W sądzie federalnym wniosek o ponowne liczenie głosów w Pensylwanii
- 12/05/2016 05:57 PM
Kandydatka Zielonych na prezydenta USA Jill Stein w poniedziałek złożyła wniosek w sądzie federalnym w Pensylwanii, aby doprowadzić do ponownego przeliczenia głosów oddanych w tym stanie w wyborach szefa państwa 8 listopada.
Sztab kandydatki Zielonych w sobotę wycofał wcześniejszy wniosek o powtórne zliczenie głosów w Pensylwanii, gdy sąd stanowy zażądał od jej zespołu zapłacenia do poniedziałku kaucji w wysokości 1 miliona dolarów. Argumentowano, że darczyńców finansujących starania Stein nie stać na uiszczenie tak wysokiego zabezpieczenia. W zamian sztab Stein zapowiedział, że starania o powtórne liczenie głosów będzie kontynuował przed sądem federalnym, powołując się na "względy konstytucyjne".
Stein, która w wyborach prezydenckich zdobyła ok. 1 proc. głosów, zainicjowała przeliczanie głosów w Pensylwanii i dwóch innych tzw. stanach wahadłowych (decydujących zwykle o ostatecznym wyniku wyborów), Wisconsin i Michigan, argumentując, że trzeba sprawdzić, czy doszło tam do ataków hakerskich na system głosowania.
Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by związane z tym koszty pokrył kandydat wnioskujący o ponowne liczenie. Stein udało się zebrać w tym celu kilka milionów dolarów.
W poniedziałek powtórne liczenie, rozpoczęte w ubiegłym tygodniu, kontynuowano w stanie Wisconsin, a sąd federalny orzekł, że do godz. 12 czasu miejscowego (18 w Polsce) powinno ono ruszyć także w Michigan. Tamtejsze władze stanowe przekazały na Twitterze, że otrzymały decyzję sądu i koordynują ją ze wszystkimi 83 hrabstwami.
Wyniki głosowań w Pensylwanii, Wisconsin i Michigan okazały się kluczowe dla wyborczego zwycięstwa kandydata Republikanów Donalda Trumpa. Szanse na to, iż ponowne liczenie głosów zmieni ostateczny rezultat wyborów na korzyść kandydatki Demokratów Hillary Clinton, są bardzo małe, Stein podkreśla jednak, że weryfikacja stanowych wyników pozwoli sprawdzić, czy nie doszło do ataków hakerskich na tamtejsze systemy głosowania - przypomina agencja Reutera.
W skali kraju na Clinton zagłosowało o ponad 2,5 mln osób więcej niż na Trumpa, ale zgodnie z obowiązującą w większości stanów zasadą "zwycięzca bierze wszystko" nawet przy niewielkiej przewadze głosów wyborców zwycięski kandydat dostaje wszystkie głosy przypadających na dany stan elektorów. Ostatecznego wyboru prezydenta dokonują właśnie elektorzy, zobowiązani do głosowania zgodnie z wynikiem stanowym. Kolegium Elektorskie odbędzie się 15 grudnia, a prawo federalne wymaga, by powtórne przeliczanie głosów zakończyło się do 13 grudnia. (PAP)
Reklama