Polacy wśród ofiar wielkiej piramidy finansowej ZeekRewards.com
Marek B. z Chicago, właściciel dobrze prosperującej prywatnej inicjatywy, wciągnął się w "piramidkę" dla żony. Obydwoje upatrywali w ZeekRewards.com szansy na zarobienie sporych pieniędzy...
- 08/20/2012 01:30 PM
Marek B. z Chicago, właściciel dobrze prosperującej prywatnej inicjatywy, wciągnął się w "piramidkę" dla żony. Chciał ją czymś nieabsorbującym zająć przez kilkanaście minut dziennie, a poza tym, obydwoje upatrywali w ZeekRewards.com szansy na zarobienie sporych pieniędzy. Markowi udało się namówić przynajmniej kilkunastu znajomych do zainwestowania tysiąca dolarów jako "wpisowe", bowiem otrzymywał w punktach 20 proc. ze sprzedaży od poleconych osób. W miniony piątek dowiedział się, że stracił ponad 20 tys. dolarów.
polegające na tym, że licytowało się przedmioty od atrakcyjnie niskiej ceny, a za każde "przebicie" trzeba było płacić. Aukcja kończyła się tym, że był jeden "zwycięzca", który płacił za wylicytowany przedmiot końcową cenę oraz jeden lub wielu przegranych, którzy płacili za "podbijanie" ceny, ale nic nie wygrali.
Strona internetowa ZeekRewards.com proponowała także możliwość zarabiania za zamieszczanie ogłoszeń w Internecie - ale zarobkiem był pewien procent (np. 1.5 proc.) od zgromadzonych aktywów w postaci kupionych bidów (czyli wydanych pieniędzy).
Jeśli zaś uczestnik chciał wyciągnąć zarobioną sumę (wyliczoną z zebranych punktów) firma ją wypłacała używając do tego środków otrzymywanych od nowych inwestorów. Jak ustalono, w ciągu dwóch lat firma przyjęła ponad 600 milionów dolarów od klientów pokroju Marka.
Na wniosek amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) sąd polecił zamrożenie aktywów firmy Rex Venture Group z Karoliny Północnej. Jak ustalono, ta wielka piramida finansowa był na krawędzi upadku.
Proszący o nie ujawnianie nazwiska Polak z Chicago przyznaje, że do interesu, namówił wielu swoich bliższych i dalszych znajomych. Ale, jak przyznaje, wielu go ostrzegało, że oferta jest "zbyt dobra, żeby była prawdziwa". Marek nie słuchał i co tydzień przeliczał z żoną wartość punktów na dolary. Pytany, dlaczego nie wypłacił okrągłej sumy 20 tys. dol. mówi, że wolał mieć punkty na koncie przynoszące zysk 1,5 proc. niż pieniądze w kieszeni bez żadnego procentu i że wyznaczyli sobie z małżonką kwotę 25 tys. jako moment wypłacenia pieniędzy. Nie zdążyli.
Właścicielowi firmy Paulowi R. Burksowi postawiono zarzut oszustwa. Według magazynu Forbes Paul Burks jest zamieszany w jedną z największych afer w historii opartych na tzw. planie Ponziego. Nazwa Ponzi scheme pochodzi od nazwiska Charlesa Ponzi, który w latach 20-tych XX wieku dopuścił się ogromnych nadużyć finansowych polegających na tym, że pierwszym wpłacającym obiecywał znaczne zyski, poczym rzekomy profit był sfinansowany pieniędzmi napływającymi od nowych inwestorów. Stworzona w ten sposób piramidka oszustwa wykorzystana została m.in przez Bernarda Madoffa, który odsiaduje wyrok 150 lat więzienia.
Gazeta "Wall Street Journal" poinformowała, że Paul Burks zgodził się zapłacić 4 miliony dol. grzywny i zrzec się prawa do aktywów firmy. Sędzia Graham Mullen z sądu federalnego Karoliny Północnej w miniony piątek nakazał Burksowi przedstawienie w ciągu 10 dni pełnej listy aktywów, pracowników, wierzycieli oraz udostępnienie wszystkich kont bankowych.
Sąd wyznaczył także likwidatora, który zajmie się zaspokajaniem roszczeń inwestorów. Jest więc szansa, że Marek odzyska swoje pieniądze pod warunkiem, że wystarczy ich dla niego z zamrożonych przez SEC aktywów firmy.
MB
Reklama