Floryda. Policjanci pili w pracy, bo testowali alkomat

Do kontowersyjnego testowania alkomatu doszło w komencie glównej policji na Florydzie (The Florida Department of Law Enforcement). Piętnastu oficerów zaproszono do biura w celu uczestniczenia w drobnej alkoholowej libacji, po której zmierzono im zawrtość alkoholu we krwi. Wszystko po to, by nie dopuścić do wycofania z użycia alkomatu typu Intoxilyzer 8000, w większości uznawanego za przestarzały. O kontrowersyjnym testowaniu prawidłowości odczytu cyfrowego alkomatu doniosła przed kilkoma dniami gazeta The Herald Tribune. Według niej, departament policji wydał ponad 300 dol. m.in. na zakup whiskey Jim Beam oraz czipsów Doritos na przekąski. Piętnastu oficerów w głównej siedzibie FDLE w Tallahassee raczyło się różnymi trunkami, a następnie dmuchnęło w alkomat. Ich poświęcenie miało doprowadzić do potwierdzenia prawidłowości odczytu na urządzeniu Intoxilyzer 8000 używanym przez policję na Florydzie. Dla potwierdzenia prawidłowości danych z alkomatu oficerom pobrano krew i odesłano do laboratorium. Całość trzydniowego eksperymentu kosztowała departament 8 tys. dolarów. Z wynikami badania w sądzie okręgowym w Sarasocie na Florydzie pojawiła się Laura Barfield, gorąca orędowniczka utrzymania obecnego status quo. Na razie lokalny wymiar sprawiedliwości dość sceptycznie podszedł do przedstawionych danych; los alkomatu Intoxilyzer 8000 nie jest więc jeszcze przesądzony. Krytycy zarzucają używanemu przez lokalną policję alkomatowi, że jego odczyt jest niedokładny. Aparat prawidłowo funkcjonuje w zakresie temperatur od 10-40 st.C. Temperatura jest istotnym czynnikiem wpływającym na zachodzące w detektorze reakcje chemiczne. Jednak przestarzały system cyfrowy urządzenia może aż w 50 proc. zacierać prawidłowość odczytu. Proponujemy policji naFlorydzie powtórzenie testu, tym razem na wybranej grupie ochotników. Jesteśmy pewni, że nie zabraknie oddanych sprawie. mb