Polonijna Marynarka Wojenna Pierwszej Pomocy przygotowuje się do kolejnej akcji
- 08/11/2018 04:49 PM
Do końca listopada na półkuli północnej trwa sezon huraganowy, dlatego zespół oddanych ludzi, wchodzących w skład The Polish Navy First Responders, chce być gotowy na każde spotkanie z matką naturą. Pomoc ludziom i zwierzętom dotkniętym różnymi katastrofami to najważniejsze założenie tej charytatywnej fundacji.
W czwartek 2 sierpnia w progach Związku Klubów Polskich przy 5845 W. Diversey Avenue w Chicago Polonia miała okazję poznać bliżej historię i cele tej wspaniałej organizacji. Mogła też wesprzeć kolejną akcję zbiórki funduszy i zasobów potrzebnych do pomocy wszystkim, którzy zostali poszkodowani w jakiejkolwiek klęsce żywiołowej czy tragedii życiowej.
Jak dowiedzieli się licznie zgromadzeni goście, wszystko zaczęło się bardzo niewinnie rok temu. Obserwujący zniszczenia szalejącego huraganu Harvey, Piotr Piotrowski zaapelował na Facebooku o pomoc dla poszkodowanych. Temat nagłośniła Kinga Romanowska, prowadząca popularny wśród Polonii blog „Polish Mama Bez Cenzury”. Wciągnęła też do akcji męża.
Potęga mediów społecznościowych zrobiła swoje; zaczęli zgłaszać się chętni, chcący w ramach swoich możliwości pomóc w odpowiedzi na apel. W ciągu dwóch tygodni uzbierano tyle artykułów pierwszej pomocy, że zapełniły po brzegi siedem ciężarówek. Od wody, poprzez konserwy, ręczniki papierowe po żywność dla psów i kotów. Adam Romanowski wraz ze znajomymi, przy eskorcie policji z Bridgeview, wyruszył w trasę pełną przygód do Teksasu i Luizjany, stanów najbardziej poszkodowanych przez huragan. Po przeprawach mrożących krew w żyłach udało im się rozprowadzić przywiezioną pomoc. Polskim wolontariuszom przyszły z pomocą Cajun Navy, nieformalne grupy aktywistów, w skład których wchodzą prywatni właściciele łodzi, którzy jako pierwsi ruszyli z akcją poszukiwawczo-ratowniczą. Z wdzięczności za pełną wysiłku i poświęcenia pomoc ze strony przedstawicieli Polonii, kierownictwo Cajun Navy nadało nazwę chicagowskim ochotnikom „The Polish Navy First Responders”. I tak już zostało.
Po powrocie do Chicago z terenów zdewastowanych przez huragan kontynuowano zbiórkę produktów i po niespełna dwóch tygodniach ruszył ponownie drugi konwój do Teksasu i Luizjany. Ogólne podsumowania po zakończeniu całej akcji pomocowej wykazały, że chicagowska Polonia przekazała dary dla powodzian huraganu Harvey na sumę ponad pół miliona dolarów.
Zachęceni sukcesem i zaufaniem Polaków w Chicago, Romanowski wraz z przyjaciółmi postanowili zarejestrować swoją działalność. W chwili obecnej jest to fundacja charytatywna o nazwie „The Polish Navy First Responders”. Nie zasypiając gruszek w popiele, przez niespełna rok działalności przeprowadzili kilka udanych akcji pomocy poszkodowanym.
Podczas ostatniego spot- kania, mającego na celu zebranie funduszy na dalszą działalność, odbyła się loteria fantowa z wieloma cennymi nagrodami. Obecne też były osoby, które tutaj w Chicago przeżyły własne tragedie. Część z nich przedstawiła zebranym swoje apele o pomoc.
Janusz Stanowski, wiceprzewodniczący rady osiedlowej, w imieniu rodzin, które 18 lipca ucierpiały w pożarze na osiedlu River Trails Condominiums w Prospect Heights, zaapelował o pomoc. Najbardziej mile będą widziane datki finansowe, które można wpłacać na konto fundacji River Trails Fire Victims Bank TCF numer konta: 2771119669.
Głos zabrała także Katarzyna Szyszka, założycielka fundacji „Tears in Heaven”, nawołując wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc dla rodzin, w których występuje przemoc domowa. Sama przeżyła rodzinną tragedię, kiedy jej mąż zamordował ich dziecko, a następnie odebrał sobie życie. Nie jest to odosobniony przypadek w naszej polonijnej społeczności. Zapewne wielu z nas pamięta tragedię sprzed kilku lat, kiedy Ania Kosińska i jej córka Victoria zostały zamordowane przez Macieja Kotlińskiego.
Aby cały wieczór nie upłynął w zbyt smutnej atmosferze, na przybyłych czekały smakowite przekąski i świetnie zaopatrzony bar. Na co większych smakoszy czekały organiczne wina, podawane przez panią Barbarę Urban.
Niestety, jak zauważyła jedna z z uczestniczek spotkania, czas huraganów ponownie nadchodzi. Mając w pamięci ubiegłoroczne zaangażowanie, wierzymy, że w razie potrzeby przyszli poszkodowani jakichkolwiek żywiołów, będą mogli liczyć na pomoc „Polish Navy”, bo nazwa zobowiązuje, a polski charakter pobudza do działania.
Tekst i zdjęcia: Artur Partyka
Reklama