Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 23:16
Reklama KD Market

Alergia na dumę narodową

Amor patriae nostra lex – miłość ojczyzny naszym prawem. Sentencja ta stanowiła motto polskiej usarii – najpiękniejszej i najskuteczniejszej kawalerii swoich czasów, która do dzisiaj pozostaje symbolem męstwa oraz dawnej potęgi i chwały Rzeczypospolitej. Mimo upływu kolejnych stuleci widok skrzydlatych jeźdźców w lśniących zbrojach paradujących na pięknych koniach nadal przyprawia o gęsią skórkę. Rozgrzewa polskie serca, wlewając w nie potężną dawkę zdrowej, narodowej dumy. Bez znaczenia, czy husaria prezentuje się publiczności na jednej z licznych rekonstrukcji historycznych, czy tak jak ostatnio; bierze udział w defiladzie wojskowej z okazji Święta Wojska Polskiego. Słynną warszawską Wisłostradą przemaszerowało kilka tysięcy żołnierzy i rekonstruktorów, a w niebo wzbiło się ponad 100 maszyn lotniczych – począwszy od helikopterów bojowych, po najnowsze amerykańskie myśliwce. Ramię w ramię z Polakami maszerowali nasi sojusznicy – żołnierze z USA, Wielkiej Brytanii, Chorwacji. Widok zapierał dech w piersiach. Impreza przyciągnęła tłumy warszawiaków. Niemalże na całej trasie przemarszu spóźnialscy nie byli w stanie znaleźć wolnego miejsca z dobrym widokiem na biegnącą wzdłuż Wisły arterię. Swoją frekwencją Polacy udowodnili, że defilady wojskowe są przez nich pożądane. Niestety nie wszystkim przypadają one do gustu. Okazuje się, że nawet przemarsz polskich żołnierzy może stać się kością niezgody i wywołać kontrowersje. De gustibus non est disputandum? Nie w tym wypadku. Wszak mowa o politykach! Niektórzy z nich przejawiają poważną alergię na dumę narodową. Są uczuleni na defilady wojskowe, silne i zbiorowe manifestowanie polskości oraz wynikające z niej umiłowanie żołnierzy, którzy pilnują, by tej polskości nie rozjechały kiedyś gąsienice wrogich czołgów. Dla krytyków to po prostu niepotrzebne manifestowanie zbiorowego podniecenia, wynikającego z faktu bycia Polakiem, w dodatku rzekomo napędzane mitem narodowej martyrologii. Dziwi mnie takie podejście. Przecież nie ma w tym nic złego. Ba, jest to wspaniałe i zdrowe zachowanie – oddawanie czci i honorów tym, którzy strzegą jej bezpieczeństwa. Niestety lewica ma z tym problem, a im bardziej postępowa i światowa, tym problem ma większy. Wściekły atak i ślepa, niczym nieuzasadniona krytyka. Nie, bo nie! Marnowanie pieniędzy, paraliż miasta – to najczęściej pojawiające się argumenty. Są jednak i gorsze – oskarżenia o faszystowskie umiłowanie militaryzmu i tym podobne brednie. Dla radykalnej lewicy, a takiej niestety coraz więcej w świecie, wszystko co narodowe, wojskowe i dumne, jest zagrożeniem i „faszyzmem podnoszącym łeb”. Rafał Trzaskowski, kandydat na prezydenta Warszawy z ramienia Platformy Obywatelskiej, określił atmosferę panującą na defiladzie mianem patetycznej. Wolał w tym czasie wybrać się na jarmark, na którym mógł „poszperać w książkach, kupić dżem i porozmawiać z sąsiadami”. Jego zdaniem to była świetna alternatywa. Pozostali przedstawiciele opozycji również postanowili nie zjawiać się na tegorocznych obchodach Święta Wojska Polskiego. A to wszystko w roku stulecia odzyskania przez nas niepodległości. Przecież to absolutna granda! Co to ma w ogóle znaczyć? To jest ich święty obowiązek, jako polskich polityków. Niech nie robią tego dla Kaczyńskiego, lecz dla Polski oraz tych wszystkich, którzy są gotowi ginąć w jej obronie. Opozycja tak bardzo nienawidzi PiS-u, że zaczyna już bojkotować uroczystości państwowe i biorących w nich udział żołnierzy. Bieżące spory polityczne przysłaniają niektórym rozum. Kandydat PO na prezydenta stolicy uważa, że takie defilady to igrzyska, które niepotrzebnie paraliżują metropolię. Przywodzą mu na myśl zupełnie inny ustrój i zupełnie inne czasy. Czytaj: faszyzm znowu podnosił łeb! Gdzie był Pan Trzaskowski, gdy identyczne defilady organizowała Platforma Obywatelska? Jakoś nie pamiętam, by politycy PO wówczas protestowali i snuli groźne wizje. Kiedy ogromną defiladę organizowali w swojej stolicy Francuzi, również była cisza. Innym wolno, nam nie. A co z mottem husarii? Może powinniśmy je co poniektórym przypomnieć. Miłość ojczyzny naszym prawem! Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.     Na zdjęciu: uczestnicy Wielkiej Parady Niepodległości w Warszawie, 15 sierpnia 2018 r. fot.Jacek Turczyk/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama