Kanclerz Angela Merkel potępiła w czwartek islamski terroryzm i przedstawiła plan mający poprawić po serii zajść i zamachów bezpieczeństwo w Niemczech. Oświadczyła, że nie poczuwa się do winy i broniła swojej liberalnej polityki migracyjnej.
Na konferencji prasowej w Berlinie Merkel potępiła zamachy w Niemczech, a także wcześniejsze we Francji i Belgii oraz USA jako "wstrząsające, przygnębiające i deprymujące" zaznaczając, że stanowią one "naruszenie cywilizacyjnego tabu". Islamski terroryzm dotarł do Niemiec - przyznała.
Fakt, że część z nich popełnili imigranci, którzy przyjechali do Niemiec w poszukiwaniu schronienia, oznacza - według niej - "naigrywanie się" z kraju udzielającego im gościny oraz z pomagających im wolontariuszy, a także z wielu innych uchodźców, którzy uciekli przed wojną i przemocą.
Kanclerz przerwała urlop, żeby spotkać się z dziennikarzami po serii zajść w minionym tygodniu, które zaniepokoiły opinię publiczną. W pociągu pod Wuerzburgiem młody Afgańczyk zaatakował siekierą i nożem pasażerów, raniąc pięć osób. W Ansbach uchodźca z Syrii wysadził się w powietrze raniąc 15 osób.
Zamachy "wystawiają Niemcy na poważną próbę", w tym ich wolność i bezpieczeństwo - powiedziała szefowa rządu. Terroryści chcą "zniszczyć naszą otwartość i naszą gotowość do przyjmowanie ludzi, którzy są w potrzebie" - tłumaczyła Merkel. Sieją nienawiść i strach - dodała.
Oprócz zamachów w Wuerzburgu i Ansbach w zeszłym tygodniu w Niemczech doszło do dwóch innych krwawych zajść. W Monachium 18-letni uczeń z niemieckim i irańskim paszportem zastrzelił dziewięć osób w galerii handlowej; w Reutlingen uchodźca z Syrii zamordował Polkę. Według policji oba czyny nie miały podłoża terrorystycznego.
Merkel nawiązała do hasła wypowiedzianego przez nią niemal rok temu: "damy radę" i powiedziała, że jest przekonana, iż Niemcy "poradzą sobie z tym historycznym zadaniem będącym historycznym wyzwaniem w czasach globalizacji". "Damy radę" - powtórzyła w obecności kilkuset dziennikarzy z Niemiec i z zagranicy.
Szefowa rządu zapewniła, że władze uczynią wszystko co w ich mocy, żeby przywrócić poczucie bezpieczeństwa nadwerężone po ostatnich zajściach.
Na konferencji prasowej w Berlinie przedstawiła dziewięciopunktowy plan walki z terroryzmem, którego celem jest zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa.
"Będziemy działać wszędzie tam, gdzie istnieją jakieś luki" - zapowiedziała.
Merkel powiedziała, że ostatnie wydarzenia wykazały, iż oprócz zagrożenia ze strony zorganizowanych organizacji terrorystycznych, nowe zagrożenie stanowią pojedynczy sprawcy, niebędący wcześniej w polu zainteresowania policji.
Potrzebny jest "system wczesnego ostrzegania", który pozwoli na szybką identyfikację uchodźców radykalizujących się - wyjaśniła szefowa rządu.
Merkel oświadczyła, że władze są gotowe na wzmocnienie personalne służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo oraz na lepsze wyposażenie ich w sprzęt. Przyspieszeniu mają ulec prace nad stworzeniem ośrodka zdolnego do kontrolowania komunikacji internetowej terrorystów.
Niemiecka kanclerz zapowiedziała włączenie Bundeswehry do ćwiczeń przygotowujących aparat bezpieczeństwa na wypadek zagrożenia terrorystycznego. Dotychczas niemiecka armia mogła być wykorzystywana - z małymi wyjątkami - wyłącznie do operacji poza granicami własnego kraju. Nasileniu mają ulec działania prewencyjne zapobiegające radykalizowaniu się młodych muzułmanów.
Niemcy będą zabiegały o nasilenie współpracy między służbami w Europie, w tym o lepszą kooperację w wymianie informacji i danych o terrorystach. Kolejnym krokiem ma być szybkie uchwalenie unijnych przepisów o broni, zakazujących anonimowych zakupów w internecie.
Zdaniem Merkel zacieśnieniu ma ponadto ulec współpraca ze służbami amerykańskimi. Jako ostatni punkt swojego planu niemiecka kanclerz zapowiedziała bardziej zdecydowaną deportację imigrantów, którym odmówiono azylu, do krajów pochodzenia.
Merkel powiedziała, że nie poczuwa się do winy za zamachy. Niemcy - podkreśliła - pozostaną wierne swoim zasadom. "Przyznajemy azyl tym, którzy są prześladowani z powodów politycznych, a tym, którzy uciekają przed wojną udzielamy schronienia" - wyjaśniła. Przypomniała, że pierwszy punkt niemieckiej konstytucji stanowi, że godność człowieka jest nienaruszalna.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
Reklama