Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 05:23
Reklama KD Market

Powrót Księcia (ZOBACZ ZDJĘCIA)



Już w najbliższą sobotę Andrzej Fonfara (28:3, 16 KO) stoczy w Chicago pierwszą w tym roku walkę. Przeciwnikiem w zakontraktowanym na 10 rund pojedynku będzie Amerykanin irlandzkiego pochodzenia Joe Smith Jr. (21:1, 17 KO). Walka, która jest głównym wydarzeniem gali Premier Boxing Champions, będzie na żywo transmitowana przez publiczny kanał NBC oraz polski Polsat Sport.

Po totalnej wojnie z Nathanem Cleverlym sprzed ośmiu miesięcy, w której wyprowadzono ponad 2500 ciosów, w tym prawie 1000 celnych, Fonfara wraca na ring. Zdaniem niektórych bokserskich ekspertów trochę za wcześnie. Wyrażają oni obawy, że 462 ciosy, które przyjął, mogły zrobić w jego głowie większe spustoszenie niż jeden nokautujący, choćby taki jak Deontaya Wildera, po którym Arturowi Szpilce zgasło światło.

Być może dlatego wybór padł na Smitha, pięściarza praktycznie nieznanego, bez dorobku i osiągnięć. Niewiele o nim wiadomo, ponoć jest szybki, mocno bijący i bardzo głodny sukcesu. Jak sam twierdzi, długo czekał na okazję, by zmierzyć się z kimś takim jak Fonfara, a skoro tak już się stało, to pora na to, by go pokonać, a później zostać mistrzem świata. Na co dzień pracuje na budowie, pieniędzy na lepsze życie dla niego i lepszą przyszłość dla rodziny brakuje. Sobotnia walka ma to zmienić i według niego zmieni. Takie typowe baju-baju, jakich przed walką z ust słabszych i mniej utytułowanych pada wiele.

Ma jednak pecha, bo Fonfara też myśli o zwycięstwie. Chce je zadedykować synowi Leonardowi, który na świat ma przyjść za miesiąc. To zmusiło Polskiego Księcia do sprecyzowania planów na przyszłość. Zamierza wygrać jeszcze kilka walk, zarobić trochę pieniędzy, później wybudować dom, by zapewnić synowi świetlaną przyszłość, a jeszcze później pozostaje już tylko czekać, jak zostanie mistrzem świata. Kolejnym. Po nim oczywiście.

Na razie jednak on sam musi zostać właścicielem mistrzowskiego pasa, a jednym z przystanków do tego będzie sobotnie zwycięstwo nad Smithem. Niby proste, ale nie od dziś wiadomo, że to, co proste, niekiedy może okazać się skomplikowane. Oby nie.

Jedyną porażkę Smith poniósł sześć lat temu, od tamtego czasu wygrał 15 pojedynków z rzędu, ale z przeciwnikami, których nikt nie zna i pewnie nigdy nie pozna. Wiadomo jednak, że jest bardziej dynamiczny od Julio Chaveza i zdecydowanie mocniej bijącym od Nathana Cleverly’ego. Poza tym nie wiadomo o nim nic. W sieci jest zaledwie kilka rund z jego poprzednich pojedynków, na podstawie których niewiele można stwierdzić.

Czy to oznacza, że dla Fonfary sobotni pojedynek będzie formalnością i wspomnianym już przystankiem do walki o mistrzowski pas? I tak, i nie. W boksie chwila nieuwagi faworyta, jeden zabłąkany cios skazywanego na pożarcie osiłka mogą odwrócić losy pojedynku, a wtedy marzenia o Adonisie Stevensonie będzie można odłożyć na czas bliżej nieokreślony.

Dariusz Cisowski

Zdjęcia: Jacek Boczarski


Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama