Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 04:29
Reklama KD Market

Polonijna Marynarka Wojenna Pierwszej Pomocy przygotowuje się do kolejnej akcji

Polonijna Marynarka Wojenna Pierwszej Pomocy przygotowuje się do kolejnej akcji
Do końca listopada na półkuli północnej trwa sezon huraganowy, dlatego zespół oddanych ludzi, wchodzących w skład The Polish Navy First Responders, chce być gotowy na każde spotkanie z matką naturą. Pomoc ludziom i zwierzętom dotkniętym różnymi katastrofami to najważniejsze założenie tej charytatywnej fundacji. W czwartek 2 sierpnia w progach Związku Klubów Polskich przy 5845 W. Diversey Avenue w Chicago Polonia miała okazję poznać bliżej historię i cele tej wspaniałej organizacji. Mogła też wesprzeć kolejną akcję zbiórki funduszy i zasobów potrzebnych do pomocy wszystkim, którzy zostali poszkodowani w jakiejkolwiek klęsce żywiołowej czy tragedii życiowej. Jak dowiedzieli się licznie zgromadzeni goście, wszystko zaczęło się bardzo niewinnie rok temu. Obserwujący zniszczenia szalejącego huraganu Harvey, Piotr Piotrowski zaapelował na Facebooku o pomoc dla poszkodowanych. Temat nagłośniła Kinga Romanowska, prowadząca popularny wśród Polonii blog „Polish Mama Bez Cenzury”. Wciągnęła też do akcji męża. Potęga mediów społecznościowych zrobiła swoje; zaczęli zgłaszać się chętni, chcący w ramach swoich możliwości pomóc w odpowiedzi na apel. W ciągu dwóch tygodni uzbierano tyle artykułów pierwszej pomocy, że zapełniły po brzegi siedem ciężarówek. Od wody, poprzez konserwy, ręczniki papierowe po żywność dla psów i kotów. Adam Romanowski wraz ze znajomymi, przy eskorcie policji z Bridgeview, wyruszył w trasę pełną przygód do Teksasu i Luizjany, stanów najbardziej poszkodowanych przez huragan. Po przeprawach mrożących krew w żyłach udało im się rozprowadzić przywiezioną pomoc. Polskim wolontariuszom przyszły z pomocą Cajun Navy, nieformalne grupy aktywistów, w skład których wchodzą prywatni właściciele łodzi, którzy jako pierwsi ruszyli z akcją poszukiwawczo-ratowniczą. Z wdzięczności za pełną wysiłku i poświęcenia pomoc ze strony przedstawicieli Polonii, kierownictwo Cajun Navy nadało nazwę chicagowskim ochotnikom „The Polish Navy First Responders”. I tak już zostało. Po powrocie do Chicago z terenów zdewastowanych przez huragan kontynuowano zbiórkę produktów i po niespełna dwóch tygodniach ruszył ponownie drugi konwój do Teksasu i Luizjany. Ogólne podsumowania po zakończeniu całej akcji pomocowej wykazały, że chicagowska Polonia przekazała dary dla powodzian huraganu Harvey na sumę ponad pół miliona dolarów. Zachęceni sukcesem i zaufaniem Polaków w Chicago, Romanowski wraz z przyjaciółmi postanowili zarejestrować swoją działalność. W chwili obecnej jest to fundacja charytatywna o nazwie „The Polish Navy First Responders”. Nie zasypiając gruszek w popiele, przez niespełna rok działalności przeprowadzili kilka udanych akcji pomocy poszkodowanym. Podczas ostatniego spot- kania, mającego na celu zebranie funduszy na dalszą działalność, odbyła się loteria fantowa z wieloma cennymi nagrodami. Obecne też były osoby, które tutaj w Chicago przeżyły własne tragedie. Część z nich przedstawiła zebranym swoje apele o pomoc. Janusz Stanowski, wiceprzewodniczący rady osiedlowej, w imieniu rodzin, które 18 lipca ucierpiały w pożarze na osiedlu River Trails Condominiums w Prospect Heights, zaapelował o pomoc. Najbardziej mile będą widziane datki finansowe, które można wpłacać na konto fundacji River Trails Fire Victims Bank TCF numer konta: 2771119669. Głos zabrała także Katarzyna Szyszka, założycielka fundacji „Tears in Heaven”, nawołując wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc dla rodzin, w których występuje przemoc domowa. Sama przeżyła rodzinną tragedię, kiedy jej mąż zamordował ich dziecko, a następnie odebrał sobie życie. Nie jest to odosobniony przypadek w naszej polonijnej społeczności. Zapewne wielu z nas pamięta tragedię sprzed kilku lat, kiedy Ania Kosińska i jej córka Victoria zostały zamordowane przez Macieja Kotlińskiego. Aby cały wieczór nie upłynął w zbyt smutnej atmosferze, na przybyłych czekały smakowite przekąski i świetnie zaopatrzony bar. Na co większych smakoszy czekały organiczne wina, podawane przez panią Barbarę Urban. Niestety, jak zauważyła jedna z z uczestniczek spotkania, czas huraganów ponownie nadchodzi. Mając w pamięci ubiegłoroczne zaangażowanie, wierzymy, że w razie potrzeby przyszli poszkodowani jakichkolwiek żywiołów, będą mogli liczyć na pomoc „Polish Navy”, bo nazwa zobowiązuje, a polski charakter pobudza do działania. Tekst i zdjęcia: Artur Partyka

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama