Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 11:24
Reklama KD Market

Francja - Irlandia 2:1. Griezmann uratował gospodarzy



W pierwszym niedzielnym meczu 1/8 finału Francja w obecności 56 tysięcy widzów pokonała w Lyonie Irlandię 2:1 (0:1) i w ćwierćfinale zmierzy się ze zwycięzcą poniedziałkowego pojedynku Anglii z Islandią.

Francja: Hugo Lloris - Bacary Sagna, Adil Rami, Laurent Koscielny, Patrice Evra - Paul Pogba, N'Golo Kante (46. Kingsley Coman, 90+3. Moussa Sissoko), Blaise Matuidi - Antoine Griezmann, Olivier Giroud (73. Andre-Pierre Gignac), Dimitri Payet.

Irlandia: Darren Randolph - Seamus Coleman, Richard Keogh, Shane Duffy, Stephen Ward - Robbie Brady, James McCarthy (72. Wes Hoolahan), Jeff Hendrick, James McClean (68. John O'Shea) - Shane Long, Daryl Murphy (65. Jonathan Walters).

Irlandczycy, którzy nie wygrali z Francuzami od 35 lat, doskonale rozpoczęli mecz. Już w drugiej minucie z rzutu karnego bramkę zdobył Robbie Brady. Był to najszybciej strzelony gol na Euro 2016, a drugi najszybszy w historii imprezy, po trafieniu Rosjanina Dmitrija Kiriczenki w spotkaniu z Grecją w 2004 roku.

Jak obliczyli statystycy, był to jednocześnie najszybciej podyktowany rzut karny w turniejach finałowych ME. Paul Pogba sfaulował bowiem Shane'a Longa już w 58. sekundzie, a włoski sędzia Nicola Rizzoli nie wahał się ani chwili, dyktując "jedenastkę".

W pierwszej połowie goście byli równorzędnym przeciwnikiem dla "Trójkolorowych". Obie drużyny stworzyły kilka dogodnych sytuacji bramkowych, ale wynik się nie zmienił. Najlepszej okazji już w doliczonym czasie gry nie wykorzystał bohater meczu otwarcia mistrzostw Dimitri Payet, który w zamieszaniu w polu karnym trafił w nogi obrońców irlandzkich.

Po przerwie piłkarze z Zielonej Wyspy szybko mogli podwyższyć prowadzenie, świetnie jednak zachował się bramkarz Hugo Lloris, przecinając bardzo groźne dośrodkowanie Jamesa McCleana.

Stopniowo Irlandczycy zaczęli opadał sił, a wyraźną przewagę osiągnęli gospodarze. W 58. minucie gola wyrównującego strzałem głową z dziesięciu metrów, po precyzyjnym podaniu Bacary'ego Sagni, zdobył Antoine Griezmann. Trzy minuty później ten sam zawodnik podwyższył na 2:1, po zgraniu piłki przez Oliviera Giroud.

Po tych dwóch ciosach podopieczni Martina O'Neilla już się nie podnieśli, a ich sytuacja stała się praktycznie beznadziejna, gdy w 66. minucie czerwoną kartkę za faul na Griezmannie otrzymał Shane Duffy. Napastnik Atletico Madryt wychodził na czystą pozycję i gdyby nie brutalna interwencja Irlandczyka, zapewne strzeliłby swojego trzeciego gola.

W ostatnich minutach Francuzi zdecydowanie przeważali. Prowadzenie mogli podwyższyć Andre-Pierre Gignac, który trafił w poprzeczkę, Blaise Matuidi, Kingsley Coman i ponownie Gignac, a w doliczonym czasie jeszcze Giroud. Gole nie padły, ale "Trójkolorowi" mogą się cieszyć z kontynuowania znakomitej passy - nie przegrali żadnego z 16 spotkań w wielkich turniejach organizowanych u siebie - mistrzostwach Europy 1984, na mundialu 1998 i w trwającej obecnie imprezie.

Po meczu powiedzieli:

Didier Deschamps (trener reprezentacji Francji): "Trudno jest rozpocząć mecz od bramki straconej z rzutu karnego. Byliśmy spięci, a Irlandczycy prowadzili swoją grę. Po przerwie chciałem dodać szybkości naszym akcjom, dlatego wprowadziłem na boisko Kingsleya Comana. Wszystkim trudno jest wywalczyć awans. Widzieliśmy wczoraj trzy mecze, a wielu widziało już Chorwację w finale. Nam też było trudno, ale cel został osiągnięty. Nie trzeba za wiele kalkulować. Piłkarze potrzebują dyscypliny, ale czasami najlepszą metodą jest pozwolić na odrobinę szaleństwa, złapaliśmy swoj rytm i wtedy staliśmy się najbardziej niebezpieczni".

Antoine Griezmann (strzelec dwóch goli dla reprezentacji Francji): "Wiedzieliśmy, że po przerwie trzeba zareagować. Czuliśmy wsparcie kibiców i dziękujemy im za to. Dziś grałem bliżej pola karnego. Tam czuję się najlepiej, na tej pozycji grałem przez cały sezon w klubie (Atletico Madryt). Gram tam, gdzie wskaże trener i daję z siebie maksimum".

Martin O'Neill (trener reprezentacji Irlandii): "Jesteśmy rozczarowani. Rozegraliśmy dobrą pierwszą połowę i gdybyśmy dłużej utrzymali korzystny wynik, Francja zaczęłaby panikować. Piłkarze dali z siebie wszystko i nie mieli już rezerw pod koniec meczu. Trzy dni mniej na przygotowania nie dawało nam przewagi, a wręcz przeciwnie, to była kluczowa sprawa dla Francji. Mimo to jest to wielka drużyna, być może faworyt turnieju".

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama