Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 07:48
Reklama KD Market

PiS: niepokoją oceny polityczne Gersdorf; opozycja: PiS "dobija" sądownictwo

W informacji o działalności SN w 2017 r. niepokojące są oceny polityczne dot. ustaw przyjmowanych przez Sejm - uważa PiS. Zdaniem opozycji, PiS "dobija" wymiar sprawiedliwości próbując skrócić kadencję I prezes SN. Sama Małgorzata Gersdorf uważa, że jest prezesem SN do 2020 r., a wynika to z konstytucji. We wtorek Gersdorf przedstawiła w Sejmie sprawozdanie z działalności SN w 2017 r. Wcześniej we wtorek uczestniczyła w spotkaniu u prezydenta Andrzeja Dudy. Do obu tych wydarzeń doszło w przeddzień terminu, w którym zgodnie z nową ustaw o SN, w stan spoczynku przechodzą sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia i nie złożyli oświadczenia o woli dalszego orzekania. Gersdorf, która ukończyła 65. rok życia i która na I prezesa SN została wybrana w 2014 r., nie złożyła takiego oświadczenia podkreślając, że konstytucja stanowi, iż kadencja I prezesa SN trwa 6 lat. Odpowiadając na pytania posłów po przedstawieniu przez nią sprawazdania z ubiegłorocznej działalności SN, Gersdorf powiedziała, że jej "status wynika z konstytucji, konstytucja jest nadrzędnym prawem i ustawa nie może tego zmieniać". "Dlatego nie uznawałam za stosowne ani występowania do władzy wykonawczej, czyli do pana prezydenta, z całym szacunkiem dla głowy państwa, o to, żeby umożliwił mi sprawowanie funkcji sędziego, bo to oznacza podległość, i na to przysięgając na konstytucję i dodając jako osoba wierząca +tak mi dopomóż Bóg+ nie mogę się zgodzić, bo musze wykonać to, do czego się zobowiązałam" - dodała. "Na razie uważam, że jestem pierwszym prezesem do 2020 roku, ale pan prezydent nie dał mi postanowienia, w którym deklaracyjnie określiłby, że już nie jestem prezesem, więc myślę, że nadal uznaje mnie za pierwszego prezesa" – powiedziała. "Czy prezydent uznał prawo do stosowania prawa konstytucji wprost? Nie wiem, trzeba się spytać pana prezydenta, a nie mnie. Co do mnie raczej nie uznał takiego" – powiedziała. Przedstawiając informację z działalności SN podkreśliła, że mimo zmniejszonej obsady kadrowej oraz normatywnej niestabilności systemu prawa SN zdołał utrzymać sprawność postępowań we wszystkich kategoriach spraw. Dodała, że średni czas rozpatrywania sprawy przez SN wynosił 7 miesięcy, co - podkreśliła - "w pełni odpowiada standardom określonym w Konstytucji RP oraz europejskiej konwencji ochrony praw człowieka i podstawowych wolności". W 2017 r rozpoznano ponad 11 tys. spraw, w tym ponad 8 tys. skarg kasacyjnych i kasacji, ponad tysiąc zażaleń i 147 kwestii prawnych. Gersdorf wyraziła zdziwienie, że czas na przedstawienie sprawozdania jest ograniczony, na co zwrócił jej uwagę wicemarszałek Ryszard Terlecki (PiS). Klub PiS przyjął sprawozdanie, ale Kazimierz Smoliński powiedział, że niepokoją polityczne oceny dotyczące ustaw, które "sąd jest zobowiązany realizować". Zdaniem Krystyny Pawłowicz (PiS) Gersdorf pominęła sprawy dotyczące "politycznej działalności SN, działalności łamiącej konstytucję". "Sąd Najwyższy w swych działaniach wprowadza anarchię w systemie prawnym, SN odrzucił podstawowe zasady konstytucyjne, w tym art 4, że władza zwierzchnia należy do narodu, a nie do sędziów, odrzucił zasadę art. 10 podziału i równowagi władz, w to miejsce wprowadza zasadę autonomii i niezależności sądów od nikogo" - oświadczyła. Według Arkadiusza Myrchy (PO) debata odbywała się w "szczególnych warunkach". "Trzeci lipca 2018 r. zapisze się na trwałe nie tylko w historii samego SN, ale także w historii Polski demokratycznej" - powiedział. Dodał, że to ostania debata nad SN "działającym w normalnych warunkach". Zarzucał, że PiS "zabija" wymiar sporawiedliwości, dokonuje czystek w sądach powszechnych, wprowadza politycznych nominatów do KRS i czyni "atrapę" z TK; a teraz "dobija" wymiar sprawiedliwości "próbując ordynarnie skrócić" kadencję I prezes. Rafał Trzaskowski (PO) dodał, że "przez ostatnie lata nikt nie przyłożył ręki do niszczenia demokracji, dorobku wolnej Polski, instytucji kapitału społecznego, zaufania" tak jak PiS. Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zmiany w sądownictwie wprowadzane przez PiS nazwał "farsą i kpiną z prawa i sprawiedliwości". "Przyjdzie takim moment sprawiedliwości i pierwsza będzie sprawiedliwość wyborcza, która was rozliczy. Przywrócimy w Polsce i prawo, i sprawiedliwość, i niezawisłość, i niezależność" - powiedział. Szefowa klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz mówiła o finale szturmu obecnego rządu na Sąd Najwyższy - "jedną z ostatnich instytucji państwa, o której można powiedzieć, że jest niezależna od obecnej władzy". Podkreśliła, że zgodnie z konstytucją Gersdorf pozostaje I prezes, a sędziowie, którzy obecnie orzekają w SN, mogą to robić do 70. roku życia. Zdaniem Joanny Scheuring-Wielgus (koło Liberalno-Społeczni) PiS łamie wszystkie zasady i przyjdzie mu zapłacić za "rzekome wygrane". "Liczę na to, że Komisja Europejska i Trybunał Sprawiedliwości UE będą arbitrem i szybko rozstrzygną, że wasze wygrane są efektem kłamliwej, aroganckiej gry prowadzonej wbrew wszystkim zasadom" - powiedziała. Przy okazji zadawania pytań posłowie opozycji mówili o zamachu na SN, kampanii oszczerstw wobec sędziów i naruszaniu zasady trójpodziału władzy; przedstawiciele PiS zarzucali m.in., że sądy powszechne i SN sprzyjały łagodności wobec przestępców podatkowych, a środowisko sędziowskie było niechętne rozliczaniu nieprawidłowości. Odpowiadając na pytania i uwagi posłów Gersdorf podkreśliła, że sędziowie nie należą do żadnej korporacji. "Sędziowie są niezawiśli, sąd niezależny i nie ma tu nic do czynienia z korporacyjnością, o której państwo stale i ciągle mówicie" - zwróciła się do posłów PiS. Zauważyła, że korporacje mają radcy prawni i adwokaci, a przynależność do nich jest obowiązkowa. "Sędziowie nie mają żadnej korporacji. Sędziowie są niezawiśli i nie znam drugiego takiego zawodu, który byłby tak niezależny jak zawód sędziowski, a przeszłam wszystkie zawody prawnicze" – dodała. Na pytanie o czystki w sądownictwie, odpowiedziała: "Nie mogę w tej chwili określić, czy są czystki w sądownictwie. Są rozpoczynane w sądach powszechnych postępowania dyscyplinarne albo przygotowania do postępowań dyscyplinarnych" – powiedziała, zastrzegając, że sądy powszechne nie podlegają jej w tym zakresie. Podkreślała też, że nie może oceniać wyroków sądów powszechnych ani odnosić się do nieprawidłowości i wątpliwości, których dotyczyły pytania. "Nie walczyłam z patologią, bo ja jej w Sądzie Najwyższym nie mam" – powiedziała. Oceniła, że w przypadku sędziów w ogóle stała się "rzecz straszna". "Nie wiem, czy państwo sobie zdają z tego sprawę - autorytet sędziego jest podkopany do granic możliwości" - mówiła. "Ten podkopany, zniszczony autorytet sędziego będzie natychmiast odbudowany jeżeli w togach sędziowskich zasiądą wasi sędziowie. Ten autorytet został tak zniszczony, że jego odbudowa będzie trwała 20 lat" - powiedziała pod adresem posłów obozu rządzącego. Na dobiegające w tym momencie głosy z ław PiS Gersdorf odpowiedziała: "Ja nie jestem ich sędzią, bo mnie Komorowski mianował, a na sędziego - Kaczyński. Lech". Pytana, jak sobie wyobraża delegowanie sędziów sądów rejonowych do SN, odparła, że "formalnie tak samo jak inne delegacje". "Czy ci sędziowie sądów rejonowych dadzą sobie radę z zagadnieniami, jakie spotkają w SN, nie wiem, ale przeważnie będą delegowani do izby dyscyplinarnej, tak że to będzie łatwiejsze" - powiedziała Gersdorf. Odniosła się też do przewidzianego w nowej ustawie włączenia ławników do orzekania w SN. "Nie bardzo sobie wyobrażam, jak ławnicy będą orzekali w skargach nadzwyczajnych, które dotyczą problemów stricte prawnych. Ale jak słyszeliśmy w wystąpieniach, nie są to prawnicy i będą się dopiero douczali. Na tym poziomie abstrakcyjnego myślenia takie douczanie nie jest możliwe. Trzeba skończyć pełne studia i uczyć się 20 lat, żeby można było osiągnąć taki poziom" – mówiła. Zgodnie z ustawą o SN, która weszła w życie 3 kwietnia, w dniu następującym po upływie trzech miesięcy od tego terminu w stan spoczynku przechodzą z mocy prawa sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Oznacza to, że sędziowie, którzy osiągnęli ten wiek, od 4 lipca przestają pełnić funkcje. Mogą nadal orzekać, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. W SN jest 73 sędziów, spośród których 27 ukończyło 65. rok życia. Po wtorkowym spotkaniu wiceszef kancelarii prezydenta Paweł Mucha ocenił, że bez wątpienia Gersdorf przechodzi w stan spoczynku z mocy prawa. Informował, że wolą prezydenta było to, by najstarszy stażem sędzia SN Józef Iwulski od środy wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków I prezesa SN. W Sejmie Gersdorf powiedziała, że jej status się nie zmienił po rozmowie z prezydentem, zaznaczając, że zgodnie z konstytucją kadencja I prezesa SN trwa sześć lat. Dodała, że w środę jeszcze przyjdzie do pracy, ale desygnowała prezesa Iwulskiego do wykonywania obowiązków podczas jej nieobecności, bo zamierza pójść na urlop. (PAP) Na zdjęciu: Protest przed siedzibą Sądu Najwyższego w Warszawie
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama