Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 5 listopada 2024 17:36
Reklama KD Market

Pompeo zapewnia w Brukseli, że USA chcą przewodzić NATO

Nowy sekretarz stanu USA Mike Pompeo zapewnił w piątek w kwaterze głównej NATO w Brukseli, że zobowiązanie USA do kolektywnej obrony jest "niezłomne" i że Stany chcą przewodzić Sojuszowi. Wezwał przy tym Europejczyków do większych wydatków na obronność. Pompeo poinformował też na konferencji prasowej po zakończeniu spotkania ministrów spraw zagranicznych państw NATO, że USA nie podjęły decyzji w sprawie dalszych losów umowy nuklearnej z Iranem. Odnosząc się do wydarzeń na Półwyspie Koreańskim podkreślił, że ma wrażenie, iż północnokoreański przywódca Kim Dzong Un poważnie podchodzi do rozmów ws. likwidacji programu nuklearnego. "Nie ma lepszego celu na moją pierwszą wizytę jako sekretarza stanu niż spotkanie z sojusznikami NATO. Ten sojusz jest kluczowy dla amerykańskiego bezpieczeństwa od dekad. (...) Jasno powiedziałem dziś, że Stany Zjednoczone są gotowe do przewodzenia NATO. Nasze zobowiązanie do kolektywnej obrony w ramach art. 5 traktatu waszyngtońskiego pozostaje niezłomne" - powiedział w belgijskiej stolicy nowy sekretarz stanu USA. Pompeo przyleciał do Brukseli tuż po tym, gdy w czwartek amerykański Senat zatwierdził go na stanowisku szefa dyplomacji. Jak podkreślał, zagrożenia dla światowego bezpieczeństwa pochodzą z wielu źródeł, dlatego konieczne jest zajęcie się nimi wszystkimi. "Nasza wspólna obrona wymaga większego rozłożenia ciężaru" - oświadczył, nawiązując do tego, że wielu europejskich członków NATO nie wypełnia zobowiązania przeznaczania przynajmniej 2 proc. PKB na obronność. W tym kontekście wymienił Niemcy, wskazując, że kraj ten nie robi "dostatecznie wiele". Przypomniał, że na szczycie w Walii w 2014 r. wszystkie kraje NATO zgodziły się zwiększyć wydatki obronne do 2 proc. PKB do 2024 roku. 20 proc. z tych wydatków ma być przeznaczane na zbrojenia. „Teraz ośmiu sojuszników wywiązuje się z tej obietnicy, prezentując wiarygodne plany na lipcowy szczyt. Europejskie kraje muszą ponosić niezbędną odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo" - zaznaczył. Mówiąc konkretnie o Niemczech, które przeznaczają na obronność ok. 1,2 proc. PKB, wskazał, że kraj ten powinien robić to, do czego się zobowiązał. "W ciągu ostatnich miesięcy jest postęp i wiele krajów się poprawiło (...) ale cele są jasne i są oczekiwania nie tylko wobec Niemiec, ale wobec wszystkich, którzy podpisali się pod porozumieniem" - zaznaczył. Wyraził nadzieję, że na lipcowym szczycie każdy z krajów przedstawi wiarygodny plan dochodzenia do 2-procentowego poziomu wydatków na obronność. Sekretarz stanu USA mówił też o zagrożeniu ze strony Rosji. Przypominał inwazję na Gruzję w 2008 r., na Ukrainę w 2014, a także agresywne kampanie wymierzone w kraje zachodnie oraz próbę zabójstwa Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii za pomocą środka paralityczno-drgawkowego. Jego zdaniem w świetle działań Rosji, które są nie do zaakceptowania, NATO nie było nigdy bardziej „niezbędne". Pompeo oświadczył, że Stany Zjednoczone są zdania, iż nie może być powrotu do normalnych stosunków z Rosją, dopóki Moskwa nie zmieni postępowania tak, by było ono w zgodzie z międzynarodowym prawem. "Wybór należy do Władimira Putina i Rosjan. Nie chcielibyśmy niczego innego, jak ponownego dołączenia Rosji do demokratycznego świata i zachowywania się przez nią w inny sposób niż dziś" - zaznaczył. Jak relacjonował, podczas posiedzenia ministrów wiele mówiono o zmianie charakteru zagrożenia ze strony Rosji. Wspominał, że gdy był młodym żołnierzem, zagrożeniem były czołgi, natomiast dziś jest to zagrożenie hybrydowe. Zaznaczył, że każdy z sojuszników i NATO jako całość musi na to odpowiedzieć. Sekretarz stanu mówił też, że walka z terroryzmem musi być w centrum zainteresowania NATO. Jego zdaniem Sojusz powinien pracować z partnerami z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, żeby rozwiązać problem terroryzmu oraz nielegalnej migracji. Pompeo, podobnie jak wcześniej sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, wyraził wsparcie dla polityki otwartych drzwi NATO. Ministrowie spraw zagranicznych rozmawiali w piątek o postępach Bośni i Hercegowiny, Macedonii oraz Gruzji. Swoje aspiracje dołączenia do Sojuszu wcześniej wyraziła Ukraina. "Każdy kraj wspólnoty euroatlantyckiej, który chciałby dołączyć do Sojuszu i spełnia wymogi, może to zrobić" - zadeklarował amerykański sekretarz stanu. Pompeo odniósł się też na konferencji do swojego potajemnego spotkania z północnokoreańskim przywódcą, które odbył dwa tygodnie temu. „Gospodarcza presja, jaką wywarły wspólne wysiłki całego świata, którym przewodzi prezydent (Donald) Trump, skłoniły Kima do przekonania, że w jego najlepiej pojętym interesie jest usiąść do stołu i zacząć rozmawiać o zatrzymaniu programu nuklearnego" - oświadczył nowy szef dyplomacji USA. Zastrzegł jednak, że jest ostrożny w ocenie zamiarów Korei Płn., ponieważ dotychczasowe doświadczenia pokazują, że władze w Pjongjangu "składały obietnice i rozbudzały nadzieje, z których ostatecznie nic nie wynikło". Prezydent Trump zapowiada, że wkrótce spotka się z Kim Dzong Unem i będzie rozmawiał z nim osobiście o denuklearyzacji. Szef amerykańskiej dyplomacji poinformował ponadto, że Trump nie zdecydował jeszcze, czy Stany Zjednoczone wycofają się z umowy z Iranem. „Nie ma jeszcze decyzji, nasz zespół wciąż nad tym pracuje. Jestem pewien, że przeprowadzimy jeszcze wiele rozmów, żeby osiągnąć to, o czym wyraźnie mówił prezydent Trump" - oświadczył Pompeo. „Przy braku zasadniczej poprawy wad tego porozumienia jest bardzo prawdopodobne, że (Trump) nie będzie chciał go utrzymać" - dodał. Celem zawartej w lipcu 2015 roku umowy między sześcioma mocarstwami (Niemcy, Chiny, USA, Francja, Wielka Brytania i Rosja) a Iranem jest ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za zniesienie sankcji. Prezydent Trump wielokrotnie ostro krytykował porozumienie i w styczniu przedstawił Brytyjczykom, Francuzom i Niemcom ultimatum, wzywając ich do zmodyfikowania do 12 maja wadliwych - według władz USA - punktów porozumienia. Zagroził, że w przeciwnym razie odmówi ponownego zawieszenia amerykańskich sankcji gospodarczych wobec Iranu. Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Grzegorz Paluch (PAP) fot.OLIVIER HOSLET/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama