Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 23:11
Reklama KD Market

Odcinek 4. Dzień Polski na Światowej Wystawie Kolumbijskiej


Profesor Dominik Pacyga opowiada historię chicagowskiej Polonii. Poznaj fascynujących ludzi, niezwykłe miejsca i wydarzenia związane z polskim Chicago. Co tydzień nowy odcinek – w poniedziałek jako podcast w radiu WPNA 103.1 FM, a w piątek – w weekendowym wydaniu „Dziennika Związkowego”.

Rankiem, w sobotę, 7 października 1893 roku tysiące mieszkających w Chicago Polaków zebrało się na Jackson Boulevard, pomiędzy ulicami Wood i Paulina, aby wziąć udział w paradzie zmierzającej do Parku Jacksona, gdzie odbywała się Światowa Wystawa Kolumbijska. Po deszczowym tygodniu niebo rozchmurzyło się, a sobota przywitała zebranych piękną jesienną pogodą. Związek Narodowy Polski ogłosił ten dzień świętem narodowym, wzywając polskie biznesy i instytucje do ogłoszenia soboty dniem wolnym od pracy. Tego ranka Polonia zamieszkująca północno-zachodnie Chicago zebrała się na ulicy Noble, gdzie spotkali się członkowie rywalizujących na co dzień polonijnych parafii – św. Trójcy i św. Stanisława Kostki. Polacy z południa Chicago, z dzielnic Bridgeport i Back of the Yards oraz z położonej w dzielnicy Lawndale parafii św. Kazimierza spotkali się z parafianami kościoła św. Wojciecha pod monumentalnymi łukami wzniesionymi przed kościołem św. Wojciecha, przy ulicy 17, w pobliżu Hali Pułaskiego (Pulaski Hall).



Cała Polonia razem

O godzinie dziewiątej rano galowo ubrani kawalerzyści, strojne powozy wypełnione odświętnie ubranymi Polkami oraz tłumnie zgromadzeni przedstawiciele organizacji polonijnych i bratnimi, ze Związkiem Narodowym Polskim i Zjednoczeniem Polskim Rzymsko-Katolickim na czele, wypełnili Jackson Boulevard. Punktualnie o godzinie dziesiątej pochód prowadzony przez Wielkiego Marszałka Parady Piotra Kiołbassę ruszył na wschód w kierunku chicagowskiego śródmieścia. Gazety opisywały polską paradę jako najliczniejszą od czasu otwarcia Ekspozycji Kolumbijskiej. Orkiestry, grupy marszowe, jeźdźcy, rydwany i powozy ruszyły po Michigan Avenue, prezentując niespotykaną jedność. W paradzie szli obok siebie demokraci i republikanie, chrześcijanie i żydzi, nacjonaliści, socjaliści i anarchiści, katolicy i ateiści, bogaci i biedni – wszyscy Polacy zjednoczyli się tego dnia, by świętować polskość. Chicagowska Polonia znakomicie zaprezentowała się miastu, które przyjęło ich jako tanią, niewykwalifikowaną siłę roboczą pracującą w jego fabrykach, stalowniach, rzeźniach i garbarniach. Paradę prowadzili chicagowscy policjanci polskiego pochodzenia, za nimi szli Piotr Kiołbassa i Joseph Napieralski. Burmistrz Chicago Carter Harrison jako następny jechał samotnie w powozie. Za nim przedstawiciele Komitetu Dnia Polskiego i wielu miejskich radnych, w tym polski radny Stanley Kunz. Następnie maszerowały grupy paramilitarne z parafii św. Wojciecha, za nimi jechał rydwan upamiętniający Waszyngtona, Kościuszkę i Pułaskiego. Za nim jechały kolejne rydwany, a między nimi poświęcony zwycięstwu króla Jana III Sobieskiego pod Wiedniem.

Rydwany za sześć tysięcy

Pochód doszedł do pomnika Krzysztofa Kolumba, gdzie znajdowała się trybuna honorowa, na której zasiedli burmistrz Harrison, Piotr Kiołbassa i członkowie rady miasta. 16 rydwanów przygotowanych specjalnie na paradę kosztowało w sumie ponad sześć tysięcy dolarów – około 158 tys. dol. w przeliczeniu na dzisiejsze realia. Rydwany, powozy, grupy marszowe, orkiestry, kawalerzyści i przedstawiciele organizacji polonijnych doszli do ulicy 12., znanej dzisiaj jako Roosevelt Road, stamtąd do Van Buren, skąd kolejka zawiozła uczestników parady do Parku Jacksona. Reporter „Chicago Daily News”, który relacjonował to wydarzenie, był zaskoczony rozmiarem i przepychem parady. Napisał, że „Michigan Avenue nigdy nie była świadkiem tak wspaniałego wydarzenia”. Opisywał charakterystyczne krakowskie rogatywki, które miało na głowach wielu uczestników oraz mieniące się kolorami krakowskie stroje ludowe, szczególnie wielobarwne spódnice Polek. Na rydwanach przedstawiono najistotniejsze dla Polaków wydarzenia historyczne i sceny alegoryczne, które miały przekonać Chicago, a wraz z nim cały świat, o słuszności polskiej sprawy i walki o niepodległą Polskę. Na rydwanie Związku Narodowego Polskiego można było podziwiać króla Stanisława Poniatowskiego, który prezentował przedstawicielom wszystkich polskich klas społecznych Konstytucję Trzeciego Maja. Na innym rydwanie przedstawiono scenę alegoryczną prezentując Polskę zakutą w łańcuchy. Polonia z Back of the Yards przygotowała rydwan, na którym Polka z mieczem przy boku uczyła czytać swoje dzieci. Bardzo interesujący rydwan przygotowali Polacy zamieszkujący dzielnicę Bridgeport. Przedstawiał on boginię dostatku trzymającą róg obfitości, otoczoną przez ciężko pracujących chłopów. Na kolejnym rydwanie jechała polsko-żydowska orkiestra, a na kolejnym tradycyjne krakowskie wesele z gośćmi ubranymi w stroje ludowe. Ostatni rydwan, z parafii św. Kazimierza, zatytułowany był „Odrodzenie Polski”. Przedstawiono na nim wyważoną bramę więzienia, przez którą wychodziła piękna kobieta symbolizująca Polskę. Za nią leżały ciała rosyjskich, austro-węgierskich i pruskich żołnierzy.



Wygnańcza misja Polonii

Polska parada doszła do bramy Światowej Wystawy Kolumbijskiej dopiero o godzinie pierwszej po południu. Maszerujący udali się w stronę jeziora, ominęli zalew i halę handlową i skierowali się w stronę budynków administracyjnych oraz głównej hali festiwalowej. Na miejscu 101-letni Michał Adamski, z pomocą sędziego Michaela LaBuya, trzy razy uderzył w odlany z okazji Światowej Wystawy Kolumbijskiej Dzwon Wolności. Dzwon był tego dnia udekorowany polskimi barwami i symbolami. W hali festiwalowej orkiestra zagrała swoją interpretację Poloneza Trzeciego Maja, a prezydent Słonimski, kierujący Komitetem Dnia Polskiego otworzył uroczystość. Po nim wystąpił sędzia LaBuy, który podkreślił, że wolność jest wspólną spuścizną Polski i Stanów Zjednoczonych. Burmistrz Harrison, który jako pierwszy w Chicago zabiegał o głosy grup etnicznych, zwrócił się do Polonii i jej liderów. Podkreślił, że z przyjemnością obserwuje Polaków, którzy maszerują we wspólnej sprawie, zamiast jak inni, uganiać się za pieniędzmi. Pochwalił Polaków za wspaniałą organizację parady oraz za to, że przebiegła ona spokojnie i bez interwencji policji. Bez przemocy, za to ze spokojem i dumą. Burmistrz nazwał Polaków „dobrymi obywatelami Stanów Zjednoczonych”, którzy w razie potrzeby gotowi są stawić się na wezwanie i bronić swojej nowej ojczyzny. Po kolejnych wystąpieniach i przemowach miał miejsce program artystyczny, a po nim pokaz sztucznych ogni. W uroczystościach Dnia Polskiego udział wzięło od ośmiu do dziesięciu tysięcy odwiedzających wystawę osób, a z różnych relacji wynika, że tego dnia Wystawę Kolumbijską odwiedziło od 25 do 50 tys. Polaków. Liczba gości na ekspozycji była 7 października jedną z najwyższych w czasie trwania wystawy. Z politycznego punktu widzenia Dzień Polski na Światowej Wystawie Kolumbijskiej był niezwykle istotny. Polska, jako kraj podzielony pomiędzy zaborców, nie była oficjalnie reprezentowana podczas wystawy. O jej obecność na Światowej Wystawie Kolumbijskiej zadbali mieszkający w Chicago Polacy, którzy przypomnieli światu o polskich dążeniach niepodległościowych. To była rola ówczesnej Polonii, jej wygnańcza misja. Dzień Polski był też symbolem wzrostu znaczenia Polonii w politycznym, kulturalnym i ekonomicznym życiu Chicago. Polska społeczność licząca w Chicago pod koniec XIX w. ponad 250 tys. osób, bardzo szybko stała się jedną z najważniejszych grup etnicznych w Wietrznym Mieście. Dzień Polski był dowodem, że Polonia umocniła się i dojrzała jako jedna z najważniejszych części składowych chicagowskiego społeczeństwa.

Dominik Pacyga
Tłumaczenie i opracowanie: Grzegorz Dziedzic

Zdjęcia: Wikipedia

 

Dominik A. Pacyga
Imigrant w trzecim pokoleniu, urodził się w Chicago w 1949 roku. Profesor historii (emerytowany w 2017 r.) w Columbia College w Chicago. Studia doktorskie ukończył w 1981 roku na Uniwersytecie Illinois w Chicago. Jest autorem i współautorem sześciu książek poświęconych historii Chicago i chicagowskiej Polonii, m.in. “Slaughterhouse: Chicago’s Union Stock Yard and the World It Made” (2015), “Chicago: A Biography” (2009) i “Polish Immigrants and Industrial Chicago” (1991, 2001). Obecnie pracuje nad książką “Polish Chicago”. Laureat nagród Oskara Haleckiego i Mieczysława Haimana przyznawanej przez Polish American Historical Association oraz nagrody Catholic Book Award. Profesor wizytujący na uniwersytetach: Chicagowskim, Illinois i Oksfordzkim. W latach 2013-14 wykładał w Instytucie Studiów Amerykańskich i Polskiej Diaspory na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Współpracuje z wieloma muzeami, instytucjami pomocowymi i organizacjami etnicznymi w celu zachowania i prezentowania historii.

1

1

2

2


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama