Czy Santorum ma jeszcze szansę powalczyć z Romneyem?
Po zwycięstwie Romneya w Michigan i Arizonie Santorum przyznał, że spodziewał się takiego wyniku. Niewielka różnica głosów w rodzinnym stanie Romney’a sprawi, że Santorum łatwo nie złoży broni. Przynajmniej na razie.
- 03/02/2012 04:53 PM
Kolejne zwycięstwa Mitta Romneya znacznie przybliżają go do końcowego sukcesu. Kontrkandydaci wciąż próbują udawać, że walka wciąż trwa i wszystko się może jeszcze wydarzyć. Po zwycięstwie Romneya w Michigan i Arizonie Santorum przyznał, że spodziewał się takiego wyniku. Niewielka różnica głosów w rodzinnym stanie Romney’a sprawi, że Santorum łatwo nie złoży broni. Przynajmniej na razie.
Na początku batalii przedwyborczej nie dawano mu żadnych szans. Kariera polityczna, dość uboga, a właściwie pozbawiona spektakularnych sukcesów, jak na kogoś kto ma walczyć z powodzeniem w listopadowych wyborach przeciwko Barackowi Obamie. Rick Santorum, bo o nim mowa, wyrasta na najgroźniejszego przeciwnika dla Mitta Romney. W tym momencie, przewaga Romneya nad Santorum pod względem liczby zgromadzonych delegatów jest dwukrotna.
Zobacz także: Felieton Głaczyńskiego. Anemiczne prawybory
Santorum jest kojarzony głównie ze stanem Pensylwania, który reprezentował na Kapitolu (najpierw Izbie Reprezentantów potem w Sencie) od 1990 roku, nieprzerwanie do roku 2006, kiedy to stał się on bohaterem swoistego skandalu. Skandal ten właściwie wybuchł w 2004 kiedy to Rick Santorum wraz z rodziną postanowili spędzać większość swojego czasu w Leesbergu w stanie Wirginia, zamiast w reprezentowanym na Kapitolu Penn Hills, w Pensylwanii. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że pięcioro najstarszych dzieci Państwa Santorum, wciąż kształciło się w Penn Hills … przez internet. Wszystko oczywiście było opłacane z pieniędzy podatników. Po nagłośnieniu psrawy dyrekcja szkoły podjęła decyzję o wydaleniu dzieci z placówki i obarczeniu kosztami nauki senatora Santorum. Fakt ten miał znaczący wpływ na wyborczą porażkę Ricka Santoruma w 2006 roku.
Jak na prawdziwego kandydata Partii Republikańskiej przystało, Rick Santorum jest zdecydowanym konserwatystą. Według niektórych polityków GOP Santorum jest nawet zbyt konserwatywny, by nie powiedzieć zacofany. Były senator z Pensylwanii zasłynął kilkoma wypowiedziami, które poruszyły opinię publiczną. Zadeklarował on między innymi, że państwo powinno zmniejszyć ilość wydawanych kuponów żywnościowych (tzw. food stamps) ponieważ, kraj już i tak boryka się z problemem...nadwagi. Stwierdził też, że nie powinno się zezwolić na ujawnianie swojej orientacji seksualnej w armii, ponieważ żołnierze mogą czuć się nieswojo pod prysznicem, przebywając tam z osobami o różnej orientacji seksualnej. Natomiast tym Amerykanom, których nie stać na wykupienie polisy ubezpieczenia medycznego zasugerował rezygnację z innych wydatków, takich jak telefon komórkowy czy też telewizja kablowa. W pamięci wielu ludzi pozostanie pewnie też stwierdzenie, że Amerykanie mają konstytucyjne prawo obrażania innych ludzi ze względu na orientację seksualną.
Na dzień dzisiejszy szanse Santoruma na zwycięstwo w prawyborach są niewielkie. Jego poglądy przez wielu Amerykanów uważane są za zbyt konserwatywne. Eksperci sugerują, że jedyną szansą na zwycięstwo jest zmiana taktyki i spuszczenie z pompatycznego tonu. To jednak krok, na który Rick Santorum, jak na prawdziwego konserwatystę przystało, zapewne się nie zdecyduje. Zbliżający się Super Wtorek, 6 marca, może pozbawić go wszelkich złudzeń i szans na pokonanie Romneya.
Marcin Panas
Czytaj więcej o Wyborach 2012
Reklama