Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 06:31
Reklama KD Market

Co zostanie po Obamie – w Chicago?

 

/a> Barack Obama ociera łzy podczas swojej mowy pożegnalnej w Chicago, 10 stycznia fot.Kamil Krzaczyński/EPA


Choć nie urodzony w Chicago, Wietrzne Miasto nazywa domem. Pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych, który wyszedł z Chicago, na dodatek Afroamerykanin. Tutaj poznał swoją żonę i założył rodzinę, tutaj również rozpoczął swoją karierę polityczną lub – jak sam mówi – służbę publiczną. Czym była ośmioletnia prezydentura Baracka Obamy dla Chicago? Co udało się zrobić, a co pozostało niezrealizowane? Oceny są tak różne, jak różnorodne jest Wietrzne Miasto.

Bodziec od Obamy

Wśród osób, które wysypią jak z rękawa listę inicjatyw, które udało się zrealizować w Chicago dzięki odchodzącej głowie państwa, jest burmistrz Rahm Emanuel. Dzięki wysiłkom i zabiegom Emanuela w Waszyngtonie wiele projektów otrzymało federalne dotacje.

Fundusze zaczęły spływać do Chicago jeszcze w czasach, gdy Emanuel był szefem personelu Białego Domu w administracji Obamy w latach 2009-2010. W związku ze zrujnowaną kryzysem gospodarką prezydent wraz z większością demokratyczną w Kongresie przeforsował pakiet stymulacyjny (American Recovery and Reinvestment Act) w wysokości 850 mld dol., który miał natychmiast wpompować pieniądze w infrastrukturę, edukację, służbę zdrowia, sektor energetyczny, zachęty podatkowe oraz rozszerzenie świadczeń dla bezrobotnych.

W ramach pakietu stymulacyjnego Chicago otrzymało 76 oddzielnych funduszy o łącznej wartości 513 mln dol. Były one przeznaczone na stabilizację dzielnic, walkę z bezdomnością, utwardzenie nawierzchni pasów startowych, odnowienie nawierzchni głównych dróg przelotowych oraz remont odcinka drogi Congress Parkway prowadzącej do śródmieścia Chicago. Do projektów stanowych ufundowanych przez pakiet stymulacyjny, na których skorzystało Wietrzne Miasto, należy budowa nowego wiaduktu w Englewood, który rozdzielił dwie główne linie kolejowe na południu miasta, a także dodatkowe 155 mln dol. na nowy, oddany do użytku w 2013 r. pas startowy na lotnisku O'Hare i 345 mln dol. na szósty pas startowy na osi wschód-zachód i nowe drogi do kołowania.

Pieniądze otrzymało również przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej CTA – 47 mln dol. na remont niebieskiej linii, 30 mln dol. na rozszerzenie czerwonej linii oraz obiecane niedawno 1,1 mld dol. na modernizację czerwonej i fioletowej linii na odcinku pomiędzy ulicami North i Devon.

Na prezydenturze Obamy skorzystały również rzeka Chicago i jezioro Michigan. Federalną pożyczkę w wysokości 98,6 mln dol. na rozbudowę szlaku spacerowego nad rzeką Chicago (tzw. Riverwalk) zapewnił miastu burmistrz Emanuel, a dodatkowe 2,2 mld dol. w ramach inicjatywy renowacji Wielkich Jezior spłynęły z funduszu na konserwację i czyszczenie terenów podmokłych.

Powyższe projekty, z których zadowolenia nie kryje burmistrz Emanuel, przetrwają próbę czasu i przyczyniają się do reputacji Chicago jako miasta na poziomie światowym.

Granty od Obamy

Chicago otrzymało dwa inne prestiżowe granty od administracji Baracka Obamy. 70 mln dol. zostało przyznane na budowę nowego instytutu cyfrowego na Goose Island, który ma zrewolucjonizować podejście do produkcji przemysłowej. Projekt zgłoszony przez niedochodową uniwersytecką organizację badawczą, między innymi dzięki poparciu ze strony prywatnych firm przemysłowych, zwyciężył w konkurencji z propozycjami z Nowej Anglii, Kalifornii i Alabamy. Drugi grant w wysokości 120 mln dol. wygrała placówka badawczo-rozwojowa Argonne National Laboratory, jedna z najstarszych i największych tego typu w kraju, zarządzana przez federalny departament energetyki we współpracy z Uniwersytetem Chicago. Pieniądze przeznaczone były na wspólne wysiłki badawcze w celu ulepszenia produkcji przemysłowej, która ma podnieść konkurencyjność amerykańskich przedsiębiorstw w świecie.

Burmistrz nie ukrywa, że w pozyskiwaniu federalnych funduszy dla Chicago pomogło jego doświadczenie wyniesione z Białego Domu i znajomość procesów zachodzących w Kongresie. Nie pomogła natomiast ostrożność Białego Domu i fakt, że wszystkie federalne projekty dla Chicago były pod lupą w celu uniknięcia zarzutów o preferencyjne traktowanie przez prezydenta rodzinnego Illinois. Programy realizowane w Chicago musiały trzymać się najwyższych standardów, a o granty Chicago musiało konkurować na równi z innymi amerykańskimi miastami. Dowodem na to, że administracja Obamy starała się za wszelką cenę uniknąć faworyzowania rodzinnego stanu i miasta prezydenta, jest fakt, że Illinois dwukrotnie odpadł w początkowej fazie wyścigu po fundusze federalne na reformę szkolnictwa – Obama's Race to the Top, nawet gdy w departamencie edukacji zasiadały osoby rodem z Chicago.

Opieka zdrowotna i imigracja

Wielu chicagowian odchodzącemu prezydentowi zawdzięcza ubezpieczenie zdrowotne. Zwłaszcza biedniejsi mieszkańcy miasta twierdzą, że nie byłoby ono możliwe bez wprowadzonej ustawy Affordable Care Act (tzw. Obamacare). Według danych amerykańskiego urzędu statystycznego w 2013 r. bez ubezpieczenia zdrowotnego było 1,6 mln mieszkańców Illinois. W 2015 r. – tylko 900 tys. (7,1 proc.).

Z programu odraczającego deportację młodych imigrantów (Deferred Action for Childhood Arrivals, DACA), będącego największym dorobkiem prezydenta w dziedzinie imigracji, w samym Illinois skorzystało ponad 32 tys. młodych ludzi. Plasuje to nasz stan na trzecim miejscu pod względem liczby beneficjentów programu, po Kalifornii i Teksasie.

Duma czy rozczarowanie

Wśród komentatorów i działaczy społecznych w Chicago podkreśla się fakt, że Obama wraz z żoną Michelle ustanowili wzór do naśladowania dla wielu młodych Afroamerykanów, a wielu chicagowian odczuwa swoistą dumę z odchodzącego prezydenta. Nie przekonuje to jednak tych jego sojuszników, którzy ubolewają, że nie udało się zrealizować wszystkich zamierzonych celów. Krytykowany jest nawet przez niektórych czarnoskórych działaczy społecznych, a wielu zwolenników, którzy zabiegali o jego prezydenturę w wyborach w 2008 i 2012 r., dziś okazuje rozczarowanie.

Z programu odraczającego deportację młodych imigrantów (Deferred Action for Childhood Arrivals, DACA), będącego największym dorobkiem prezydenta w dziedzinie imigracji, w samym Illinois skorzystało ponad 32 tys. młodych ludzi. Plasuje to nasz stan na trzecim miejscu pod względem liczby beneficjentów programu, po Kalifornii i Teksasie"



Do wielkich przegranych należy porażka Chicago w ubieganiu się o organizację letnich igrzysk olimpijskich w 2016 r. Przypomnijmy, że Chicago było jednym z czterech finalistów, a prezydent Obama podróżował do Kopenhagi, przekonując Międzynarodowy Komitet Olimpijski do wyboru Wietrznego Miasta na gospodarza. W rzeczywistości Chicago odpadło już na wstępie, a państwem gospodarzem została Brazylia. Jakby na pocieszenie Chicago zostało gospodarzem szczytu NATO w 2012 r., niedogodność dla mieszkańców, która – jak powiedział prezydent – wiąże się ze statusem miasta światowej klasy.

Z krytyką spotkały się również niewystarczające wysiłki o lepszą edukację dla chicagowian. Porażką i niewykorzystaną szansą nazywają niektórzy działacze społeczni system konkurowania między stanami o federalne granty na edukację. Nadzieje, że zaplecze Obamy w Chicago doprowadzi do stworzenia równych możliwości dzieciom mieszkającym we wszystkich dzielnicach spełzły na niczym. Krytycy zwracają uwagę, że nierówność zauważalna jest w szkołach, w których brakuje odpowiednich środków, podobnie jak w podupadających dzielnicach, zwłaszcza na południu i zachodzie miasta, pozbawionych możliwości ekonomicznych, opanowanych bezrobociem.

Kolejną niezałatwioną sprawą jest przemoc w szerokim tego słowa znaczeniu. Mimo usilnych zabiegów prezydentowi Obamie nie udało się wprowadzić surowszej kontroli dostępu do broni. Problem ten wisiał i będzie wisiał nad Chicago w obliczu rosnących statystyk dotyczących strzelanin i zabójstw w Wietrznym Mieście. Niektórzy czarnoskórzy działacze krytykują Obamę również za to, że nigdy nie zajął się poważnie problemem przemocy policji wobec Afroamerykanów, choć w ostatnich miesiącach prezydentury zlecił Departamentowi Sprawiedliwości zbadanie nieprawidłowości w chicagowskiej policji po ujawnionym nagraniu, w którym chicagowski stróż prawa 16 strzałami zabił czarnoskórego nastolatka Laquana McDonalda. Raport nakreślający te nieprawidłowości ukazał się na tydzień przed ustąpieniem prezydenta z urzędu.

Ubolewa się również, że prezydent nie wypracował rozwiązań dla najbardziej opanowanych przemocą dzielnic miasta. Niewiele zostało również zrobione w sprawie bezrobocia w biedniejszych dzielnicach zamieszkałych przez Afroamerykanów, choć wielu broni prezydenta, mówiąc, że zaczynał on swoją kadencję w czasach głębokiego kryzysu gospodarczego.

Chicagowski mikrokosmos

W zeszłym tygodniu prezydent Obama powrócił do Chicago, by pożegnać się z narodem amerykańskim. Nie żegna się jednak z Chicago. Jak sam stwierdził, na zawsze pozostanie ono jego bazą. Lokalne władze wiążą z budową biblioteki prezydenckiej oraz fundacji imienia Obamy wielkie nadzieje.

A co o swoich osiągnięciach mówi sam zainteresowany? Barack Obama powiedział niedawno stacji CBS 2, że nie przypisuje sobie żadnych szalonych sukcesów we wprowadzaniu zmian w Wietrznym Mieście, a zwłaszcza w jego trudnych dzielnicach. Chicago to mikrokosmos całego kraju, niepozbawionego wyzwań.

Te wyzwania czekają na nowego prezydenta.

Joanna Marszałek

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama