod znaku Obywateli RP, KOD-u oraz Koalicji Obywatelskiej, właśnie publicznie przyznał, że w jego opinii Rosja jest dla Warszawy bardziej naturalnym sojusznikiem niż Waszyngton. Oznajmił też, że nie podoba mu się proamerykański kurs, jaki obecnie prowadzi polski rząd, co nazwał „rzucaniem się w objęcia Stanów Zjednoczonych”. Czyżby chciał ponownie oddać Polskę w łapy Kremla? No bo jak inaczej rozumieć takie słowa?
Samego Putina Wałęsa wybielał określając go mianem „mądrego człowieka”, z którym mógłby się porozumieć. Dodał również, że na polsko-rosyjskim konflikcie korzystają osoby trzecie i dlatego powinniśmy przestać kłócić się z Rosją. Doprawdy? Były prezydent RP udowodnił tym samym, że jest pożytecznym idiotą. Niestety pożytek z niego ma wyłącznie Moskwa, która skandaliczne komentarze Wałęsy będzie wykorzystywać na potrzeby swojej machiny propagandowej. Wywiad udzielony przez naszego byłego prezydenta promoskiewskiej redakcji "Sputnika", już został zacytowany przez rosyjską agencję prasową RIA Nowosti. Lechu chlapnął jęzorem i niechcący zdradził prawdę o sobie – że jest politykiem antyamerykańskim i prorosyjskim. Dla mnie to kolejna przesłanka potwierdzająca wersję o jego agenturalnej przeszłości w czasach PRL-u. Poglądy byłego lidera Solidarności stoją w absolutnej sprzeczności z polską racją stanu. Niech ktoś mu zaklei usta – może to być nawet ten Trzaskowski ze swoją cudowną taśmą. Panie Wałęsa, ja wiem, że Pan lubisz przepych i luksusy Arłamowa. Wiem, że wygrane w totka musiały sprawiać dużą przyjemność, tak samo jak słowa Kiszczaka z Magdalenki –„teraz wy będziecie jeździć takimi mercedesami”. Proszę zatem pamiętać, że milczenie jest złotem! A złoto to cenny kruszec. Może w ten sposób przekonam Pana, by siedział Pan cicho? Wałęsa powiedział, że jest gotowy lecieć do Rosji i tam osobiście rozmawiać z Putinem. Świetny pomysł! Leć tam Panie Wałęsa, tylko proszę uprzejmie – nie wracaj.
Tomasz Winiarski
Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.
fot.Pawel Kula/EPA
Reklama