Od dobrych kilku lat zawrotną karierę robi określenie „holistyczny”, dodawane do dowolnej usługi bądź aktywności i odmieniane przez wszystkie przypadki atrakcyjności i bycia trendy. Holistycznie można usunąć sobie tłuszcz, złe myśli, zmarszczki i niechciane nawyki. Holistycznie należy jeść, ćwiczyć, prowadzić biznes i dbać o rozwój osobisty. Słowo niewiele znaczy, ale jest pojemne jak dreamliner i podobnie jak on obiecuje niezwykłe wrażenia. Holistyczne, czyli zorientowane na całość. Sztuka patrzenia szerzej, obejmowanie większego kawałka rzeczywistości. Kuszące, prawda? A gdyby tak zamiast do sprzedaży organicznych produktów i sesji coachingu zaimplementować holizm do analizy bieżących wydarzeń? Czyli, nie używając słów po dziesięć dolców każde, spojrzeć szerzej.
Weźmy takiego Comeya. Zachęcony sukcesem innych autorów były szef FBI napisał książkę bijącą w Trumpa. W ostatnią niedzielę wystąpił w telewizji ABC, a cała antytrumpowa Ameryka z lubością spijała antyprezydencką słodycz z jego ust. Oglądałem i nie mogłem się nadziwić, jak krótka i wybiórcza jest ludzka pamięć. Oto na czele anty-trumpowego pochodu stanął człowiek, który tak właściwie odpowiada za jego wybór. Teraz okazuje się, że zatopienie Hillary Clinton chwilowym otwarciem śledztwa ws. emaili legitymizuje jego opozycyjność. Trzeba mieć tupet. Comey nie powiedział nic oprócz garści truizmów i banałów. No bo jaka to nowina, że Trump kłamie jak opętany? Dla mnie żadna, bo na własne uszy słyszałem, że obiecywał Polakom zniesienie wiz w dwa tygodnie, a odzyskanie wraku Tupolewa bodajże w trzy. I co? I nic. A takie objawienie, że Trump nie ma moralnych predyspozycji do bycia prezydentem? No, tutaj też nie trzeba być szefem FBI. Takie tezy wygłaszała moja trzynastoletnia córka już dobry rok temu. Tu nie trzeba eksperta. Wystarczy wejść na Twittera, albo posłuchać pierwszej z brzegu prezydenckiej próby wypowiedzenia zdania złożonego i już człowiek nie wie, co z oczami zrobić. Patrząc na sprawę holistycznie, James Comey, dzięki któremu mamy w Białym Domu tego kogoś, wyrósł nagle na szlachetnego bojownika o prawdę i przyzwoitość. Mój Boże.
Zwolennicy, a właściwie wyznawcy Donalda są wyjątkowo odporni na szerszą perspektywę, a na każdą krytykę ich idola odpowiadają, że „Trump suszy bagno”. To się akurat zgadza, bo w Białym Domu głowy lecą jak kłosy w czasie żniw, a szanse na utrzymanie stołka są odwrotnie proporcjonalne do trzeźwości myślenia utrzymującego. Oprócz suszenia przez zwalnianie doradców, Trump zastosował też inną technikę osuszania. Zasypał bowiem bagno górą dolarów pochodzących z ulg podatkowych wprowadzonych dla siebie i swoich obrzydliwie bogatych kolegów. Nie wiem jak wasza, ale moja ulga po tzw. reformie (kolejne słowo, które nic nie znaczy) wystarcza mi na lody. Na pocieszenie kupuję tej samej marki, jakie jada prezydent.
Ale miało być o holistycznym podejściu. Zasadniczo pomysł jest dobry, ale wymaga czegoś, na co z reguły reagujemy alergicznie – wysiłku. Przede wszystkim tego rodzaju wysiłku, dzięki któremu jesteśmy w stanie zdjąć choćby na chwilę okulary własnych przekonań i włączyć proces myślowy, w którym teza jest stawiana na końcu zamiast stanowić punkt wyjścia. Czyli po wypowiedzeniu frazy “ale przecież Trump osusza bagno”, zatrzymać się i zastanowić się, co to właściwie znaczy. Może się okazać, że powtarzamy jedynie chwytliwy wyborczy slogan. Albo kończąc dyskusję o polskiej scenie politycznej sakramentalnym “bo PO kradło i żarło ośmiorniczki”, puścić sobie film do końca i uczciwie pochylić się nad poczynaniami ich następców. Może się okazać, że historia lubi się powtarzać.
Holistyczne podejście – łatwo napisać, trudniej zastosować. A przecież wystarczy zdrowy rozsądek. I szczypta dystansu. To najskuteczniejsze rozszerzacze światopoglądu.
Grzegorz Dziedzic
rocznik 1974, urodzony w Lublinie tarnowiak. Człowiek wielu talentów i kilku zawodów, m.in. płytkarz, terapeuta uzależnień i dziennikarz. W Stanach Zjednoczonych od 18 lat. Od 2014 r. kieruje w “Dzienniku Związkowym” sekcją miejską. Pasjonat Chicago i historii chicagowskiej Polonii. Obecnie pracuje nad kryminałem historycznym, którego akcja dzieje się w polskim Chicago.
fot.FACUNDO ARRIZABALAGA/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama