14 krajów członkowskich UE zdecydowało się na wydalenie rosyjskich dyplomatów w odpowiedzi na atak w brytyjskim Salisbury - poinformował w poniedziałek szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Nie wykluczył przy tym dalszych kroków, w tym kolejnych wydaleń.
Wśród krajów, które zdecydowały się na wydalenie dyplomatów, są obok Polski m.in. Niemcy, Francja, Włochy, Holandia, Dania, Estonia, Litwa, Łotwa, Czechy.
Tusk przypomniał decyzję przywódców UE z zakończonego w ubiegły piątek unijnego szczytu w Brukseli, którzy zgodzili się z rządem Wielkiej Brytanii, że Rosja jest prawdopodobnie odpowiedzialna za atak w Salisbury i że nie ma innego wiarygodnego wyjaśnienia. Na szczycie przywódcy zdecydowali też o odwołaniu z Moskwy do Brukseli na konsultacje unijnego ambasadora.
Podczas spotkania cześć unijnych krajów porozumiała się w sprawie skoordynowanej akcji wydalenia rosyjskich dyplomatów, podobnie jak uczyniła to Wielka Brytania.
Od ataku bronią chemiczną 4 marca br. w Salisbury Siergiej Skripal, były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, który przeszedł na stronę Londynu, oraz towarzysząca mu córka Julia wciąż znajdują się w szpitalu w stanie krytycznym. Według premier Wielkiej Brytanii Theresy May winę za ten atak ponosi Rosja.
Rzeczniczka KE Maja Kocijanczicz poinformowała w poniedziałek na konferencji, że szefowa unijnej dyplomacji Frederica Mogherini rozmawiała w niedzielę z odwołanym z Moskwy do Brukseli ambasadorem. Zaznaczyła, że nie wie, jak długo potrwają konsultacje.
Przypomniała, że kraje członkowskie prowadziły rozmowy na temat możliwych kroków, jakie można podjąć w odpowiedzi na atak na Skripala na poziomie krajowym. "To kwestia, która pozostaje w rękach państw członkowskich" - zaznaczyła rzeczniczka KE.
Stany Zjednoczone zdecydowały o wydaleniu 60 rosyjskich dyplomatów i zamknięciu konsulatu generalnego Rosji w Seattle. Ukraina wydali 13 rosyjskich dyplomatów, a Kanada - czterech.
Łukasz Osiński (PAP)
Na zdjęciu: Donald Tusk
fot.JULIEN WARNAND/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama