Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 07:21
Reklama KD Market

Rio - MKOl poparł IAAF, ale nie wykluczył startu lekkoatletów Rosji



Komitet Wykonawczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego obradujący we wtorek w Lozannie poparł podjętą przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych decyzję o niedopuszczeniu zawodników Rosji w tej dyscyplinie sportu do igrzysk w Rio de Janeiro.

Ważną decyzją spotkania jest to, że "czyści" rosyjscy lekkoatleci będą mogli wystąpić w Brazylii pod państwową flagą. Warunkiem startu będzie poddanie się badaniom antydopingowym w laboratoriach poza Rosją.

- Rosyjski Komitet Olimpijski wykazał się sporym zaangażowaniem w sprawę skutecznego zwalczanie dopingu w tym kraju - powiedział przewodniczący MKOl Thomas Bach.

- Lekkoatleci Rosji, którzy nie korzystali z dopingu, zamierzają odwołać od tej decyzji o wykluczeniu z igrzysk do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie" - zapowiedział prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Aleksander Żukow.

Jego zdaniem Rosyjski Związek Lekkiej Atletyki będzie chronił interesy sportowców, którzy nie popełnili wykroczeń dopingowych licząc, że CAS wyda uczciwe i obiektywne decyzje.

- Jesteśmy gotowi na start czystych lekkoatletów w Rio de Janeiro, a także wypełnić wszystkie warunki stawiane przez MKOl - powiedział minister sportu Rosji Witalij Mutko.

Wtorkowe spotkanie Komitetu Wykonawczego MKOl i Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) było poświęcone omówieniu sprawy Rosji, po tym jak 17 czerwca zadecydowało ono o przedłużeniu dyskwalifikacji, a tym samym wykluczeniu rosyjskich lekkoatletów z sierpniowych igrzysk w Rio.

W lozańskim "Szczycie" obok Bacha wzięło m.in. udział jego czworo zastępców, szef Europejskich Komitetów Olimpijskich Patrick Hickey, przewodniczący komisji medycznej Ugur Erdener, a także działacze IAAF, FIFA, FINA oraz FIG.

- Nie jestem zwolennikiem zbiorowego karania lekkoatletów z Rosji, ale trudno będzie odróżnić tych tzw. czystych. Każde uchylenie drzwi jest niebezpieczne - powiedział przewodniczący polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie prof. Jerzy Smorawiński.

- Pytań w tej chwili jest wiele. Chociażby, jaką liczbę sportowców z Rosji dopuścić, jakie kryteria stosować w ocenie, czy dany lekkoatleta stosował doping, czy nie. Ideę uważam jednak za słuszną, bo przecież wśród obecnie zawieszonych są także niewinni. Nie powinno odbierać się im prawa startu w igrzyskach - dodał Smorawiński.

W piątek IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych) podjęło decyzję o przedłużeniu zawieszenia Rosjan, co oznaczało, że nie mogą oni wystąpić w sierpniowych igrzyskach. Pozostawiło jednak furtkę dla tych, którzy udowodnią, że nie stosowali niedozwolonych środków. Wówczas mogliby startować pod flagą olimpijską.

- A to jest kluczowe. Jest wielu Rosjan, którzy w kraju przebywają niewiele. Mieszkają w innych państwach, startują wiele w międzynarodowych zawodach, są na każdym kroku kontrolowani. Skoro niezależne laboratoria nie znalazły w ich organizmach niedozwolonych środków, to powinno być przede wszystkim brane pod uwagę - zaznaczył Smorawiński.

Decyzja IAAF nie była dla niego zaskoczeniem.

- Spodziewałem się radykalnych działań i jest to zrozumiałe. Coś trzeba było zrobić. To jest pierwszy przypadek od czasów NRD, by państwo samo wypracowało system stosowania dopingu. Tu nie chodziło o pojedynczych sportowców. Poza tym trzeba wziąć pod uwagę, że tym programem nie byli objęci przeciętni zawodnicy, a wybitni. Ci, którzy zdobywali medale największych imprez - podkreślił szef polskiej Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.

Dodał jednocześnie, że wszelkie uogólnienia, które zastosowało IAAF, są zawsze krzywdzące. - Nie należy bowiem wrzucać wszystkich do jednego worka - podkreślił.

- Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że trudno określić jednoznaczne kryteria. Trudno wyodrębnić wyjątki, a każdy wymaga na pewno klarownego uzasadnienia. Trzeba jednak pamiętać, że każde uchylenie drzwi w takich sytuacjach jest bardzo niebezpieczne - ocenił.

Smorawiński wspomniał, że odkąd wybuchła afera i rosyjscy lekkoatleci zostali zawieszeni, niewiele się zmieniło.

- WADA wysyłała swoich kontrolerów do Rosji i miała trudności z dotarciem do sportowców, których chciała zbadać. W takich wypadkach nie powinno być żadnej taryfy ulgowej - zaznaczył.

Afera dopingowa w Rosji wybuchła 3 grudnia 2014 roku, gdy niemiecki kanał TV ZDF/ARD ujawnił jej szczegóły. W wyemitowanym filmie trzykrotna zwyciężczyni maratonu w Chicago Lilija Szobuchowa (także srebrna medalistka halowych mistrzostw świata na 3000 m i mistrzostw Europy na 5000 m w 2006 roku) przyznała, że płaciła działaczom rosyjskiej federacji lekkoatletycznej za fałszowanie wyników jej badań antydopingowych. Także inni zawodnicy mówili w filmie o panującym w rosyjskim sporcie "systemie dopingowej korupcji".

13 listopada Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) zawiesiło tymczasowo Rosję w prawach członka tej organizacji. To efekt ustaleń WADA, która opublikowała cztery dni wcześniej raport, opisujący zorganizowany proceder dopingowy w tym kraju. Zdaniem agencji, w aferę zamieszani byli nie tylko sami sportowcy, ale też laboratorium w Moskwie, służby specjalne, a nawet ministerstwo sportu. W piątek zawieszenie zostało podtrzymane i podjęto decyzję o wykluczeniu lekkoatletów tego kraju z sierpniowych igrzysk.

Jeszcze nigdy w historii sportu olimpijskiego nie została wykluczona z igrzysk tak duża grupa sportowców jednego kraju. Przed czterema laty w Londynie wystąpiło 440 zawodników z Rosji, w tym jedna czwarta to byli lekkoatleci. Przedstawiciele "Królowej Sportu" wywalczyli w stolicy Wielkiej Brytanii 18 medali. Lepsi byli tylko Amerykanie.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama