Nie ma chyba człowieka, na którym nie robiłyby wrażenia setne urodziny. Tacy jubilaci już na rok przed setką traktowani są z estymą, szacunkiem i troską. W dniu urodzin pokoleniowe zjazdy rodzinne często są okazją do wspomnień, odtwarzania historii, przypominania anegdot, wspomnień. Właśnie rozpoczyna się taki rok. Rok dla Niepodległej. Trudno sobie wyobrazić lepszą okazję do pokłonienia się Polsce niż nadchodząca setna rocznica jej urodzin. I trudno tego faktu nie tylko nie docenić, ale i odpowiednio go nie zagospodarować, opowiadając o jej historii, ludziach, dokonaniach, dziedzictwie.
Świat nie za bardzo dowierzał, że po 123 latach uda się polskiej państwowości odrodzić, a początkowy chaos towarzyszący tworzeniu struktur administracyjnych zdawał się te obawy potwierdzać. Norman Davies w książce „Boże igrzysko” zebrał międzynarodowe opinie o nowym państwie. Tradycyjnie wroga opinia radziecka głosem Mołotowa nazywała Polskę „pokracznym bękartem traktatu wersalskiego”, a Stalin mówił o niej jako o „przepraszam za wyrażenie, państwie”. W podobnie ciepłym tonie wypowiedział się także brytyjski premier Lloyd George, który nazywał Polskę „defektem historii”, zaś słynny ekonomista John Maynard Keynes – „ekonomiczną niemożliwością”.
Świat jednak nie docenił Polaków. Trudno znaleźć na mapie drugi kraj (może poza jednym), który z tak dramatyczną historią, po wytarciu i wydarciu z mapy, po konsekwentnie prowadzonej przez pokolenia polityce wynarodowienia był w stanie podnieść się i od samego początku zbudować państwo.
Jędrzej Moraczewski, legionista, późniejszy premier i minister komunikacji, opisywał pierwsze dni niepodległości: „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma „ich”. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. (...) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało”.
W obchody Roku dla Niepodległej włącza się także „Dziennik Związkowy”. Od 11 listopada 2017 r. na naszej stronie internetowej pod zakładką „Chicago dla Niepodległej” odtwarzać będziemy wybrane fragmenty pochodzące z naszych archiwalnych numerów, pokazując przez pryzmat Polonii drogę do niepodległości. Znajdą tu także Państwo informacje o bieżących wydarzeniach towarzyszących rocznicy, a także relacje z ich obchodów.
Zaplanowaliśmy także prezent dla naszych czytelników w postaci niezwykłego kalendarza na rok 2018, w którym opowiemy o udziale Polonii w drodze do niepodległości i naszych chłopcach z Jackowa, Marianowa i Józefowa, którzy popłynęli do Francji, by pod wodzą gen. Hallera stanąć ramię w ramię z innymi żołnierzami Błękitnej Armii gotowymi bić się za ojczyznę. Ten historyczny projekt opowiadający o Polakach z Ameryki sprzed stu lat pokażemy przez filtr współczesnych miejsc i ludzi. Rocznicowy kalendarz znajdą Państwo w noworocznym numerze naszej gazety.
Także najnowszy cykl, którego premierowy odcinek zaplanowaliśmy w amerykańskie Święto Dziękczynienia, jest częścią zaplanowanych przez nas rocznicowych obchodów. W kolejnych odcinkach prezentować będziemy kultowe miejsca chicagowskiej Polonii, które złożą się na poświęcony im album. Jego wydanie zwieńczy Rok dla Niepodległej i ważny również dla „Dziennika Związkowego” – 110. rok jego istnienia.
W tym niezwykłym okresie, którego debiut właśnie się odbywa – jak zawsze od ponad stu lat pozostajemy kronikarzami Polonii, łącząc tradycję z nowoczesnością. Bądźcie Państwo z nami.
Małgorzata Błaszczuk
Reklama