Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 00:25
Reklama KD Market

Mit ośmiogodzinnego snu

Leżysz w nocy i nie możesz zasnąć? Paradoksalnie to może wyjść ci na zdrowie. Historyczne i naukowe dowody wskazują, że ośmiogodzinny sen nie jest dla nas naturalny. A przeciętny Amerykanin, jak wynika z sondażu American Time Use Survey, śpi średnio...
Leżysz w nocy i nie możesz zasnąć? Paradoksalnie to może wyjść ci na zdrowie. Historyczne i naukowe dowody wskazują, że ośmiogodzinny sen nie jest dla nas naturalny. A przeciętny Amerykanin, jak wynika z sondażu American Time Use Survey, śpi średnio 8,67 godziny. Ludzie biznesu nie śpią albo przynajmniej śpią krótko. Były prezes Pepsi Steve Reinemund wstawał o 5.00 rano, by przebiec cztery mile, a kładł się spać o 11.00 w nocy. W wywiadach mówił, że śpi od pięciu do sześciu godzin i prawie zawsze wstaje bez budzika. Jak to w końcu jest? Czy wszyscy ci, którzy chwalą się, że śpią cztery godziny, są wyjątkami od reguły? Około roku 1990 psychiatra Thomas Wehr przeprowadził eksperyment, w którym grupę ludzi umieszczano w ciemności na 14 godzin dziennie przez miesiąc. Po czterech tygodniach badani wykształcili ciekawy cykl snu. Najpierw spali po cztery godziny, potem budzili się na godzinę lub dwie i znów zapadali w czterogodzinny sen. W 2005 roku podobne dane zebrał, na podstawie 16-letnich badań, historyk Roger Ekirch z Virginia Tech. Ekirch przedstawił całą serię dowodów, że ludzie najpierw spali dwie godziny po zmierzchu, potem budzili się na jedną, dwie godziny i znów zasypiali. Historyk w swojej książce zebrał ponad 500 odniesień do snu, począwszy od „Odysei” Homera  przez pamiętniki i na plemionach z Nigerii kończąc. – Nie chodzi o ilość odniesień. Ci ludzie piszą o tym, jakby to była powszechna wiedza – mówi Ekirch. Podczas przerw we śnie ludzie byli dość aktywni. Niektórzy wstawali, inni medytowali. Co ciekawe, w modlitewnikach z XV w. były specjalne pacierze przeznaczone na godziny między dwoma snami. A w XVI w. w zapiskach francuskiego lekarza znajduje się rada dla małżeństw, mówiąca że najlepszym momentem do poczęcia dziecka jest nie koniec dnia po ciężkiej pracy, ale czas „po pierwszym śnie”. Ekirch opisuje, że fenomen dwufazowego snu zaczął zanikać w XVII wieku wśród mieszczaństwa w północnej Europie i do czasu I wojny światowej odpłynął całkiem z naszej świadomości – przez coraz lepsze oświetlenie domów, ulic i kawiarni, często czynnych do późnych godzin nocnych. Wraz z biegiem lat leżenie w łóżku staje się postrzegane jako zwykła strata czasu, a w jednym z czasopism medycznych z 1829 roku wręcz zachęca się rodziców do wyciągania dzieci z dwufazowego cyklu snu. „Jeśli nie stanie się nic złego i dziecka nie dotknie choroba, po pewnym czasie wystarczy mu wypoczynek uzyskany podczas pierwszego snu […] Gdy dziecko zacznie układać się na drugi bok, ma uczyć się, ze to oznaka niepowściągliwości […]”. Ekirch tłumaczy problemy ze snem, na przykład bezsenność, naturalną skłonnością organizmu do "dzielenia" snu. Pierwsze wzmianki o bezsenności pojawiają się w tym samym czasie, gdy znikają informacje o dwufazowym śnie. Koncepcja, ze musimy spać bite osiem godzin jest nie tyle mitem, co może być wręcz szkodliwa dla kogoś, kogo taki stan wprowadza w złość i jeszcze bardziej utrudnia zasypianie – tłumaczy psycholog Gregg Jacobs. Jacobs sugeruje, że przerwy we śnie, poniekąd „zmuszając” organizm do świadomego odpoczynku i relaksu, pozwalają w naturalny sposób rozładować napięcie i stres. Następnym razem, gdy obudzisz się w nocy, nie wpadaj w panikę. Przerwa we śnie wyjdzie Ci na zdrowie. as Tekst powstał na podstawie publikacji BBC z 22 lutego 2012 r.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama