Gwałciciele chcą praw rodzicielskich
Nie milkną echa wypowiedzi Todda Akina o „prawdziwym gwałcie” („legitimate rape”). Shauna Prewitt, prawniczka z Chicago zgwałcona w wieku 21 lat i wychowująca dziś siedmioletnią córeczkę napisała do kongresmana list otwarty...
- 08/26/2012 05:30 PM
Nie milkną echa wypowiedzi Todda Akina o „prawdziwym gwałcie” („legitimate rape”). Shauna Prewitt, prawniczka z Chicago zgwałcona w wieku 21 lat i wychowująca dziś siedmioletnią córeczkę napisała do kongresmana list otwarty, zwracając przy okazji uwagę na ponurą praktykę stosowaną w amerykańskim sądownictwie: w większości stanów gwałciciele mają prawo domagać się opieki nad dzieckiem. I z tego prawa korzystają.
– Nie wiem, czy z Pańskiego punktu widzenia był to „prawdziwy gwałt”. Tak, wrzeszczałam histerycznie. Tak, walczyłam, aż bolało mnie całe ciało. I gdyby były jeszcze jakieś wątpliwości: tak, po tym wydarzeniu zmieniłam się w sposób, jakiego nie byłabym w stanie sobie wyobrazić – pisze Prewitt w liście otwartym adresowanym do Akina.
Czytaj także: Republikanin Todd Akin: “prawdziwy gwałt rzadko prowadzi do ciąży”
Nierzadko zdarza się jednak, że jeśli kobieta zajdzie w ciążę wskutek gwałtu i zdecyduje się urodzić i wychować dziecko (z badań wynika, że decyduje się na to przynajmniej 30 proc. kobiet), gwałciciel może ją dręczyć na długo po samym gwałcie. Mało tego – robi to w majestacie prawa, gdyż w aż 31 amerykańskich stanach prawo umożliwia gwałcicielom ubieganie się o opiekę nad dzieckiem lub możliwość wizytacji. Zdarza się również, że w akcie desperacji kobieta decyduje się wycofać zarzuty o gwałt w zamian za otrzymanie od sprawcy zapewnienia, że nie będzie on dążył do kontaktu z dzieckiem.
Niedługo po narodzinach córeczki Prewitt otrzymała od sprawcy gwałtu dokumenty, w których domagał się on prawa do opieki nad dziewczynką.
– Byłam przerażona - nie tylko myślą, że moja córka będzie przebywać w jego towarzystwie, ale też tym, że ja sama będę musiała spędzić kolejne 18 lat przywiązana do niego – mówi Prewitt.
Kobiecie udało się nie dopuścić do rozstrzygnięcia korzystnego dla sprawcy, a w wychowaniu córki odnalazła, jak sama mówi, „niewyobrażalną radość”. Jednak wiele kobiet znajduje się w gorszej sytuacji.
Według Prewitt, brak odpowiednich regulacji prawnych jest spowodowany „społeczną retoryką przedstawiającą ofiarę gwałtu jako kobietę, która nienawidzi swojego nienarodzonego dziecka i traktuje ciążę jako kontynuację traumy”. W felietonie na stronie internetowej CNN Prewitt wskazuje też na ludzką „ignorancję”: niektórzy myślą, że kobiety nie wychowują dzieci poczętych wskutek gwałtu, inni zaś nie mogą uwierzyć, że gwałciciel mógłby chcieć prawa do opieki nad dzieckiem.
Częścią problemu jest również to, że, jak podaje Rape, Abuse and Incest National Network, w zaledwie dziewięciu przypadkach na sto gwałciciel trafia do sądu, z czego tylko pięć przypadków kończy się wyrokiem skazującym.
Paweł Wiciński
Zobacz także: Todd Akin nie zrezygnuje z udziału wyborach
Reklama