Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 08:27
Reklama KD Market

TW pan sędzia

Nie jest tajemnicą, że wymiar sprawiedliwości w Polsce działa opieszale i nieefektywnie. Ba, w wielu przypadkach nie działa w ogóle, no bo trudno „działaniem” nazwać sytuację, w której zapada niesprawiedliwy i haniebny wyrok. Mijają lata, kolejne rządy przychodzą i odchodzą, a tutaj nad Wisłą wciąż niewiele się w tej kwestii zmienia. Polacy nadal zbyt często chodzą do sądu nie po sprawiedliwość, lecz po wyrok. I tak trwamy sobie w tym sądowniczym polskim piekiełku, gdzie „system ma zawsze rację”, a zwykły szary Kowalski musi się bezwładnie poddawać irracjonalnym mechanizmom tej patologii. Nie dziwi zatem fakt, że w obronie „wolnych sądów” – rzekomo zagrożonych przez reformę PiS-u – tak ogromna część naszego społeczeństwa nie myśli nawet protestować. Żeby wyprowadzić społeczeństwo na ulice, konkretna idea, która ma stać się motorem napędowym zbiorowego niezadowolenia, musi najpierw rozpalać serca w narodzie. Wywoływać przekonanie, że warto za nią walczyć. Tymczasem system sądownictwa w Polsce, z winy wielu przedstawicieli „nadzwyczajnej kasty”, nie zbudował sobie wystarczającego szacunku i respektu, by dzisiaj w narodzie móc mieć swego adwokata. Niestety PiS przeprowadził jedynie fasadową reformę wymiaru sprawiedliwości. A i ta sztuka nie do końca im się udała. W zeszłym miesiącu polski rząd pod naciskiem Unii Europejskiej wycofał się ze swoich zmian w Sądzie Najwyższym oraz Naczelnym Sądzie Administracyjnym. W skrócie: wracamy do punktu wyjścia. Nie potrzeba tutaj w Polsce „reformy sądownictwa” – potrzeba jego rewolucji! Radykalnej i daleko idącej zmiany, która przyniesie realną poprawę sytuacji. Sprawi, że ludzie znowu uwierzą w jakże fundamentalną dla zdrowej demokracji sprawę – wolne i niezależne, a nader wszystko sprawiedliwe sądy. Niedawno okazało się, że w jednym z amerykańskich archiwów polscy dziennikarze odnaleźli list Czesława Kiszczaka do ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsy (określenie tego pierwszego osobnika mianem „generała” nie wyjdzie spod mego pióra). Dokument ten to kolejny z dowodów w sprawie oskarżeń byłego lidera Solidarności o współpracę z komunistyczną bezpieką. Czyżbyśmy zbliżali się powoli do ostatecznego i niepodważalnego potwierdzenia tożsamości słynnego TW Bolka? W kontekście polskich sądów zastanawia mnie ilu takich „TW Bolków” może tam jeszcze zasiadać. Przecież komunistyczne myślenie wielu przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości aż bije po oczach. Uderzenia te, choć nie mają charakteru fizycznego znęcania, również wywołują ból. Podobnie jak milicyjne pałki, które przez dekady sowieckiej okupacji okładały plecy i tyłki zniewolonego polskiego narodu. Tym razem jednak chodzi o ból serca, które domaga się prawdy, sprawiedliwości i dekomunizacji ulic! No właśnie… Hucpa, która ma miejsce w Warszawie, to już nie przelewki. Oto wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego podtrzymane zostało wcześniejsze i równie haniebne orzeczenie sądu niższej instancji. Nakazał on cofnięcie ponad 40 zarządzeń wojewody mazowieckiego, które dotyczyły dekomunizacji nazw ulic w stolicy. Komuna powraca? Na pewno w jakimś stopniu tak… Wszak wiele naszych warszawskich ulic znowu będzie swoimi nazwami gloryfikować okres komunistycznej okupacji. Powraca m.in. „Aleja Armii Ludowej”, która od niedawna była już przemianowana na „Lecha Kaczyńskiego”. Ciekawy jestem, kiedy w stolicy zobaczymy ulicę „Granatowych Policjantów”. Skoro uhonorowana jest Armia Ludowa, to czemu pomijać polskich funkcjonariuszy granatowej policji z czasów hitlerowskiej okupacji? Taka nazwa byłaby równie haniebna, co oddawanie czci Armii Ludowej. Logika zachowana. Ulica nosząca dumną nazwę poległego w Powstaniu Warszawskim Andrzeja Romockiego ps. "Morro", 21-letniego dowódcy 2. kompanii batalionu "Zośka", straci swojego pięknego patrona. Stanie się to w dniu, w którym piszę te słowa. Spoglądam na kalendarz i nie mam wątpliwości: 13 grudnia, rocznica wprowadzenia stanu wojennego przez bandycką juntę Jaruzelskiego. Zostanie ona powrotnie przemianowana na ulicę „komunistycznego związku walki młodych” (małe litery, choć łamią zasady gramatyki, są celowym i świadomym zabiegiem autora). Zastanawiam się z coraz czarniejszymi refleksjami – w jakim my żyjemy systemie? Co to za komunistyczna granda odbywa się na ulicach mojego miasta? Jakie to przykre. Widać „TW pan sędzia” nadal niestrudzenie i dzielnie broni reliktów słusznie minionego peerelowskiego systemu. Systemu, który choć oficjalnie upadł, wciąż pod pewnymi względami ma się całkiem nieźle. Jeżeli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, czy konieczna jest gruntowna reforma sądownictwa, to właśnie je powinien stracić. Precz z komuną! Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.   fot.Marcin Bielecki/PAP/EPA

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama