Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 13:21
Reklama KD Market

Polscy piłkarze są już w kraju, przywitani przez tłumy kibiców



Wracający z mistrzostw Europy we Francji polscy piłkarze wylądowali na warszawskim Okęciu. Ubrani w garnitury udali się bezpośrednio do autokaru. Tłumy kibiców powitały ich okrzykiem "dziękujemy".

Dzień wcześniej biało-czerwoni przegrali po rzutach karnych 3-5 z Portugalią w ćwierćfinale mistrzostw Europy.

Kibice zaczęli gromadzić się w hali warszawskiego lotniska już w ciągu dnia, niektórzy czekali parę godzin na przylot piłkarzy. Co chwila wybuchały spontaniczne przyśpiewki - "Polska, biało-czerwoni", "Adam Nawałka", "Jesteśmy z wami" i inne. Odśpiewano także "Mazurka Dąbrowskiego".

Odpadnięcie z Euro 2016 jest dla wielu powodem do smutku, ale pretensji do Polaków raczej nikt nie ma.

- To strasznie fajne, że po raz pierwszy po dużym turnieju nie ma rozmowy o tym, kto teraz ma objąć tę kadrę i ją uzdrowić - mówili kibice.

Rzecznik lotniska Przemysław Przybylski oszacował, że pojawiło się ok. pięciu tysięcy osób.

- Hala mieści 10 tysięcy, na pewno połowa była zapełniona. To duże przedsięwzięcie, port lotniczy nie jest przystosowany do takich imprez masowych. Ale obyło się bez incydentów i zagrożeń - zaznaczył.

Ścieżka, którą mieli przejść piłkarze, była odgrodzona od kibiców słupkami i linkami, pilnowali jej też funkcjonariusze policji. Na początku byli trochę spięci, ale po chwilę z uśmiechem przysłuchiwali się radośnie śpiewającym sympatykom biało-czerwonych.

- To jest szał. Każdy chce tych piłkarzy dotknąć, zdobyć autograf, zrobić zdjęcie... Wyznaczyliśmy ścieżkę dla zawodników, ale tłum był tak duży, że to przejście robiło się coraz węższe i piłkarze ledwo się zmieścili. Takiego szaleństwa nie było nawet wtedy, gdy reprezentacja siatkarzy wracała ze srebrnym medalem mistrzostw świata w Japonii - ocenił Przybylski.

Wprawdzie tuż przed przylotem w szeregi zgromadzonych zaczęło wkradać się zniecierpliwienie, bo samolot spóźnił się o ok. godzinę, ale kibice spędzali czas skandując po kolei nazwiska reprezentantów Polski. Gdy ci weszli w końcu do hali przylotów, zapanowała euforia.

W czwartek, przy stanie 4-3 dla Portugalii, rzutu karnego nie wykorzystał Jakub Błaszczykowski. Później decydujący strzał z 11 metrów oddał Ricardo Quaresma, pieczętując triumf rywali.

- Że też akurat na Kubę musiało trafić. Ten chłopak tyle w życiu przeszedł, w ostatnim sezonie tak naprawdę w tej Fiorentinie nie grał, sam się przygotowywał do turnieju i praktycznie nas wprowadził do fazy pucharowej. Mam nadzieję, że się szybko po tym pozbiera - dodał inny fan biało-czerwonych.

Portugalia zagra w półfinale ze zwycięzcą pary Walia - Belgia. W grze pozostały jeszcze Niemcy, Włochy, Francja i Islandia. Biało-czerwoni osiągnęli największy sukces w historii występów na mistrzostwach Europy.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama