Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 25 grudnia 2024 12:34
Reklama KD Market

Z komuną precz!

W warszawskim Parku Skaryszewskim znajduje się pewien sowiecki pomnik, którego oficjalna nazwa brzmi dzisiaj co najmniej groteskowo: „Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej”. Czyjej wdzięczności i za co? Bo na pewno nie polskich patriotów za dekady brutalnej rosyjskiej okupacji. Monument od lat jest osią konfliktu i przedmiotem kontrowersji. Na prawicy zwraca się uwagę na konieczność likwidacji tego typu obiektów z przestrzeni publicznej. Likwidacji, która powinna dokonać się dawno temu! Wszak to relikty peerelu oddające hołd sowieckim okupantom. Lud stolicy nie zasługuje na to, by musieć oglądać takie paszkwile. Tak samo Warszawa. To miasto już swoje wycierpiało! Czerwonoarmiści nigdy nie przynieśli nam wolności, a wyłącznie kolejne zniewolenie, często wcale nie lżejsze i nie mniej krwawe niż to niemieckie. Zamiast pomóc wyzwalać płonącą stolicę, biernie przyglądali się, jak warszawscy Powstańcy bohatersko i w osamotnieniu walczą o każdy skrawek ukochanego miasta, wykrwawiając się przy tym na śmierć. W szkołach uczą, że komunizm upadł w naszym kraju 4 czerwca 1989 roku, a Polska odzyskała wtedy swoją niepodległość i suwerenność. Pytam zatem poirytowany, dlaczego wciąż straszą u nas komunistyczne pomniki? Dlaczego przez tyle lat nasi politycy tolerowali nazwy ulic i skwerów oddające hołd sowieckim najeźdźcom oraz marionetkowym zdrajcom na usługach okupującego nasz kraj Związku Sowieckiego? Przede wszystkim, dlaczego przez trzy dekady wolnej Polski, byli komunistyczni dygnitarze, funkcjonariusze bezpieki, zomowcy i esbecy, a także wysocy oficerowie wojska ludowego, wciąż pobierali sowite emerytury. Wysokość tych świadczeń, stanowiąca wielokrotność tego, na co liczyć mogli przeciętni emeryci, była pluciem w twarz Polakom, szczególnie tym, którzy na własnej skórze odczuli okropności bandyckiego systemu PRL. Straszliwą nieprzyzwoitością ze strony kolejnych rządów, która coraz mocniej kłuła w oczy ludzi uczciwych. Zbrodnie komunistów, a także totalitarny, a później autorytarny charakter narzuconej nam przez Moskwę władzy PZPR, od lat są w Polsce faktem powszechnie znanym i niepodważalnym. Dlaczego zatem elity III RP tolerowały tytuły generalskie czerwonych zbrodniarzy m.in. panów Jaruzelskiego oraz Kiszczaka? A więc osób odpowiedzialnych za mordy, tortury, strzelanie do manifestujących, wprowadzenie stanu wojennego i wszelkie inne formy prześladowania politycznego w naszym kraju. W obronie tych ludzi bezwstydnie staje dzisiaj córka „generała” Monika Jaruzelska. Twierdzi, że broni „honoru żołnierzy”. Ci ludzie swój honor dawno już sprzedali za ruskie ruble. Nie ma zatem czego bronić pani Moniko… W istocie wybory z czerwca ’89 były wolnymi tylko częściowo, a w Magdalence komunistyczny establishment zamiast stracić swoje wpływy i uprzywilejowaną pozycję, zagwarantował sobie nietykalność i dobre życie. No bo jak inaczej wytłumaczyć brak rozliczenia komunistycznych zbrodniarzy, wysokie emerytury esbeków, czy obecność w wymiarze sprawiedliwości III Rzeczpospolitej czerwonych sędziów, którzy skazywali za działalność opozycyjną w PRL-u? Choć długo trzeba nam było czekać, nad Wisłą zawiał w końcu wiatr zmian. Przyniósł stanowczą ofensywę dekomunizacyjną. Jest to ofensywa totalna, odbywająca się na wszystkich możliwych frontach. Niestety oczyszczanie naszego kraju z reliktów i pozostałości minionego systemu, wciąż napotyka na opór ze strony dużej części środowisk opozycyjnych. Wielu przeciwników PiS sprzeciwia się również tzw. „ustawie dezubekizacyjnej”, która znacząco zmniejszyła wysokość emerytur wypłacanych przedstawicielom służb PRL. Lewicowa prasa próbuje karmić swoich czytelników tkliwymi historiami o esbekach, którzy z rozpaczy doznają załamania nerwowego, a nawet popełniają samobójstwa. Powinni jednak pamiętać, że ofiary tych ludzi od lat otrzymywały często znacznie niższe emerytury. Dziwi mnie, że lewicowi dziennikarze zamiast pochylić się nad problemami zwykłych polskich emerytów, którzy niejednokrotnie z trudem wiążą koniec z końcem, zajmują się „tragedią” byłych funkcjonariuszy peerelowskiej bezpieki. Nie umierają oni jednak z głodu. Dostają dzisiaj ok. 2 tys. złotych. Jest to bardzo wysoka kwota, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nikt nigdy nie płacił za nich składek na ZUS! Moja babcia marzyłaby o takiej stawce… Dekomunizacja Polski trwa i nie zatrzymają jej skomlenia dogorywającej postkomuny Tomasz Winiarski Amerykanista, dziennikarz relacjonujący wydarzenia z USA, korespondent mediów krajowych i polonijnych. Publicysta i felietonista. Miłośnik i propagator amerykańskiego stylu życia. Jego artykuły, wywiady i komentarze publikowane są w ogólnopolskiej prasie drukowanej oraz internetowej m.in. w Tygodniku Katolickim „Niedziela”, „Gazecie Polskiej”, „Dzienniku Gazecie Prawnej”, miesięczniku „Gazeta Bankowa”.   fot.Leszek Szymański/EPA
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama